7

3 1 0
                                    


Pragnąłem, aby była ostatnia. Chciałem przestać zabijać. Z ciekawości spędziłem ostatnie wieczory na czytaniu spraw seryjnych morderców. Czytałem, co tłum z nimi robił, gdy dotarli do niego wcześniej niż policja. Wiedziałem, że nawet w więzieniu nie będę czuł się bezpieczny. Gwałciciele, mordercy dzieci i pedofile mają w więzieniu przesrane. Nie przeżyłbym tam jednego dnia, gdyby informacja o morderstwie dziewczynki wyszła na jaw.

Długo zastanawiałem się, jak to zakończyć. Liczyłem na wielki finał, taki, który wojsko nie da rady uciszyć. Zastanawiałem się jak skierować na siebie zainteresowanie tego policjanta z Pucka. Wiedziałem, że on mnie nie zawiedzie. Czytałem nieco o nim. Jest w stanie poświęcić prywatne życie dla złapania mordercy. W śledztwie z Klucznikiem, mimo szantażu i tak nie odpuścił. Jego kariera o mały włos legła w gruzach. Cały świat mógł mu się zwalić na łeb.

Ale on był napędzany jak ja. Uwielbiał działać. Musiał, skoro się nie poddawał. Tacy jak my się nie poddają.

Myśliwi w mundurach.

Jesteśmy z jednej gliny. Najwyraźniej Szadurski sam nie zdaje sobie z tego sprawy, że mógłby być najlepszym seryjnym mordercą w historii. Jest bystry, nieustępliwy, zdeterminowany i inteligentny. W raportach policyjnych (dotarłem do nich po znajomościach) przeczytałem zmiankę o jego niezwykłej pamięci do nazwisk, dat, twarzy. Ciekawi mnie, czy to prawda, ale nigdy się nie przekonam. Nie za życia.

Teraz muszę zadbać by ten pamiętnik wpadł w jego ręce.



Daria przyjechała po godzinie. Szady w tym czasie zdążył zmarznąć w samej bluzie. Na szczęście dziewczyna przywiozła mu kurtkę. Założył ją w mgnieniu oka i włożył ręce do kieszeni, przysiadając z powrotem na masce samochodu. Daria w tym czasie wtuliła się w niego. Zrobiło mu się cieplej. I przyjemniej. Oparła czoło na jego brodzie. Jej oddech stał się dźwiękiem, na którym się skupiał.

Fortuna z technicznymi zaczęli kopać w miejscu, gdzie psy przycupnęły. Kopali tam już z dobre dziesięć minut. Po tym czasie jeden z technicznych przykucnął i pogrzebał palcami w ziemi. Szady wstrzymał oddech. Przez tę godzinę trzy razy wzbudzili w nim nikłe nadzieje.

Tym razem Fortuna podniósł pięść w ich stronę. I wysunął kciuk do góry.



Jak Cię skierować na siebie Szady? Porwać twoją dziewczynę? Uprowadzić ciężarną siostrę? Co mam zrobić? Ciekawe czy czujesz mój oddech na swoim karku. Wiem, że jeśli to czytasz, to ja już nie żyję. Najprawdopodobniej już szukasz zakopane przeze mnie trupy. I wiem, że mnie nie zawiedziesz. Nie pozwól, by mój dowódca Ciebie zatrzymał. Generał Kotłowski drży na samo wspomnienie Twojego nazwiska. Musiałeś wyrządzić mu mocną krzywdę.

Nie dajesz się powstrzymać. Tak właśnie trzymaj! Musisz znaleźć ciała, bo inaczej nie zaznam spokoju. Nie trafię do nieba, chociaż w piekle miałbym pewnie lepiej. Moje grzechy staną się mniejsze, gdy ciała zabitych przeze mnie ludzi zostaną zwrócone rodzinom.

Możesz to dla mnie zrobić, Szady? Nie znamy się. Znaczy się, ja Ciebie zdążyłem trochę poznać. Wydaję mi się, że czułeś moje spojrzenia, bo często odwracałeś się za siebie, gdy Ciebie obserwowałem. Ponoć udowodnili to naukowo, że człowiek wyczuwa na sobie czyjeś spojrzenie. A ty masz pewnego rodzaju szósty zmysł. Tak przynajmniej myślę. Umiesz wyczuwać rzeczy jakie inni nie potrafią. Widzisz więcej. Masz dobrze rozwiniętą intuicję.

Znajdź te ciała, Szady. Znajdź je i zrób z tego głośną sprawę. Niech wiedzą, że wojskowi ze stresem pourazowym są niebezpieczni. Może wtedy moi przyjaciele z koszar dostaną opiekę, której naprawdę potrzebują.

A ja będę czekał na Ciebie w piekle.

I jeszcze jedno... Ostatnia historia, jaką mam Ci do przekazania jest bardzo osobista.



Minęła kolejna godzina, a może nawet i więcej. Daria zmarzła, więc siedziała w samochodzie. Nawet w czerwcu dnie bywały chłodne i deszczowe. To właśnie jeden z nich, chociaż na deszcz dopiero się zapowiadało. Ciemne chmury zbierały się na niebie. Szady miał wrażenie, że lecą tu specjalnie dla nich.

Spojrzał w górę. Pomiędzy drzewami przeciskały się ostatnie promienie słońca. Zmarszczył brwi, gdy jedna z kropel spadła mu na czoło. No pięknie. Zaczęło padać. Ciekawe czy to sprawka porucznika? Może po śmierci się rozmyślił i wcale nie chce dać spokoju swoim ofiarom i ich rodzinom?

Gdzieś za plecami walnął grzmot. Tego już się nie spodziewał. Odwrócił się. Nadchodziły chmury jeszcze ciemniejsze, chociaż wydawało mu się, że bardziej ciemne być nie mogą. Obejrzał się na Fortunę. Chłopaki nieprzerwanie grzebali w ziemi.

- Fortuna?! – krzyknął do szefa technicznych.

- Działamy dalej. To tylko chwilowa zmiana pogody!

Zerknął na Darię siedzącą w skodzie. Skinęła głową, choć stąd widział, że przepełniał ją strach.

Helikopter w zatoceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz