11.

231 14 0
                                    

Postanowiłam znaleźć sobie jakieś zajęcie. Miałam dość siedzenia całymi dniami w pokoju. Nie zamierzałam dołączyć do kolegów Aarona, którzy przyłazili prawie codziennie. Nie stronili od alkoholu, a przecież musiałam trzymać się z dala od używek. Starałam się nie pokazywać, żeby mnie nie zauważyli, bo pewnie by mnie zagadali. Laurze i Aaronowi ciągłe imprezowanie nie przeszkadzało. Zapewne ich życie wyglądało tak, odkąd się tutaj przeprowadzili. Nie wiedziałam, jak udawało im się normalnie funkcjonować w takim chaosie, ale oboje każdego dnia wychodzili do pracy jak gdyby nigdy nic. Lata imprez za czasów szkolnych zdążyły ich uodpornić. Widocznie nieprzespane noce nie były zbyt wielkim problemem, a praca nie wymagała szczególnego skupienia.

Dziś wyszłam z domu w poszukiwaniu zatrudnienia. Nie chciałam siedzieć i nic nie robić. Miałam wtedy zbyt dużo czasu na myślenie i zaczynały mi przychodzić do głowy głupoty. Spędziłam pół dnia na poszukiwaniu pracy, ale gdy już miałam się poddać, postanowiono dać mi szansę w markecie. Dobry początek. Niewiele umiałam, ale przecież każdy się kiedyś uczył. Nie powinnam mieć problemu. Musiałam wziąć się w garść. Aaron nie będzie mnie niańczył całe życie. To nie był jego obowiązek. Rodzice zawinili, a ja byłam na tyle dorosła, żeby sama o siebie zadbać. Nie byłam pierwszą ani ostatnią osobą, która wcześnie musiała pójść do pracy i zacząć życie na własny rachunek. Miałam szczęście, że mogłam zatrzymać się u brata, bo nie byłam w stanie myśleć o zapewnieniu sobie dachu nad głową.

– Nie spóźniaj się, a utrzymasz tę pracę – powiedział szef.

– Dobrze.

Jako że wspomniałam, że mogłabym zacząć od razu i czegoś się nauczyć, zaczęłam swój pierwszy dzień w pracy. Szef był zadowolony, że nie będzie musiał poświęcać więcej dni na moje przeszkolenie. Pewnie miał lepsze zajęcia. Widocznie bardzo zależało mu na ludziach do pracy. Nie dziwiłam się, gdy zobaczyłam, ile pracy było na magazynie. Widocznie trafiłam na rozładowanie towaru. Nie spodziewałam się, że dostanę nawet swoją pierwszą dniówkę. Super.

Po powrocie do mieszkania Aaron już na mnie czekał. Widocznie postanowił dowiedzieć się, co zajęło mi tak dużo czasu. Podejrzewałam, że nadal mi nie ufał. Zasłużyłam sobie. Ostatnio rozmawialiśmy na ten temat. Powiedział, że nie powinnam myśleć o szybkiej wyprowadzce z jego mieszkania. Jakby w ogóle nie przeszkadzała mu moja obecność. Jednak wiedziałam, że było inaczej. Musiał mnie kontrolować, żebym nie odwaliła nic głupiego. Widocznie uznał, że gdy pójdę do pracy, nie będę miała czasu na imprezowanie. Powstrzymałam się od wytknięcia mu, że poza robotą on właśnie to robił. Jednak nie zamierzałam z nim zadzierać. Powinnam być wdzięczna, że zabrał mnie w końcu do siebie. Dał mi szansę, której nie chciałam od razu zaprzepaścić.

– Jak poszło? - Brat przyglądał mi się dokładnie. – Znalazłaś coś? Nie było cię cały dzień.

Nie bywał nadopiekuńczym bratem, ale może nie chciał problemów pod swoim dachem albo zamierzał się mnie szybko pozbyć. Na przykład odsyłając do mamy, mówiąc, że nic już ze mnie nie będzie i nie mógł mnie dłużej niańczyć. Wcale bym się nie zdziwiła. Kto by chciał się ze mną męczyć? Nie wiedziałam, jak długo wytrzymam bez narkotyków. Na razie jakoś się trzymałam, ale co jeśli poczuję się gorzej? Jak zareaguję? Czy powinnam wtedy porozmawiać z Aaronem? Nie byłam pewna, czy chciałby mnie wysłuchać. Nie zamierzałam zadręczać go swoimi problemami. On też musiał sobie radzić ze śmiercią brata i do tego siostrą ćpunką. Aaron nie przychodził mi się żalić, więc czemu ja miałam to robić? Jednak on miał dziewczynę i przyjaciela, z którymi mógł zawsze porozmawiać. Jakoś wytrwam, a jeśli nie to trudno. Przynajmniej próbowałam.

– Pracowałam. - Stanęłam przy blacie.

Powinnam coś zjeść. Wcześniej nie dbałam jakoś szczególnie o odżywanie. Jadłam, kiedy akurat mi się przypomniało. Czasami raz dziennie albo w ogóle. Nie czułam głodu, ale to pewnie przez to, co brałam. Być może przez to często bywało ze mną źle, bo obserwowałam wielu ćpunów, którzy brali to, co ja i jakoś nic im nie było. W ośrodku sporządzili dla mnie dietę, której powinnam przestrzegać. Po zakończeniu odwyku nie skupiłam się na niej jakoś szczególnie. Miała mi pomóc w podreperowaniu swojego zdrowia. Narkotyki zaczynały szkodzić mojemu organizmowi, co było normalne. Tyle że miałam jeszcze szansę podreperować swoje zdrowie. Dobrze, że Aaron nie pilnował czy jadłam odpowiednie ilości. To byłoby już przegięcie. Poza tym wydawało mi się, że nie był w stanie upilnować nawet ilości posiłków, które sam zjadał.

Odurzona. [ ZAKOŃCZONA ]Where stories live. Discover now