*29.2*

740 59 44
                                    

Właściciel pola do paintballa o mało nie zemdlał kiedy zobaczył, że jego klientami są sami członkowie Avengers. I to jeszcze zanim przyjechała cała drużyna. Zareagował tak na widok grupy Brooke, która przyjechała pół godziny szybciej niż reszta. Z ekscytacji nie miał nic przeciwko ich zwiedzeniu areny.

Szybko rozeszli się między przeszkody sprawdzając dokładnie każde miejsce. Po kilkunastu minutach spotkali się na środku i wymienili informacjami. Ich plan okazał się genialny w swojej prostocie. Bucky i Clint mieli dobre oko więc mieli robić za ich snajperów. Z kolei Brooke dobrze umiała zwrócić na siebie uwagę a Loki potrafił przejść gdzieś niezauważony.

Po tym jak przyjechała do nich reszta zaczęły się przechwałki, która drużyna jest lepsza i kto wygra. Nie obyło się też bez przepychanek czy prób podkradania kulek z przeciwnych drużyn.

Przebrali się w ciuchy, które dostali od właściciela pola. Był niewielki problem ponieważ Brooke i Peter byli za mali do najmniejszych a Thor Steve i Bucky byli zbyt rozbudowani aby założyć największe. Ostatecznie jednak udało im się coś wymyślić i Wanda wraz z czarnowłosą posłużyły się nieco magią aby powiększyć i zmniejszyć kilka zestawów.

Ubrani stanęli w swoich drużynach na niewielkiej polanie znajdującej się na środku pola. Wszyscy mieli założone okulary ochronne jednak było widać, że każdemu błyszczą się oczy z ekscytacji. Usłyszeli dźwięk trąbki rozpoczynającej zmagania i rozbiegli się po całym terenie.


-Moglibyście choć raz mnie posłuchać!-Krzyczała Natasha kiedy oddawali broń na kulki.- Sam! jaki był plan A?

-Nie zjebać.-Odpowiedział przestraszony wybuchem agentki.

-Rogers plan B?

-Nie zjebać planu A.- On też był przestraszony bo nawet nie zwrócił uwagi na wulgaryzm cytując ją.

-A co zrobiliśmy?-Wykrzyczała do swoich towarzyszy.

-Zjebaliśmy plan A.-Mruknęła Sharon, która była ewidentnie przerażona zachowaniem rudowłosej.

-Zapamiętać na przyszłość: Loki, Barnes, Barton i młoda nie mogą być w jednej drużynie. Kolejny raz z nimi przegraliśmy!-Wykrzyczał oburzony Sam.

-Po prostu jesteśmy zajebiści.-Czarnowłosa przybiła piątki ze swoimi towarzyszami.

-Spokojnie Nat, to nie twoja wina, że Brooke strzeliła pierwszego w życiu headshota.- Zaśmiał się Tony przyciągając córkę do swojego boku.

-Podstawą sukcesu jest dobry plan i motywacja.-Uśmiechnęła się złośliwie w stronę Sharon, która zmywała farbę z czoła.- Macie jakieś plany czy wracamy do wieży? Można by zrobić wieczór gier a ja obiecałam Bartonowi gofry.

-Za co?-Zdziwił się Thor. Mimo tego, że wszyscy kochają jej gotowanie to robi to niezwykle niechętnie przez ilości jakie musi robić aby wszyscy się najedli.

-Prawie złamała mi nos jak poszedłem ich obudzić przed spotkaniem. Do tego trochę gry aktorskiej, uroku osobistego i tak jakoś wyszło-Wzruszył ramionami Clint.- Poza tym popieram pomysł wieczoru gier.

-Ja też, pakujcie się do samochodów i jedźcie już do wieży. Zapłacę i my też pojedziemy.-Odezwał się Tony. Na te słowa czarnowłosa pociągnęła osoby, które z nią przyjechały i krzyknęła tylko przez ramię.

-My zajedziemy jeszcze na zakupy, widzimy się w domu!-Szybko wsiedli do samochodu. Towarzysze nastolatki spojrzeli na nią zdziwieni jednak się nie odzywali. Kiedy odpalała silnik usłyszeli krzyk jej ojca.

-Brooke Stark! Co ja ci mówiłem na temat płacenia za wyjścia grupowe?-Zignorowała go i czym prędzej odjechała z parkingu.

-O co chodziło Tony'emu?-Zapytał Barton z tylnego siedzenia.

