18.

218 12 0
                                    

Przestałam mieć problem z wizytami Ritchiego. Nawet jeśli przychodził tutaj, żeby mnie pilnować, przestało mi to przeszkadzać. Czułam się dobrze w jego towarzystwie. Nigdy nie miałam znajomych, z którymi mogłabym spędzać czas poza klubami. Nikt nie był w stanie spamiętać ludzi przebywających tam. Liczyło się tylko dobre towarzystwo do ćpania, a do tego niewiele było potrzeba. Wiele rozmawiałam z Ritchiem, ale głównie o głupotach. Nie zamierzałam mówić mu wiele na swój temat. Dobrze, że nie dopytywał o moje problemy. Nie chciałam rozmawiać o swoim uzależnieniu ani o tym, co działo się w moim domu rodzinnym. Byłam pewna, że odbył już masę rozmów na ten temat z Aaronem.

Ostatnio chyba posunęliśmy się za daleko, bo zaczynałam coś czuć do Ritchiego. Nie powinnam. Nie mogłam pozwolić mu się do siebie zbliżyć. Niestety moje postanowienie szlag trafił, gdy zjawił się u mnie pod nieobecność Aarona i nie dając mi nic powiedzieć, zaczął mnie całować. Nie protestowałam. Potrzebowałam seksu, a on był pod ręką. Nie chciałam go wykorzystać. Na pewno by tak nie pomyślał. Zazwyczaj to facetom chodziło tylko o seks.

– Chcesz tego? - Spojrzał na mnie, gdy leżałam pod nim na łóżku w samej bieliźnie.

– Oczywiście. - Rozpięłam jego spodnie. – Nie widzisz jak bardzo?

Otarłam się o niego nagimi piersiami. Chciałam, żeby jak najszybciej znalazł się we mnie. Potrzebowałam tego. Nie pamiętałam, kiedy uprawiałam seks na trzeźwo i czy w ogóle coś takiego miało miejsce. Nie miałam dobrych wspomnień. Żadne zbliżenie nie było warte zapamiętania. Miałam nadzieję, że z Ritchiem będzie inaczej. Chciałam poczuć cokolwiek poza orgazmem. Coś, co sprawiłoby, że wracałabym po więcej. Ritchie był delikatny, mimo że widziałam jego pożądanie i pewnie zerżnąłbym mnie jak dziwkę. Nie miałabym z tym problemu. Był mega podniecony, ale umiał się powstrzymać dla mojego komfortu. Zadbał nie tylko o swój orgazm. Nie każdy facet był tak wspaniałomyślny. Nie pamiętali, żeby zaspokoić również swoją kobietę. A szkoda, bo może gdyby się postarali, mogliby liczyć na częstszy seks ze swoją partnerką.

– Dobrze mi. - Uśmiechnął się szeroko, gdy opadł obok mnie na łóżko.

Próbowałam uspokoić swój oddech tak samo, jak Ritchie. Leżałam nago, wpatrując się w sufit. Żadne z nas nie pomyślało nawet, żeby się ubrać. Nie krępowałam się, przecież przed chwilą uprawialiśmy seks. Dlaczego miałabym mieć problem, z tym że facet widział mnie nago? Nie zawstydzało mnie nawet umięśnione ciało Ritchiego i penis, który niedawno był we mnie. Czułam się spokojna i przynajmniej nie musiałam się martwić, że załapię jakąś chorobę. Dobrze, że chłopak zadbał o prezerwatywę. Niestety nie mogłam zapewnić go, że byłam czysta. Nie zawsze pamiętałam o zabezpieczeniu, a nie wiedziałam, czy mogli zarazić mnie moi chwilowi partnerzy. Chociaż po licznych wizytach w szpitalu po przedawkowaniu na pewno przebadali mnie pod każdym kątem i nic nie znaleźli, bo by mnie o tym poinformowali.

– Mnie też. - Mimowolnie się uśmiechnęłam.

– Wrócisz po więcej? - Zerknął na mnie, kładąc mi dłoń na udzie.

Chciałabym. Wcześniej nie pomyślałam o konsekwencjach, ale dopóki nikt się o nas nie dowie, mogliśmy zaspokoić siebie nawzajem. Czemu miałabym sobie ciągle odmawiać przyjemności? Ritchiemu świetnie szło zaspokajanie moich potrzeb, dlatego nie zamierzałam szybko zrezygnować. Miałam nadzieję, że on również nie odpuści.

– Oczywiście, że tak.

Dopóki będziemy ukrywać się przed Aaronem, nic nie będzie skomplikowane. Mój brat nie mógł dowiedzieć się, że bzykałam się z jego przyjacielem. Zrobiłby nam awanturę, a nie chciałam przysparzać problemów Ritchiemu. Poza tym Aaron na pewno zacząłbym mnie kontrolować jeszcze bardziej, a na to pozwolić nie mogłam. Potrzebowałam swobody.

Odurzona. [ ZAKOŃCZONA ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz