*15*

1.3K 77 26
                                    

Brooke wyrzucała wszystko z szuflady w swoim pokoju, nie mogła znaleźć wstążki, którą miała zawiązać na prezencie dla Nat.  Kiedy wywaliła już wszystko usiadła na podłodze zrezygnowana. Nie miała już czasu więc pudełko nie będzie obwiązane. Niby to nic takiego ale dziewczyna zawsze chciała by takie rzeczy były idealnie przygotowane. Zerknęła na zegarek i zgarnęła z łóżka pudełko, w którym znajdowały się dwa eleganckie pistolety oraz praktyczna kabura uszyta przez dziewczynę. Szybko zostawiła paczkę pod choinką i wróciła do swojego pokoju żeby się przebrać. Tym razem nie stroiła się, postawiła na czarne jeansy i białą koszulkę. Do tego naszyjnik, który dostała od ojca na urodziny. Znowu poszła do salonu gdzie na kanapach siedziała już duża część Avengers. Dziewczyna dosiadła się do przyjaciół, którzy rozmawiali przejęci o dziewczynie Steve'a, którą mieli dzisiaj poznać. Barnes i młoda Stark nie odzywali się tylko śmiai pod nosem kiedy usłyszeli coś tak absurdalnego, że nie mogli wytrzymać. Oni jako jedyni mieli okazję poznać kobietę. Kiedy ta wreszcie się zjawiła wywołała niemałe poruszenie wśród domowników. Każdy przywitał się z nią i zaczęli zasypywać ja pytaniami. Tym razem nie była onieśmielona tak jak było to na początku ich ostatniego spotkania co mocno zdziwiło dziewczynę. Przecież teraz było tutaj znacznie więcej osób niż wtedy w kawiarni. I byli zdecydowanie bardziej zainteresowani poznawaniem jej. Na początku jednak trzymała się blisko Rogersa. Po parunastu minutach zaczęła rozmawiać już ze wszystkimi jakby znali się od zawsze.

-Czy możemy już otworzyć prezenty?- Zaczął marudzić Clint, do którego po chwili przyłączył się Sam.

-A podobno to ja jestem dzieckiem.-Brooke mruknęła pod nosem tak żeby tylko siedzący przy niej Bucky mógł ją usłyszeć. Prychnął pod nosem na słowa dziewczyny.- Ja rozdaje!-Krzyknęła już do wszystkich.- Ale wiem, że będę potrzebować pomocy więc ty idziesz ze mną.-Złapała Barnesa za rękę i pociągnęła w stronę choinki. Widziała kątem oka jak Sharon mruży oczy na jej gest co trochę zdziwiło dziewczynę. Przecież ona jest ze Stevem nie?

Zaczęła rozdawać prezenty razem z brunetem, który zanosił do odpowiednich osób ciężkie paczki. Po kilku minutach wszyscy siedzieli już na kanapach albo podłodze i otwierali swoje podarunki. Po swoim prezencie wiedziała, że ją wylosował jej ojciec. W paczce znajdował się strój, który ostatnio oglądała z ojcem. Dodatkowo na materiale leżał reaktor łukowy, dokładnie taki jak ma Tony. Domyśliła się więc, że strój posiada taką samą technologię co zbroja i chowa się do urządzenia. Podeszłą do siedzącego obok Miliardera i mocno go przytuliła, a on odwzajemnił uścisk. Usiadła obok niego i patrzyła jak rozpakowuje prezent, przy którym pomagała Lokiemu.  Uśmiechnęła się widząc jak brązowowłosemu zaczynają się świecić oczy na widok zamku ułożonego z butelek z alkoholem. Coś banalnego ale jemu się podoba. Uśmiechnęła się do czarnowłosego dając mu do zrozumienia, że trafili. Wszyscy dalej oglądali swoje prezenty a Brooke poczuła jak ktoś przytula ją mocno od tyłu. Odwróciła się i zobaczyła uśmiechniętą Natashę.

-Dziękuję ci bardzo, wybrałaś bardzo mądrze.-Dziewczyna uśmiechnęła się dumna z siebie. Nie zamierza się przyznawać, że w wyborze pomagało jej wiele osób w tym Barnes i Loki.

-Skąd wiedziałaś, że to ode mnie?

