List - 08 czerwca 2013 roku

564 88 28
                                    

Kochanie,

Moje życie stało się cholernie nudne, a barw nabiera jedynie, kiedy się spotykamy. Niewiele częściej też piszę, bo większość czasu spędzam w biurze albo remontuję coś w domu. Mam wrażenie, że stałem się samotnikiem i coraz mniej bawią mnie wypady na miasto. Twojemu ojcu rzadko odmawiam, ale jeśli wiem, że ma być nas więcej, to zawsze szukam wymówki. Wcześniej to lubiłem, bo w grupie weselej, ale teraz mam wrażenie, że wyglądamy jak banda podstarzałych dupków, śliniących się na widok studentek. Zresztą sama nieraz widziałaś zachowanie Henryka czy Romana, którym wraz z rosnącym brzuchem, wyostrzają się sprośne żarty. Czasami sam zastanawiam się, kiedy tak skapciałem, bo teraz mam już nawet mniej energii od Billa, którego słusznie nazywasz staruszkiem.

Dzisiaj dałem mu się wyciągnąć nad jezioro. Teoretycznie mieliśmy łowić ryby, ale i tak od początku wiedziałem, że to farsa i jedyne co będziemy robić, to żłopać piwo na Dzikiej Plaży. Myślałem, że pojedziemy sami, więc tylko możesz się domyślać, jakie było moje zdziwienie, kiedy po wrzuceniu kilku rzeczy na tył mojego samochodu, Bill oświadczył, że jedziesz z nami. Zanim jeszcze moje szare komórki przeforsowały tą wiadomość, Ty nagle pojawiłaś się w drzwiach, ubrana w krótką granatową sukienkę, spod której wystawało czerwone bikini. Prócz dzieciństwa, nigdy nie widziałam na Tobie innego koloru jak czarny, granatowy i szary, więc ta czerwień, była miłą odmianą. Przywitałem się, ale nie okazałaś mi większego zainteresowania, dlatego całą drogę nie mogłem zebrać myśli do kupy, zastanawiałem się, czy zrobiłem coś złego.

Po dojechaniu na miejsce, okazało się, że jest tam już ta Twoja szalona przyjaciółka, trzymając za rękę zjaranego trawą gówniarza. Ucieszyłem się, bo przynajmniej nie musieliśmy dłużej tkwić w tym krępującym trójkącie, gdzie Bill nazywa Cię córeczką i traktuje jak podlotka, Ty odgryzasz mu się za bycie zdziadziałym, a ja chodzę wokoło na paluszkach, żeby nie wywołać kolejnej burzy.

Kiedy już się rozpakowaliśmy, sięgnąłem za piwo i opadłem na leżak obok Ciebie, w nadziei, że dowiem się czegoś na temat Twojej pochmurnej miny. Domyślałem się, że pewnie posprzeczałaś się rano z Billem i przy nim nie powiesz mi prawdy, więc wykorzystałem chwilę, kiedy wszyscy się rozeszli.

- Jak tam Blanka? Co czytasz? - zapytałam swobodnie, wzrokiem wskazując na książkę, leżącą obok Ciebie. Miałem nadzieję, iż nie zauważyłaś, jak wcześniej przeskanowałem wzrokiem całe Twoje ciało.

- Erotyk - odpowiedziałaś po chwili, a ja omal nie zakrztusiłem się zrobionym łykiem piwa, który miał ukryć moje skrępowanie ciszą.

Chwyciłem za książkę, ale byłaś tak samo szybka, przytrzymując moją rękę i dociskając ją do leżaka. Przez ten uścisk, moje knykcie opierały się o Twoje udo i kiedy zdałem sobie z tego sprawę, przeszył mnie przyjemny dreszcz. Nagle musiało ogarnąć mnie niepohamowane szaleństwo, bo wyprostowałem palec wskazujący i zakreśliłem nim łuk na Twojej skórze. Odwróciłaś głowę w moim kierunku, ale przez ogromne okulary przeciwsłoneczne, nie byłem w stanie odczytać reakcji. Udałem więc, że tylko się droczę i szybko wyswobodziłem rękę z Twojego uścisku.

- „The God's of Gotham" - przeczytałem na głos teatralnie. Znam angielski więc ani tytuł, ani tym bardziej bezpostaciowa okładka, w żaden sposób nie były zapowiedzią romansu. Natomiast poczułem dumę, że potrafisz czytać książki w obcym języku - Nie wygląda jak erotyk - stwierdziłem.

- A jak według Ciebie powinna wyglądać książka erotyczna? - zapytałaś.

- Yyyy ... no nie wiem, pewnie miałaby kobietę na okładce - wydukałem, pakując się w jeszcze większe kłopoty.

- Nagą? - zapytałaś bez skrępowania.

- Niekoniecznie nagą - zacząłem spięty, ale ty nagle mi przerwałaś.

Zakochana (Różnica wieku) [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now