V. FALBANKI, KORONKI I ROZCZAROWANIA

158 27 10
                                    

Rozdział nie został zbetowany, proszę o wyrozumiałość – to jednorazowy przypadek :)

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Rozdział nie został zbetowany, proszę o wyrozumiałość – to jednorazowy przypadek :)


→ W poprzednim rozdziale: niespodziewane wieści, podwieczorek z Malfoyami i obfitujący w porażki spacer po ogrodzie, a także pierwsze poważniejsze chwile słabości.


Astorio,

wybacz, że ostatnimi czasy zaniedbywałam Cię i nie pisywałam – bycie mężatką pochłania więcej czasu, niż myślałam! Ciągle jestem czymś zajęta: a to odpisuję na niezliczone zaproszenia, pracuję nad codziennym menu i załatwiam sprawunki, których boję się powierzyć służbie. Teodor bezustannie ze mnie żartuje i podśmiewuje się, że sama sobie wymyślam te obowiązki, ale to on opuszcza dom rano i wraca po popołudniu, więc jego opinia nic tak naprawdę w tej kwestii nie znaczy.

Dość o mnie – słyszałam już o Tobie i Malfoyu od matki. Biedactwo! Jak wiesz, niegdyś byłam z nim blisko, to wspaniały kompan do szyderstw i kpiny, ale nigdy nie spodziewałabym się, że to Ty z nim skończysz. Musisz być jednak dobrej myśli. Ufam rodzicom i sądzę, że ich decyzja nie jest bezpodstawna. Obie byłyśmy od maleńkości świadome, co nas czeka. Pozostaje nam jedynie przejść przez to z wysoko podniesioną głową.

Nie wiem, czy na tym etapie mam prawo udzielać Ci rad – w końcu nie jestem tak długo mężatką i codziennie uczę się nowych rzeczy, ale chyba kluczem do tego wszystkiego jest próba zrozumienia uczuć drugiej osoby oraz własnych. Nikt nie oczekuje od Ciebie silnego przywiązania i wzniosłych emocji, jednak masz z nim spędzić kilka następnych, no powiedzmy, miesięcy, więc wrogie nastawienie nic tu nie pomoże. Już widzę, jak marszczysz nos i krzywisz usta, a potem ignorujesz go przez cały podwieczorek. Nie tędy droga, Astorio! Och, chyba zaczynam brzmieć jak nasza matka! Wybacz, ale małżeństwo czyni ze mnie poważną, moralizatorską matronę. A właśnie...

Jesteś pierwszą osobą, której chcielibyśmy to powiedzieć. To jeszcze nic pewnego, dlatego zamierzamy utrzymać rodzinę w błogiej nieświadomości, ale możemy się spodziewać niedługo małego Notta! Oboje nie posiadamy się ze szczęścia i prosimy Cię o zachowanie tajemnicy – przynajmniej na razie.

Musisz koniecznie odwiedzić nas w Londynie. Czekamy na Ciebie tej wiosny. Jest tu tyle wspaniałych miejsc do odkrycia. Nie odpuszczę Ci dopóki, dopóty nie pójdziesz ze mną do mojej ulubionej cukierenki w City. Mają tam wyśmienite eklerki!

Napisz do mnie najszybciej, jak się da! Najlepiej jeszcze dziś wyślij Sarę Price na pocztę.

Dafne Nott

Gdy Astoria skończyła czytać list od siostry, słońce zaczynało już na dobre wkradać się do buduaru, a świergot ptaków bez trudu wypełniał cały pokój dzięki uchylonym okiennicom, ogłaszając, że południe zbliża się wielkimi krokami. Choć panna Greengrass zazwyczaj odpowiadała na korespondencję natychmiast, chcąc życzliwie skrócić czas oczekiwania adresata, tym razem jedynie westchnęła, włożyła kopertę do przegródki sekretarzyka i zastygła nad pustym blatem. Wiedziała doskonale, co trzeba odpisać Dafne, nie znaczyło to jednak, że z tą wiedzą nadeszły również właściwe słowa.

Jutrzenka pachniała hiacyntami → DRASTORIAWhere stories live. Discover now