10.

87 7 3
                                    

Geiger
Obudziło mnie delikatne szturchnięcie w żebra. Mruknąłem niezadowolony i otworzyłem oczy. Uśmiechnąłem się lekko widząc układającą się wygodniej blondynkę. Czułym gestem poprawiłem jej włosy opadające na twarz. Nigdy bym nie pomyślał, że odważę się ją pocałować. A tym bardziej, że ona odda moje pocałunki. Myślałem, że wtedy odlecę. Zdecydowanie był to najlepszy wieczór w moim życiu. Wszystko bym oddał, żeby go powtórzyć. Albo nie. Przecież będą jeszcze lepsze. Uśmiechnąłem się do siebie szeroko. Wpatrywałem się w spokojną twarz Anne, która nadal smacznie spała. Nie miałem serca jej budzić. Wyglądała tak uroczo. Delikatnie wyplątałem się z jej ramion i ogarnąłem w łazience. Otworzyłem lodówkę i zastanawiałem się co zrobić na śniadanie.Masło, mleko, jajka... Poszperałem po szafkach. Mam mąkę, cukier i proszek do pieczenia. Sól? Otwieram kolejne szafki szukając przyprawy. Uśmiechnąłem się lekko. Już po chwili w najlepsze trwała produkcja pancakesów. Moje chyba popisowe śniadanie. W międzyczasie znalazłem miodek. Przewracałem amerykańskie naleśniki podśpiewując sobie pod nosem.
-Już nie śpisz? - usłyszałem jej zaspany głos. Oparła się o futrynę uśmiechając się. Moja piękna.
-Jak widać. Siadaj. Robię śniadanie – powiedziałem wesoło po drodze skradając jej pocałunek.
-To ja chociaż zrobię kawę – zaśmiała się wyciągając dwa kubki i kawę. Nalała wody do czajnika i postawiła ją żeby się zagotowała. Podziwiałem ją całą. Miała na sobie tylko długą luźną koszulkę i bieliznę...
Po chwili poczułem delikatny smród spalenizny.
-Karl! Naleśniki! - usłyszałem jej podniesiony głos. Szybko odwróciłem się w stronę patelni i westchnąłem ciężko widząc spalonego pancake'a. To by było na tyle chwalenia się zdolnościami kulinarnymi.
-A szło mi tak dobrze. Rozproszyłaś mnie – mruknąłem wyrzucając spalone jedzenie i otworzyłem okno żeby pomieszczenie się nieco wywietrzyło. Zaśmiała się wesoło i objęła mnie od tyłu.
-Przepraszam. - powiedziała słodkim głosem i cmoknęła mnie w polika. Zaśmiałem się lekko.
-Wiesz, że tobie wybaczę wszystko. - powiedziałem szczerze i zerknąłem na blondynkę. Bez makijażu wyglądała jeszcze piękniej.
-Już tak nie słodź – powiedziała wybuchając śmiechem i tanecznym krokiem skierowała się w stronę salonu. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. To zdecydowanie były najlepsze chwile w moim życiu.

Wellinger

Zaspałem na trening. Znowu.Obudził mnie telefon od Anne, która została oddelegowana żeby do mnie zadzwonić. Szybko się zebrałem i przekraczając po drodze zapewne wszystkie przepisy dotyczące ograniczeń prędkości dotarłem na halę. Wpadłem zaspany do środka i zaskoczony stanąłem tuż przy wejściu.
-Severin! Za duży jesteś! Puść mnie! Dostanę lęku wysokości! - piszczała Anne siedząc u Freunda na barana. Na jej twarzy malowało się przerażenie z rozbawieniem.
-Ty wiesz co musisz zrobić żeby stanąć na ziemi – powiedział poważnie Schmid patrząc na dziewczynę z poważnym wyrazem twarzy i założonymi rękami na klacie. O co tu chodziło?
-Nic wam nie powiem. - powiedziała ze śmiechem patrząc na moich kumpli.
-O co chodzi? - zapytałem podchodząc do nich. Wszyscy spojrzeli na mnie spłoszeni.
-Jezu Andreasiku. Ale żeś nas wystraszył. - pisnął Richard. Spojrzałem na niego.
-Zamieniłeś się na głosy z Seliną? - zapytałem podnosząc brew do góry. Pokręcił lekko głową mierzwiąc dłonią włosy. Spojrzałem na blondynkę która siedziała nieco przygaszona na ramionach Seva. Coś tu ewidentnie było nie tak.
-Boże... wyjść na trzy minuty do kibla... - usłyszałem spokojny głos Karla. Odwróciłem się i napotkałem jego spojrzenie. Szybko spojrzał w inną stronę. Zmarszczyłem brwi.
-Dobra, chłopaki. Zaraz przyjdzie Horngacher. Rozgrzewajcie się. - powiedziała po chwili ciszy pani doktor. Severin opuścił ją delikatnie na ziemię więc usiadła na krzesełkach przy parkiecie i uważnie nas obserwowała. Wyszedłem zmęczony po treningu. Stefan dał nam wycisk, to fakt. Nie będę ukrywał. Dobrze, że jutro mamy zajęcia na skoczni a nie na tej cholernej hali... Wrzuciłem torbę do auta i wsiadłem za kierownice. Chłopcy chcieli mnie jeszcze wyciągnąć na piwo ale nie miałem na to najmniejszej ochoty. Nawet rozmawiać z Anne nie miałem ochoty. Patrzyła na mnie zaskoczona. Widziałem tą uniesioną brew. Fakt, miałem zły humor ale nie była to jej wina. Powinienem jej o tym powiedzieć. Już chciałem wysiadać z auta kiedy zauważyłem jak wychodzi z hali w towarzystwie Karla. Rozmawiali. Śmiali się. Czy on ją obejmuje?! Krew mnie zaraz zaleje! Zmrużyłem oczy przypatrując się im. Otworzył drzwi i wrzucił torbę do bagażnika. Wsiedli do jego audi. Nie podobało mi się to. Fakt. Nawaliłem, bo to ja powinienem ją odwieźć do domu. A ja ją perfidnie olałem na treningu. Karl wykorzystał sytuację. Z resztą jak zawsze. Nigdy nie umiał poderwać dziewczyny sam. Zawsze korzystał z moich rad i na tym, że większość dziewczyn podrywałem just for fun. A on je później, biedne, pocieszał.

Tylko teraz, cholera, było dokładnie na odwrót. To on ją w jakiś sposób zranił, wiedziałem to. A ja chciałem ją pocieszyć. Pokręciłem lekko głową odpalając silnik. Karl mijając mnie na parkingu pomachał mi z szerokim uśmiechem. Co do kurwy? Tego jeszcze nie grali...

"Złap mnie za rękę, na koniec mapy zabierz mnie..."Where stories live. Discover now