33. Pocałunek.

245 6 5
                                    

Ellie's pov:

– Kto ją tutaj zaprosił? – po wyjściu z samochodu, od razu przyleciały do mnie dziewczyny.

Właśnie całą ekipą przyjechaliśmy na nasz kemping. Udało nam się podzielić na trzy samochody i spakować wszystko, co każdy potrzebował. Wiele rzeczy mieliśmy już pod ręką, bo na posesji znajdował się mały domek z aneksem kuchennym, łazienką i małym pokoikiem, gdzie znajdowała się tylko kanapa i stoliczek.

– Nawet nie zaczynaj tego tematu.

– Chcesz nam powiedzieć, że Mike..

– Tak, stwierdził, że to idealny pomysł, abyśmy się jakoś dogadały, a że od nikogo nie słyszał sprzeciwu, to naprawdę ją tutaj zaprosił – prychnęłam, wpatrując się w Brooke, która śmiała się z czegoś co powiedział do niej chłopak.

– Ale przecież to ty zorganizowałaś wyjazd.

– No tak.

– Chyba nie rozumiem – wtrąciła się Bella, marszcząc brwi.

– To świetnie, bo ja też – przytaknęłam.

To był jakiś nieśmieszny żart.

– Pomóc ci? – za sobą usłyszałam głos, którego mi brakowało od kilku dni. Odwróciłam się, natrafiając od razu na Chase'a z wielkim uśmiechem na twarzy.

– Przefarbowałeś włosy – zauważyłam, wskazując na jego blond kosmyki. Co jak co, ale blond definitywnie do niego pasował.

– Zielone odpadały, to przynajmniej takie mogłem zrobić.

– Ładnie.

Mrugnął do mnie, po czym zabrał moją torbę oraz namiot, który ze sobą zabrałam. Wymieniłam szybkie spojrzenie z Oliverem, który patrzył w naszą stronę z małym, zadowolonym uśmiechem.

Wzięliśmy się od razu za rozłożenie namiotów, bo jestem pewna, że jak wieczorem tutaj wrócimy, to nikt nie będzie miał na to siły. Przebraliśmy się w stroje kąpielowe i ruszyliśmy za wskazówkami Amber nad jezioro. Musieliśmy przejść dziesięć minut pieszo, aby dostać się na małą plaże.

Było tu bardzo ładnie i czysto. Niedaleko zauważyłam specjalne miejsce na rozpalenie ogniska, poza tym było też boisko do siatkówki, które wiedziałam, że wykorzystamy.

Usłyszałam głośny krzyk radości, który nie tylko mnie zdziwił, bo praktycznie każdy spojrzał na Reece z niezrozumieniem. Dopiero jak zaczął biec w stronę drzewa ogarnęłam o co mu chodzi. Na jednej gałęzi wisiała lina. Drzewo stało na małym pagórku, więc było to idealne miejsce do skoków do wody. Nie minęła chwila, a reszta chłopców poleciała za nim.

Razem z Bellą i Stephanie rozłożyłyśmy się na piasku i zaczęłyśmy się opalać. Taki był nasz plan na ten dzień. Chciałyśmy większość czasu spędzić leżąc i nie robić nic bardziej pożytecznego. Natomiast Rach i Abby usiadły kawałek dalej i zagadywały Brooke. Nie miałam im tego za złe. Wolałam, żeby siedziały z nią osobno, niż żebym musiała znosić jej towarzystwo.

– Będziesz dalej biegać w przyszłym roku?

– Nie zamierzałam rezygnować.

– Bo ja właśnie nie wiem, czy chcę się pisać kolejny rok na bycie w samorządzie – stwierdziła Bella. – Jest to dla mnie sama przyjemność, ale mimo wszystko trzeba poświęcić wiele czasu na to.

– Myślę, że dasz sobie radę – odparła rudowłosa, spoglądając na nią.

– Też tak myślę. Poza tym, zawsze możesz wziąć na siebie mniej obowiązków. Będziesz w ostatniej klasie, więc tym bardziej. Jesteś w tym najlepiej ogarnięta i może akurat nowy rocznik będzie chciał się zaangażować.

Case Or DestinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz