Episode 29

475 28 0
                                    

Justyna POV.

Obudziłam się przytulana od tylu przez Asię. Odwróciłam się do niej i złożyłam kilka delikatnych pocałunków na jej twarzy. Przysunęłam się bliżej i wtuliłam w jej klatkę piersiową, czując bicie jej serca. Nagle poczułam jak starsza zaczyna głaskać mnie po plecach.

— Dzień dobry. Wyspałaś się kochanie? — spytała, po czym pocałowała mnie w nos.

— W twoich ramionach, oczywiście że tak. A ty?

— Ja również. Zjesz coś na śniadanie? — spytała i ostatni raz złączyła nasze usta, zanim wstała z łóżka.

— Wow, Asiu. Czy coś się stało? Dzień dobroci dla zwierząt?

— Nie. Po prostu cię kocham i chce ci to okazać! — brunetka zaśmiała się i przebrała w świeże ubrania.

— Nie musisz. Ja też cię kocham — wstałam i przytuliłam starszą.

Do moich uszu dobiegł charakterystyczny dźwięk pukania, przez co wparowałam pod koc jak oparzona, ponieważ nie chciałam się pokazywać moim rodzicielką w samym biustonoszu. Aśka, która była w sportowym staniku i czarno-białych dresach, otworzyła drzwi i się zaśmiała.

— Dzień dobry, mogę pani jakoś pomóc? — spytała i szeroko się uśmiechnęła.

— Ojć, przepraszam nie chciałam przeszkadzać. Asiu mogłabyś proszę przekazać Justynie, żeby wstała i szykowała się do szkoły? Dziękuje — zaśmiała się młodsza z moich matek i odeszła.

Aśka wykorzystując moment, wskoczyła na mnie i przyszpiliła moje nadgarstki do materaca.

— Słyszałaś co powiedziała pani Karolina? Wstawaj! — krzyknęła i mnie pocałowała.

— Okej daddy — zaśmiałam się na co starsza się skrzywiła.

— I znowu się zaczyna — odpowiedziała z małym uśmieszkiem i wstała z łóżka, zostawiając mnie samą.

Po tym jak się przebrałam, poszłam do łazienki i wykonałam delikatny makijaż w postaci pomalowanych rzęs, po czym opuściłam pomieszczenie. Zeszłam po schodach do kuchni, gdzie już czekały na mnie trzy najważniejsze kobiety w moim życiu. Wszystkie śmiały się i żywo rozmawiały na jakiś temat, a gdy tylko mnie zobaczyły zapanowała cisza.

— O czym rozmawiacie? — po moim pytaniu wszystkie spojrzały na siebie przenikliwie, po czym wybuchły śmiechem.

— O twoich przedszkolnych wybrykach — wybuchnęła śmiechem niebieskooka, przez co prawie się zakrztusiła jajecznicą zapewne zrobioną przez moją matkę.

— Podwieźć was może do szkoły? — spytała mama i wzięła ostatniego kęsa jajecznicy.

— Nie trzeba pani Gaju, jakoś sobie poradzimy, prawda? — odpowiedziała brunetka, po czym spojrzała na mnie pytająco.

— Dokładnie, przejdziemy się. Świeże powietrze dobrze nam zrobi.

Szybko zjadłam swoje jedzenie, po czym zebrałam od wszystkich talerze i wsadziłam je do zmywarki. W tym czasie Aśka przyniosła nasze torby i ubrała swoje buty, czekając już na mnie w korytarzu. Skubana szybka jest.

Również ubrałam buty, po czym opuściłam swój dom w towarzystwie brunetki. Kiedy chciałam od niej zabrać swoją torbę, starsza odmówiła... No cóż narzekać nie będę, przynajmniej mam swojego prywatnego muła bagażowego. Szłyśmy przez dobre piętnaście minut, aż do szkolnego korytarza w którym się rozdzieliłyśmy. Weszłam spóźniona do klasy, przeprosiłam i zajęłam miejsce obok Michelle. Blondynka spojrzała na mnie spod byka i się zaśmiała.

— Ciężka noc? Z Asiulką pod jednym dachem? — zaśmiała się przez co dostała ode mnie w ramie.

— Nie! Po prostu trochę się spóźniłyśmy, bo za późno wyszłyśmy z domu...

— Tak, tak. Tłumacz się. I tak nic nie straciłaś, bo ten stary chuj i tak narazie sprawdza obecność.