-Tylko ty jesteś taką perfekcjonistką, że diamenciki na kaburze muszą być tak samo krzywo.-Obydwie zaśmiały się na słowa rudowłosej. Rozmowę przerwał im krzyk ich nowej znajomej. Z pudełka, które miało być w założeniu jej prezentem wyszła mała puszysta kulka. Czyli to Thor ją wylosował i podarował jej jakieś urocze stworzonko prosto z Asgardu. Gromowładny widząc jej reakcję podrapał się zakłopotany po karku. W jego oczach było widać także smutek, że dziewczynie się nie spodobało. Ona nadal się darła jakby ktoś obdzierał ją ze skóry. Brooke podeszła z uśmiechem do pudełka i wzięła futrzaka na ręce przyglądając mu się.

-Nie drzyj się tak, widzisz, że on też się boi.-Nastolatka rzuciła w stronę rozhisteryzowanej kobiety.- Thorze co to właściwie jest?

-Asgardzki odpowiednik psa, przepraszam, nie spodziewałem się, że aż tak się go wystraszysz.- Ostatnie słowa skierował do blondynki, która teraz uspokajała się w ramionach Steva.

-Nic nie szkodzi, po prostu nie spodziewałam się, że w pudełku będzie żywe stworzenie nie z tego świata.- Wzięła od Czarnowłosej puchatą kulkę. Gdy wszyscy już się uspokoili do nastolatki podszedł jej ojciec.

-Przymierzałaś już swój prezent?-Ta tylko pokręciła głową.-To na co czekasz, chce zobaczyć czy pasuje.

Dziewczyna podeszła do swojego pudełka i nacisnęła reaktor by strój się schował po czym stanęła przodem do Tony'ego i przyczepiła go do swojej piersi. Po ponownym naciśnięciu urządzenia jej ciało zaczął pokrywać czarny strój. Kika sekund później stała już ubrana w to co wcześniej widziała na projekcie. Poruszała wszystkimi kończynami sprawdzając czy nic jej nie krępuję. Podniosła wzrok i zorientowała się, że wszyscy na nią patrzą. Sam i Clint zaczęli gwizdać patrząc na dziewczynę, która rzuciła im spojrzenie mówiące "serio?".

-Świetnie w tym wyglądasz.-Wanda uśmiechnęła się do dziewczyny a reszta grupy zaczęła jej przytakiwać na co najmłodsza zarumieniła się lekko.-Chociaż zajeżdża trochę zimowym.-Tutaj puściła jej oczko. Od naprawdę długiego czasu szatynka uważała, że to co jest między Brooke i Buckym to coś więcej niż przyjaźń jednak oni cały czas temu zaprzeczali.

-Nie moja wina, że ubrali go praktycznie, wygodnie i na czarno-Dziewczyna wzruszyła ramionami a Barnes parsknął śmiechem na jej słowa.

Nastolatka wróciła do swojego poprzedniego ubrania i usiadła na kanapie dalej rozmawiając z przyjaciółmi. Wszystko byłoby wspaniale gdyby nie czerwona plama, która wpadła prze okno do salonu. Wszyscy natychmiast poderwali się z miejsc. Tony założył zbroję, Brooke swój strój a reszta powyciągała broń. Steve kazał Sharon stanąć za sobą i się nie wychylać. Jedynie Bruce sam zaczął się wycofywać z pomieszczenia. Nie chcieli przecież żeby Hulk rozwalił im pół piętra prawda?

Czerwona postać wstała z podłogi i zaczęła otrzepywać się ze szkła. Kiedy odwrócił się w stronę bohaterów podskoczył widząc, ze wszyscy są gotowi do ataku.

-Nie strzelajcie, proszę, mam pokojowe zamiary.-Po tych słowach ściągnął maskę z twarzy a Brooke zamurowało.

-Peter?-Dziewczyna nie mogła uwierzyć w to kogo widzi przed sobą.

-Ty go znasz?-Gdzieś z tyłu zapytał Loki.

-Poznaliśmy się na konkursie z chemii jakieś dwa lata temu. Co ty tutaj robisz?

-Bo, no ten-Chłopak ewidentnie nie mógł się wysłowić.- Ktoś właśnie zaatakował galerię ale nie poradzę sobie sam. Ci ludzie mają ze sobą jakiś dziwny rodzaj broni. Nigdy nie widziałem czegoś takiego.

-Zbierajcie się, za pięć minut wszyscy mają być na dole gotowi.-Zarządził kapitan i sam ruszył do swojego pokoju tłumacząc po drodze Sharon, że ma zostać w wieży i pod żadnym pozorem nie wychodzić aż wrócą.

Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||MarvelWhere stories live. Discover now