Przez następne dni uczniowie Hogwartu żyli pocałunkiem, a raczej dwoma pocałunkami Aurory i Cedrika. Sama Gryfonka czuła się jakby chodziła po chmurach przez buzującą w jej żyłach euforię, spowodowaną właśnie bliższą relacją z szatynem i wygraną Pucharu Quidditcha.
- Chciałbym cię gdzieś zabrać. - oznajmił Puchon, gdy razem z Griffin po zjedzonej kolacji, opuszczali Wielką Salę.
- Czyżby złoty chłopiec Hufflepuffu chciał złamać regulamin? - zapytała, uśmiechając się zadziornie.
- Teoretycznie jestem prefektem...
- Oj, nie psuj mi zabawy! - krzyknęła oburzona. - Nie wiedziałam, że mam na ciebie taki zły wpływ.
- Nie narzekam. - przyznał, wzruszając ramionami.
- Skoro tak, to prowadź. - oznajmiła, uśmiechając się lekko, a uśmiech jej powiększył się znacznie, gdy Cedrik złapał ją za rękę i zaczął prowadzić w tylko sobie znanym kierunku.
Przemierzając różne korytarze i wspinając się po wielu schodach, mijali sporej wielkości obrazy, które przyglądały im się z zainteresowaniem. W końcu stanęli przed drewnianymi drzwiami, które dziewczyna już chciała otwierać.
- Hej! - zawołała zaskoczona, gdy Cedrik zasłonił jej oczy jakąś opaską.
- To ma być niespodzianka. - wyjaśnił. - Nie podglądaj!
- Nie śmiałabym. - odpowiedziała szybko, unosząc ręce w geście obronnym.
Puchon pokręcił rozbawiony głową, otworzył szeroko drzwi i asekurując szatynkę, pomógł jej pokonać jeszcze kilkanaście stopni.
- Mam nadzieję, że nie chcesz się mnie pozbyć. - mruknęła, gdy poczuła delikatny wiatr, który rozwiewał jej włosy.
Szatyn roześmiał się w odpowiedzi i ostrożnie zdjął opaskę z jej oczu. Aurora otworzyła je powoli i widok jaki zobaczyła, zaparł jej dech w piersiach. Znajdowała się na Wieży Astronomicznej, z której bez problemu mogła podziwiać zachodzące, pomarańczowe słońce.
- Podoba ci się? - zapytał niepewnie, gdy dziewczyna nie odezwała się ani jednym słowem od kilku minut.
- I to jak. - przyznała, odwracając się do uśmiechającego się z ulgą chłopaka. - Jest przepięknie.
Ponownie spojrzała w stronę zachodzącego słońca, którego ostatnie promienie przyjemnie ocieplały twarz. Cedrik nie mógł oderwać wzroku od dziewczyny, której twarz wyrażała czysty spokój, a oczy pełne były zachwytu.
- Chciałbym cię o coś zapytać. - powiedział w końcu, zbierając w sobie całą odwagę. - Może nie jestem najlepszym graczem quidditcha w tej szkole...
- Moja wygrana w zakładzie to potwierdza. - przerwała mu, nie mogąc się powstrzymać.
- No wiesz ty co! - krzyknął oburzony, a gdy zauważył niewinny uśmiech dziewczyny, kontynuował: - Chciałbym cię zapytać, czy zostaniesz moją dziewczyną?
W chwili gdy zadał pytanie, w jego dłoni pojawił się bukiet słoneczników, które urzekły niespodziewającą się tego Aurorę.
- Aktualnie o niczym innym nie marzę. - przyznała, rzucając się chłopakowi na szyję, uważając oczywiście na kwiaty.
Cedrik odetchnął z ulgą, dopiero teraz zdając sobie sprawę, że wstrzymywał oddech. Po czym mocno objął dziewczynę, przy okazji całując ją ze szczęścia w policzek.
•••
- Czy my dobrze usłyszeliśmy, że zostałaś dziewczyną naszego wroga numer jeden? - zapytał George, gdy rozpromieniona Aurora po kilku godzinach w końcu wróciła do pokoju wspólnego.
- Oj, uspokójcie się już z tym wrogiem! - krzyknęła Elizabeth, mocno przytulając przyjaciółkę.
- Sezon quidditcha już się skończył. - zauważył Lee.
- Ale to nic nie zmienia! - oznajmił Fred, udając obrażone pięcioletnie dziecko.
- Jesteście okropni. - skomentowała Aurora, odsyłając bukiet kwiatów do swojego dormitorium.
- Wiemy, ale i tak nas uwielbiasz. - odpowiedzieli jednocześnie bliźniacy, gdy szatynka usadowiła się pomiędzy nimi na kanapie.
- Trudno się nie zgodzić. - przyznała, kręcąc rozbawiona głową.
- To co, gramy w Eksplodującego Durnia? - zapytał Lee, zręcznie zmieniając temat.
Wszyscy pokiwali zgodnie głowami i rozpoczęli pierwszą tej nocy rundę. Elizabeth przywołała z dormitorium kilka paczek słodyczy, a bliźniacy butelki kremowego piwa, sprawiając, że rozgrywka stała się jeszcze przyjemniejsza.
Dopiero po dziesiątej rundzie, gdy to ziewająca Davies udała się w końcu do łóżka, a przecierający oczy Lee, poszedł wziąć prysznic, odezwał się Fred:
- Mamy nadzieję, że wiesz, że cieszymy się twoim szczęściem?
- Jesteś dla nas ważna jak nikt inny. - wyznał George.
- Należysz już do rodziny...
- A o rodzinę się dba...
- Nawet jeśli umawia się z największym wrogiem.
Aurora uśmiechnęła się szczerze, słysząc słowa bliźniaków.
- Wiecie, że was kocham? - zapytała, zarzucając im swoje ręce na ramiona.
Weasleye przytaknęli jedynie w odpowiedzi i mocno objęli wzruszoną szatynkę, która starała się odgonić zbierające się w jej oczach łzy.
- Cieszę się, że was mam. - dodała, zanim ruszyła w stronę swojego dormitorium.
Cicho weszła do pomieszczenia i po rzuceniu czaru, który miał zapobiec uschnięciu kwiatów, ruszyła w stronę łazienki, by wziąć szybki prysznic. Odświeżona wskoczyła na łóżko, zakopując się w przyjemnej w dotyku pościeli i zasnęła z uśmiechem na ustach.
YOU ARE READING
We used to dance in the rain | Cedrik Diggory
FanfictionCedrik Diggory nigdy nie pomyślałby, że podczas swojego piątego roku pozna kogoś, komu w pełni odda swoje złote serce. Aurora Griffin za to nigdy nie spodziewała się, że w jej życiu pojawi się ktoś, kto sprawi, że poczuje te przysłowiowe motyle w b...