— A chuj, mogłam spierdolić z tej fizyki — warknęłam pod nosem i uderzyłam w ławkę.

— Dobrze... Czyli dzisiaj wszyscy obecni. Na kogo dziś przypada odpowiedź hm... O Justyna Franczak. Zapraszam do tablicy. Proszę obliczyć mi drogę jaką przemierzy pociąg jadący z prędkością pięćdziesięciu ośmiu kilometrów na godzinę w czasie piętnastu tysięcy metrów.

Spojrzałam w panice na Diego, który na szybko pokazał mi jak wykonać to zadanie. Wyrwałam temu kujonowi zeszyt i przepisałam jego obliczenia na tablicę.

— No dobrze panno Franczak. Masz dziś piątkę, ale to nie znaczy że zapomniałem o twoich ostatnich wagarach! — podniósł odrobine głos na co pokiwałam z pokorą głową i wróciłam na swoje miejsce.

— Ale ci ten chuj posłodził, no ja pierdole. Tępy, stary dziad — odpowiedziała Michelle i niby przez przypadek rzuciła do Diego drobną karteczkę z wiadomością.

Nasz łysy badboy oczywiście nie mógł tego przeoczyć i tak jak go zazwyczaj bolą stawy, podbiegł po kartkę i ją podniósł. Rozwinął papierek i zaczął czytać na głos.

Bardzo kocham lekcje fizyki! PS. Tak to do pana, panie Brzozowski dwukropek zamknięty nawias. Panno Lisowska, ma mi pani coś do powiedzenia?

— Oczywiście, że tak. Kocham pana lekcje i nie mogę doczekać się następnego tematu! — krzyknęła udając radość Michelle, po czym otworzyła teatralnie zeszyt.

— Daruj sobie sarkazm Lisowska. Dobrze, więc. Zapiszcie sobie temat lekcji ze strony dwieście dwadzieścia osiem. Zróbcie sobie drobną notatkę, przepiszcie wzory i wykonajcie zadania od trzeciego do czternastego.

Posłusznie otworzyłam książkę i zapisałam temat, ale nie zdążyłam nic innego przepisać, ponieważ dostałam wiadomość od mojej dziewczyny.

Daddy🥵🖤:
Chodź do łazienki Franczak. Nie daj na siebie czekać.

Momentalnie podniosłam rękę, udając pójście za potrzebą, po kiwnięciu głowy łysego na znak, że mogę opuścić salę, udałam się do łazienki. Brunetka czekała już na mnie oparta tyłkiem o umywalkę.

— Coś się stało? — spytałam podchodząc bliżej.

— Nie. Po prostu się stęskniłam — odparła i delikatnie złączyła nasze usta.

— Asiu minęło dopiero dwadzieścia minut... Wracamy na lekcje.

— Wyszłam, żeby sobie zapalić skarbie. Spokojnie, mamy czas! — zaśmiała się i wyciągnęła z kieszeni paczkę papierosów.

— Myślałam, że już nie palisz. Okłamałaś mnie? — spytałam zaciskając dłonie na krawędzi jej bluzy.

— Nie okłamałam cię. Od kiedy mnie poprosiłaś o rzucenie tego gówna to nie pale, ale teraz jestem wkurwiona, więc muszę się odstresować dobrze? — spytała i czule pocałowała mnie w szyję.

— Odstresuj się na mnie. Śmiało, zrób cokolwiek żebyś poczuła się lepiej, ale masz całkowicie rzucić papierosy.

Przez kilka minut Aśka patrzyła się na mnie jak na ducha, po czym położyła dłonie na moich udach i złączyła nasze usta. Przytuliłam się do starszej i podstępem wyrwałam jej paczkę papierosów z ręki.

— Nigdy nie zrobiłabym ci krzywdy. Kocham cię — odparła i ponownie złączyła nasze usta. — Widzimy się na przerwie w szatni? — spytała wychodząc już z łazienki.

— Pewnie — odparłam i również wyszłam z pomieszczenia.

Kiedy wróciłam do sali nauczyciel i Michelle spojrzeli się na mnie podejrzliwie. Praktycznie od razu, gdy usiadłam na miejscu Lisowska zaczęła wypytywać co mi tak długo zajęło, więc opowiedziałam jej o moim spotkaniu ze starszą. Nagle usłyszałyśmy dzwonek, sygnalizujący przerwę, więc wyszłyśmy z sali. No to sobie pobyłam na tej wspaniałej lekcji.

You're Losing ControlOù les histoires vivent. Découvrez maintenant