-Nie wiem, ja tylko zapłaciłam za paintballa przy rezerwowaniu.-Wzruszyła ramionami patrząc na niego w lusterku.

-A kosztowało to?-Teraz odezwał się Loki.Dziewczyna mruknęła coś pod nosem.-Powtórz bo chyba nie dosłyszałem.

-Nie chcesz wiedzieć, zaufaj mi. Ale to normalna cena za paintballa na dwanaście osób więc nie wiem serio o co mu chodzi. I tak non stop przelewa mi pieniądze i nie pozwala za nic płacić.

Do sklepu dojechali śpiewając głośno piosenki. A w zasadzie to Clint i Brooke wykrzykiwali teksty a pozostali się z nich śmiali. Weszli do budynku i każde z nich wzięło wózek.

-Czy na ostatniej imprezie wypiliście cały alkohol?-Zapytała czarnowłosa mężczyzn, którzy pokiwali twierdząco głowami.- No dobra, a czy, któryś z was ma ze sobą dowód?- Teraz pokręcili głowami na zaprzeczenie jej słów.-Świetnie, najwyżej pokażemy kasjerce w internecie zdjęcie z muzeum kapitana i Bucky'ego. Także bierzcie co wy tam lubicie a ja idę po żelki.

Tak jak powiedziała tak zrobiła i już po chwili stała przed półkami ze słodyczami zastanawiając się, które wybrać. Jak na złość te, które chciała były na samej górze. Rozejrzała się dookoła za kimś kto mógłby jej podać karton jednak nikogo nie było w pobliżu. Nie chciała też krzyczeć do swoich przyjaciół ani nie chciało jej się do nich iść. Pomyślała jak mogłaby zwrócić ich uwagę i wpadła na genialny pomysł.

-Thor jest lepszym superbohaterem niż Loki.- Powiedziała głośno w przestrzeń. Za nią znikąd pojawił się czarnowłosy z niezadowolonym wyrazem twarzy.- Wiedziałam, ze zadziała. Podaj mi to różowe pudełko z górnej półki.

-Nie mogłaś mnie normalnie zawołać?-Zapytał sięgając nad nią i bez trudu dosięgając wskazany karton

-Przecież zawołałam.- Odebrała od niego żelki i wrzuciła je do koszyka. Wyszli z alejki i natknęli się na Bucky'ego i Clinta idących z wózkami pełnymi alkoholu i różnych przekąsek.- Macie wszystko?

Odpowiedzieli jej twierdząco więc skierowali się do kasy. Mieli cztery pełne wózki produktów z czego jeden stanowił alkohol przez co tak jak Brooke się spodziewała zostali poproszeni o pokazanie dowodu.

-Niestety nie mają przy sobie ale tak, Barnes prawie setka. Loki ponad tysiąc a Clint na pewno, któraś wielokrotność dwudziestu jeden. Ja tu tylko płacę.- Uśmiechnęła się miło w stronę kasjerki. Kobieta podniosła na nich wzrok i chyba dopiero uświadomiła sobie kto przed nią stoi i bez problemu sprzedała im wszystko. Zanim którykolwiek z mężczyzn zdążył wyciągnąć pieniądze by zapłacić czarnowłosa już przykładała kartę do terminala.-Ani słowa ojcu, że ja płaciłam.

Ledwo zabrali się ze wszystkim do samochodu. W drodze do wieży Barton napisał żeby ktoś zszedł pomóc im z zakupami. W tym czasie odezwał się Jarvis.

-Panienko, informuje, że na panienki konto został wykonany przez pana Starka przelew. Kwotę wyświetlam na ekranie.- Dziewczyna westchnęła i zerknęła na wyświetlacz. Mało nie zachłysnęła się gumą, którą żuła.

-No jego chyba coś boli.- Westchnęła załamana.

-"Na drobne wydatki" nieźle jeśli tyle idzie na drobne wydatki.-Zaśmiał się Barton.

-Daj spokój, kiedyś go poprosiłam o kilka dolców na lunch to dał mi kilka studolarówek przepraszając, że tak mało ale nie nosi przy sobie gotówki. Babka na stołówce nie miała jak mi wydać nawet.

-Czy jestem już za stary żeby Stark mnie adoptował?- Odparł na to Clint.

***

Niespodzianka! Drugi rozdział dzisiaj :pp

Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||MarvelWhere stories live. Discover now