*57.2*

628 64 19
                                    

Finał 1/5

-Jeśli została w tobie choć reszta człowieczeństwa to pójdziecie same i dacie mi święty spokój.- Powiedziała Brooke z pod kołdry pod, którą leżała.

-Albo wyjdziesz z łóżka sama albo ci w tym pomożemy.- Usłyszała głos Wandy po swojej prawej stronie.

-A uwierz nam, że druga opcja ci się nie spodoba bardziej.-Po lewej odezwała się Natasha.

Dziewczyna odrzuciła z twarzy kołdrę i spojrzała na ich miny. Na ich twarzach malowały się szatańskie uśmiechy dlatego dla własnego bezpieczeństwa postanowiła opuścić cieplutkie łóżko. Chciały iść na jakąś imprezę dlatego czarnowłosa tak się zapierała, żeby zostać w ich apartamencie. Zdecydowanie wolała przyjęcia w ich gronie. Wszystkie były bardzo rozpoznawalne co powodowało, że sporo ludzi do nich podchodziło i coś chcieli. Bardzo często mężczyźni je podrywali.

-Musimy iść na tą imprezę?-Zapytała Booke wyjmując z walizki ciuchy.

-Chociaż zobaczymy. Jeśli będzie słabo to się zwiniemy. Obiecuję.-Powiedziała Natasha.

-Wszystko jest na plaży więc załóżcie coś odpowiedniego.-Dodała Wanda biorąc kosmetyczkę i wchodząc do łazienki.

Nastolatka westchnęła i odłożyła to co trzymała w dłoni decydując się na czarny strój kąpielowy i jeansowe spodenki tego samego koloru. Związała większość włosów tak by nie wpadały jej w twarz i była już gotowa. Rzuciła się na łóżko i czekała aż jej przyjaciółki się przygotują. One przykładały tego dnia trochę większą uwagę do swojego wyglądu niż czarnowłosa.

Brooke złapała za swój telefon i rzuciła się z nim na łóżko. Przejrzała zdjęcia jakie zrobiły sobie poprzedniego dnia na plaży i wybrała jedno, które najbardziej się jej podobało. Wstawiła je na Instagrama oznaczając przyjaciółki i wstała żeby sprawdzić jak idzie im przygotowywanie się.

Tak jak się spodziewała nie były gotowe. Chciała jak najszybciej wyjść żeby móc jak najszybciej wrócić dlatego w czasie gdy one się malowały, nastolatka zajmowała się ich włosami. W ten sposób już pół godziny później były gotowe do wyjścia. Czarnowłosa zrezygnowała z brania telefonu i postawiła na hologram. Założyła na nos okulary i złapała portfel.

Zjechały windą na dół i wyszły z budynku. Pomimo dość późnej pory było nadal bardzo ciepło. Raźnym krokiem skierowały się na plażę, do której miały jakieś sto metrów. Tam nastolatka zauważyła dużą grupę ludzi bawiących się wokół ogniska w rytm muzyki.

-Nie wierzę.-Powiedziała Brooke widząc znajome twarze wokół ognia.

-To lepiej uwierz. Nawet nie wiesz jak trudno było to ogarnąć w taki sposób żebyś się nie zorientowała.-Powiedział Steve podchodząc do nich aby się przywitać.

-Nie wiem po co robiliście z tego taki wielki sekret.- Odpowiedziała czarnowłosa witajac się ze wszystkimi.

-Tak działają niespodzianki.-Odezwał się gdzieś z tyłu Nick.

-Skoro tu jesteś to o tym wiedziałeś.- Stwierdziła patrząc na niego z uśmiechem.

-A kto inny mógłby ci bez podejrzeń zająć taką ilość czasu? Może Barnes ale on był zaangażowany w organizacje.- Odpowiedział Fury kiwając na mężczyznę głową.

-Czyli dobrze się domyślałam, że to Nick cię namówił.-Powiedziała w stronę Strange'a.

-Ale akurat wtedy nie miałem lepszych rzeczy do roboty, więc dostajesz tylko pół punktu.

-Koniec gadania, czas na zabawę!-Krzyknął Tony i rozdał wszystkim napoje.

-Ale nadal nie wiem z jakiej okazji ta niespodzianka.-Zaprotestowała Brooke.

-Otwierasz sklep, pamiętasz? Marka już jest warta miliardy.-Powiedział z uśmiechem Peter.

