※30※

774 66 18
                                    

Basia

Jeszcze nigdy nie obudziłam się sama w moim pokoju w Hogwarcie. To było dziwne uczucie; nagle zabrakło mi stałej obecności Lily i Dorcas, nawet jeśli z tą drugą ostatnio nie miałam najlepszych relacji. Chociaż przez to panowała w dormitorium nie najprzyjemniejsza atmosfera, zawsze coś się działo i nigdy nie było tak cicho jak teraz.

A było cicho, bo – jak się okazało – tylko ja z naszej trójki zdecydowałam się zostać w Hogwarcie na święta. Nie spodziewałam się tego, szczerze mówiąc, chociaż oczywiście byłam świadoma tego, że w zamku zostanie mniej osób niż w zeszłym roku, kiedy Dumbledore ogłosił bal dla siódmoklasistów. Najwyraźniej jednak zupełnie się przeliczyłam, jeśli chodziło o moje szacunki i na święta wyjechało dużo, dużo więcej uczniów niż zakładałam wcześniej.

Ja sama także zastanawiałam się wcześniej nad powrotem do domu zamiast pozostaniem w Hogwarcie. Kiedy jednak rozważałam wpisywanie się na listę powracających, przyszedł do mnie list od Rudolfa, który skutecznie odwiódł mnie od tego pomysłu.

Basiu – głosiły słowa wypisane lśniącym czernią atramentem – po powrocie do Londynu masz się ze mną spotkać. Koniecznie. Będziesz musiała kogoś poznać.

Nie podobało mi się to, co napisał, a tym bardziej jego ton. Z listu na list stawał się coraz bardziej zdawkowy, oschły i apodyktyczny. Za każdym razem, gdy odczytywałam kolejną wiadomość, przed oczami rysował mi się nowy, nieprzyjazny obraz Rudolfa, tak różny od tego, który pamiętałam z naszego wspólnie spędzanego czasu.

Z tego powodu zanim dobrze zdążyłam się namyślić, na skrawku pergaminu nakreśliłam mu szybko odpowiedź: Zostaję w Hogwarcie. Potem, oczywiście, dotarło do mnie, jakie głupstwo zrobiłam i że będę musiała gęsto tłumaczyć się przed rodzicami, w tamtej chwili jednak wydawało mi się to najrozsądniejszą decyzją.

Niemniej jednak jako sposób uniknięcia Rudolfa była naprawdę dobra. Co prawda kolejny list, jaki od niego dostałam, miał nie trzy zdania, ale trzy strony zapisane drobnym maczkiem – wszystkie pełne wyrzutów – i to w zupełności upewniło mnie w przekonaniu, że pozostanie w zamku na święta nie było złym pomysłem.

Tym bardziej, że poważnie musiałam przemyśleć ostatnie zachowanie mojego chłopaka.

Teraz jednak nie miałam ochoty się nad tym zastanawiać. Dużo bardziej mnie ciekawiło, kto jeszcze pozostał w Hogwarcie. Z tego powodu z niespodziewaną energią wyskoczyłam z łóżka, przebrałam się i zeszłam do Pokoju Wspólnego.

Był... cóż, był pusty. Zaklęłam w myślach i spojrzałam na zegar na ścianie. Mosiężne wskazówki pokazywały siódmą trzydzieści – porę, którą w przerwie świątecznej zdecydowanie można określić jako nieludzką.

Przysiadłam zrezygnowana na kanapie. O tej godzinie wszyscy pewnie jeszcze spali, więc moje plany zorientowania się, kto jeszcze nie wyjechał z zamku, spaliły na panewce.

Zaraz jednak zerwałam się z powrotem na nogi. Przecież na tablicy ogłoszeń wciąż powinna być lista osób! I rzeczywiście, kiedy tylko tam podeszłam, moim oczom ukazało się to, czego szukałam. Beżowa kartka ze szkarłatno-złotymi zdobieniami nie była nawet w połowie wypełniona, jednak te parę nazwisk były dokładnie tym, czego potrzebowałam.

Przeskanowałam listę wzrokiem. Na szczęście nie było na niej Eloise Mitchell ani jej przyjaciółki, które od zerwania z Syriuszem wyglądały jakby chciały zabić i mnie, i jego. Żeby być szczerą musiałam przyznać, że w zasadzie nie kojarzyłam za dobrze żadnego nazwiska na kartce – te kilka osób, które zdecydowały się pozostać w zamku, nie było z mojego roku i za nic nie mogłam dopasować ich imion do twarzy, które czasami migały mi w Pokoju Wspólnym.

Ej, James, co to była za dziewczyna? /Syriusz Black/Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang