Rozdział dwudziesty siódmy - przemyślenia

193 20 10
                                    


- N-nic – wyjąkała wystraszona dziewczyna i dygnąwszy przed królem, szybko uciekła z łaźni. Władca zbliżył się do Rzeszy. Poklepał go po ramieniu. – Mam nadzieję, mój synu, że moja terapia się udała i już nie kochasz się w tym – tfu – człowieku. – gdyby Cesarstwo nie był wysoko urodzony, chybaby splunął na ziemię przy wzmiance o ZSRR.

- Tak ojcze. – odparł spokojnie Niemiec. – Już się nie kocham. – lecz gdy to mówił, zaczerwienił się i zrobiło mu się gorąco. Zdziwił się dlaczego tak dziwnie się poczuł i skarcił sam siebie. Na szczęście CN tego nie zauważył. Zamiast tego odwrócił się od swojego dziecka i poszedł. Na odchodnym powiedział jeszcze przez ramię. – Niemcy czeka na ciebie w twoim pokoju.

Rzesza tylko westchnął na zmianę tonu ojca przy wspomnieniu jego brata, mimo że był do niego przyzwyczajony. Pomimo starań CN, nie potrafił on obu synów kochać tak samo. Niemcy miał to nieszczęście urodzić się w pełni człowiekiem i przez to cała rodzina królewska została narażona na hańbę. Wiadomo bowiem, że w takim przypadku król popełnił zbrodnię kochania się z kobietą spoza Lasu. I to jeszcze z znienawidzonego gatunku. Na szczęście jakoś udawało się przekonać poddanych, że młodszy z dwóch braci jest jednak na wpół magiczną istotą. Gdyby się nie udało, to mógłby zdarzyć się nawet przewrót i obalenie, albo – co gorsza- zgładzenie głowy ich leśnego państwa. A to się jeszcze nigdy w ich historii nie zdarzyło. Wcześniej wszystkie dzieci zrodzone z takich związków były zabijane, lecz CN nie był tego w stanie zrobić swoim potomkom. Z ulgą przyjął fakt, że małemu Rzeszy pojawiły się skrzydła oraz telekineza w późniejszych latach. To oznaczało, że jest w pełni magiczną istotą i obejmie po nim tron. A przynajmniej mógł się o to starać. Nie wiedział czy chłopak nie zostanie odrzucony przez Las, ale w przeciwieństwie do Niemiec był widziany jako potencjalny następca.

Rzesza wszedł do swojego pokoju, kończąc smutne przemyślenia. Od razu zauważył swojego brata, który chodził po pomieszczeniu zdenerwowany.

- Braciszku! – krzyknął młodszy i podbiegł do niego. – Pamiętasz ZSRR? Wiesz, że musimy go uwolnić?

- Pamiętam. I wiem, że nie możemy pozwolić na to by nasz ojciec go zabił, jednakże nie kocham go już.

- Kłamca! – zaśmiał się nerwowo Niemcy, przytulając starszego. – Czerwienisz się!

- Właśnie wiem, ale dlaczego się to dzieje, nie mam pojęcia.

Młodszy aż odsunął się od brata. – J-jak to? – wystraszył się. – Och nie! – wykrzyknął, gdy zorientował się co to oznacza. – Czyli rytuał ojca odniósł skutek! A tak tego nie chciałeś! Ale chwileczkę – podniósł palec do góry i podszedł z powrotem. – W takim razie czemu się czerwienisz? Czyżby ojciec popełnił jakiś błąd?



Hejka! Wiem, że bardzo długo czekaliście na rozdział. Delektujcie się tym i pamiętajcie, że wracam powoli do żywych i już postaram się Was nie opuścić na tak długo.

~MadokaAi

14.03.2021

Magiczne stworzeniaWhere stories live. Discover now