Po jego słowach ktoś podgłośnił muzykę i wszyscy zaczęli się bawić. Byli na publicznej plaży przez co zgromadziło się tam dużo przypadkowych ludzi. Otwarty bar również zachęcał do pozostania tam na dłużej. Żadne z nich się tym nie przejmowało, byli zbyt skupieni na swoim gronie.

Siedzieli całą grupą na ławkach po jednej stronie ogniska. Po czasie zaczęli się rozchodzić. Część siedziała i rozmawiała, inni poszli pograć z jakimiś ludźmi w piłkę. Jeszcze inni kąpali się w oceanie albo tańczyli. Brooke siedziała obok Barnesa i przysłuchiwała się jego rozmowie z Lokim. Jak zwykle dyskutowali na tematy związane z bronią i zabijaniem.

Usłyszała czyjś krzyk i zauważyła lecącą w ich stronę piłkę. Odruchowo wystawiła rękę tak, że zamiast od głowy Barnesa, piłka odbiła się od jej dłoni.

-Jeszcze raz kopniesz piłkę w naszą stronę Wilson a osobiście wepchnę ci ją do gardła!-Krzyknęła w stronę przyjaciela.- Idę po coś do picia. Chcecie też?

Mężczyźni odmówili więc podniosła się z ławki i poszła w stronę baru. Normalnie musiałaby stać w dość długiej kolejce jednak z racji tego, kim była ominęła ją i podeszła bezpośrednio do baru. Niektórzy ludzie oburzali się na to jednak nic sobie z tego nie zrobiła. Zamówiła sobie bezalkoholowego drinka i oparła się o blat w oczekiwaniu na swój napój.

Rozejrzała się po swoim otoczeniu. Dostrzegała przyjaciół w różnych miejscach. Wanda tańczyła z Visionem, Natasha flirtowała z Brucem. Tony, Steve, Thor i Clint Pili razem. Maria, Fury i Stephen rozmawiali o czymś idąc wzdłuż linii brzegu. Sam i Peter grali w piłkę z jakimiś ludźmi. A Barnes i Loki nadal prowadzili rozmowę co jakiś czas śmiejąc się.

Wszyscy wyglądali tak... beztrosko. Wydawało się, że na razie ich problemy się skończyły. Cały czas pozostawał jeden. I nazywał się Ethan. Brooke szybko odrzuciła myśli dotyczące chłopaka. Postanowiła cieszyć się niespodzianką jaką zgotowali jej przyjaciele.

Odebrała od barmana szklankę wypełnioną chłodnym napojem i upiła z niej łyk. Nawiązała kontakt wzrokowy z Bucky'm. Puścił jej oczko na co się uśmiechnęła. Kątem oka zobaczyła, że podchodzi do niej jakiś chłopak. Szacowała jego wiek na dziewiętnaście, dwadzieścia lat. Obiektywnie oceniając mógł nawet uchodzić za przystojnego. Jednak był kompletnym przeciwieństwem jej typu. Nie ciemne włosy a jasny blond. Oczy prawie czarne a nie szaroniebieskie.

-Co taka piękna dziewczyna robi sama na imprezie w takim miejscu?-Zagadał do niej z szarmanckim uśmiechem.

-A kto powiedział, że jestem sama?-Zapytała upijając drinka i nie przerywając kontaktu wzrokowego z Bucky'm.

-Nikogo tu z tobą nie widzę. A znajomi nie porzuciliby cię na imprezie jakiś bogatych snobów co?

-Bogatych snobów powiadasz?-Zaśmiała się. Cały czas patrzyli na siebie z Barnesem. Mężczyzna chciał zainterweniować jednak nastolatka prawie niezauważalnie pokręciła głową.

-No tak, kto inny opłacałby otwarty bar na najbardziej uczęszczanej plaży w stanie. 

-Tak się składa, że mój ojciec.- Spojrzała na niego. Na jego twarzy wymalowany był szok i zakłopotanie.-A teraz wybacz ale mój chłopak nie przepada za tym jak rozmawiam z innymi.

-To nie zdrowe.

-Możliwe, ale działa w dwie strony.

-Naprawdę będziesz go bronić?

-Zawsze będę go bronić. Jego i całą moją rodzinę, choćbym miała przypłacić to życiem.

Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||MarvelWhere stories live. Discover now