17. Poczucie adrenaliny.

224 10 7
                                    

Ellie's pov:

Impreza urodzinowa Belli miała nas cofnąć do naszej relacji, sprzed Coachelli, gdzie wszystko było super i piękne, ale życie nie wygląda jak w filmie. Nie ma ciekawych zwrotów akcji. Żyjemy w świecie, gdzie jest pełno problemów i nieporozumień. A niektóre osoby nie potrafią przyznać się do błędu i spróbować naprawić swoich relacji.

Nawet nie miałam ochoty siedzieć przy stoliku, gdzie nikt nie chce ze sobą rozmawiać. Tylko Reynolds ciągnął jakąkolwiek rozmowę. Reece w ogóle nie pojawił się w szkole od początku tygodnia, Bella nic się nie odzywa, po prostu jest obecna, a Rhys i Steph jakby się zdystansowali i żyli w swoim świecie. Dlatego, kiedy Josh mnie zawołał do siebie, to dziękowałam mu nie tylko osobiście, ale też w mojej głowie, bo nie mogłam już dłużej znieść tej całej atmosfery.

Coś czuję, że jeśli to się nie poprawi za szybko, to prędzej czy później wybuchnę i poleje się krew. Nie będę myślała nad konsekwencjami, muszą sobie wszystko wyjaśnić, albo będzie źle.

Nie miałam wielu okazji, żeby porozmawiać z Laurą, ale siedząc z nią teraz, muszę przyznać, że jest niesamowitą babką. Podziwiam, że sama daje radę wytrzymać z trójką chłopaków, którym pełno głupich pomysłów w głowie.

– Hola!

– Hola – odpowiedziałam czarnowłosej, która ku mojemu zdziwieniu usiadła Ashtonowi na kolanach i pocałowała go w policzek. – A więc tacy z was przyjaciele, nawet nie wspomnicie, że coś tu się zadziało.

Chłopak spojrzał z widocznym zainteresowaniem na dziewczynę i czekał, aż sama się odezwie, jakby dawał jej prawo wyboru wyjścia z tej sytuacji. Uroczy widok, oni tak idealnie do siebie pasowali.

– Można powiedzieć, że zgodziłam się na jego okres próbny.

– Fajnie to nazwałaś – parsknął.

– Zaraz zwymiotuję – odparła Laura. – Żebyś mnie źle nie zrozumiała, cieszę się z ich szczęścia, uwielbiam ciebie Ruby, ale wydaje mi się, że znam cię lepiej niż byś się mogła spodziewać. Słyszę o tobie wszędzie, na każdej próbie.

– Miłość rośnie wokół nas – zaśpiewał Riley, szturchając mnie w ramię, abym do niego dołączyła.

– Szkoda, że podczas grania nie byłeś tak rozśpiewany.

– Szkoda, że cię dziewczyna olała.

– Szkoda, że sam nikogo nie masz.

– Szkoda, że nie jesteście homo – wtrąciłam się w ich wymianę zdań. Josh momentalnie przewrócił oczami, a Riley się trochę zawstydził.

– W końcu ich ktoś zamknął.

– Polecam się na przyszłość. Ollie – zaczepiłam go, kiedy przechodził obok.

– Teraz sobie o przyjacielu przypomniałaś?

– Tak, dokładnie. Nie dąsaj się księżniczko.

– Nie dąsam się.

– Jak się nie dąsasz, jak tupiesz nogą. O, jeszcze przewróciłeś oczami, widziałam!

– Jaka spostrzegawcza.

– Chcesz jechać ze mną do restauracji?

– Masz na myśli, czy chcę cię tam zawieźć?

– Nazwij to, jak chcesz – wzruszyłam ramionami, a towarzystwo wokół się zaśmiało.

– Mam dziś trening, przełożył nam z wczoraj.

Case Or DestinyWhere stories live. Discover now