3

367 14 22
                                    

Olivia's POV

W drodze do mieszkania Meg przeglądam jeszcze moją pocztę. Szybko wpisałam login i hasło, lecz na skrzynce odbiorczej nie ma żadnej nowej wiadomości. Robię zdziwioną minę. Może Nadia jeszcze nie wysłała wiadomości? Bardzo możliwe, choć cała ta sytuacja staje się dla mnie coraz bardziej podejrzana. Zamykam pocztę, wyłączam telefon. Kilka minut później kierowca oświadczył mi, że jesteśmy na miejscu. Podałam mu parę banknotów, pożegnałam się i wyszłam. Upewniłam się, że wzięłam wszystko z taksówki, po czym wchodzę do budynku, gdzie mieszka Meghan. 

Jestem spokojna. Przynajmniej byłam do chwili, gdy do mojej głowy zaczynają napływać różnorodne myśli. Jedna jest straszniejsza od drugiej. Co jak coś jej się stało? Może jest w szpitalu? Miała wypadek? Męczy mnie fakt, że nic nie wiem. Trzeba było zadzwonić do niej. Wbiegam po schodach z prędkością światła. O mało co się nie potykam, ale nie obchodzi mnie to. Martwię się o moją przyjaciółkę. Ona jest teraz najważniejsza. Docieram do piętra zamieszkanego przez dziewczynę, znajduję numer jej apartamentu i pukam, wręcz walę do drzwi. 

— Meghan, otwórz! — krzyczę cała w nerwach. 

Trwa kilka minut, zanim brunetka uchyliła drzwi. Pospiesznie weszłam, a ona zatrzasnęła za mną framugi.  Ledwo znalazłam się w środku, a już odczułam, jaka panuje tu atmosfera. W powietrzu czułam przygnębienie Meg. Z czego to wynika? Mam za zadanie się dowiedzieć. Kieruję się do salonu. 

Apartament Meghan przypomina mi firmę, w której niedawno się znajdowałam. Wystrój jej mieszkania jest bardzo zbliżony do tego z firmy. Wszędzie białe ściany, jedynie meble pozostają w brązowym odcieniu. Czy wszyscy bogaci ludzie tak urządzają swoje domy? Moja przyjaciółka ma nieduży apartament na trzecim piętrze, który umieszczony jest na jednej z bogatszych ulic Londynu. Posiada kuchnię połączoną z salonem, dwie sypialnie, dwie łazienki oraz balkon. Czasami zazdroszczę jej takiego życia, ja nie mam nawet własnego domu...

Meghan ma spuszczoną głowę i nawet na mnie nie patrzy. Wskazuje, żebym usiadła na czarnej sofie w salonie. Tak robię, a ona do mnie dołącza. Ten niepokój irytuje mnie tak bardzo, że nachylam się do niej i biorę jej ręce w swoje. Ona nawet nie drgnie. 

— Meg...  — zaczęłam niepewna, tego co mam powiedzieć. — Porozmawiaj ze mną. 

Dziewczyna podniosła głowę. Dostrzegłam w kącikach jej oczu drobne krople łez. Zmarszczyłam brwi. Płakała? Musiało stać się naprawdę coś złego. Meghan rzadko zachowuje się w ten sposób. Widzę ją taką zdesperowaną pierwszy raz od bardzo długiego czasu. To zawsze ona mnie pocieszała, gdy pokłóciłam się z rodzicami. To ja często płaczę, nie ona. 

Uniosłam brew, z nadzieją, że może w końcu coś z siebie wydusi. Dziewczyna bardziej zacisnęła nasze złączone dłonie. Spoglądnęła mi prosto w oczy swoim szklistym wzrokiem. To nie jakaś zwykła bzdura, widzę to po jej oczach. Chodzi o coś większego...

— Dostałaś się? — pyta drżącym głosem. 

Kompletnie wyleciało mi to z głowy. Tak przejęłam się sprawą z Meghan, że zapomniałam poinformować ją o rezultacie rozmowy. Dopiero teraz, kiedy mnie zapytała, ponownie zagościło to w moich myślach. Uśmiecham się do niej i wstaję z kanapy. Meghan obserwuje każdy mój ruch. 

— Tak! Dostałam się! Przyjęli mnie! — zapiszczałam z radości.

Jednak uśmiech zszedł mi z twarzy, gdy spojrzałam na wyraz twarzy Meg. Wyglądała, jakby miała się zaraz rozpłakać. Opuściła ramiona z bezsilności. Nic z tego nie rozumiałam. Przecież powinna się cieszyć moim szczęściem, prawda? Chyba, że... Ona się nie dostała.

The Real MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz