13

142 7 1
                                    

Olivia's POV 

Cholerny, pieprzony samochód! Przez tego starego grata, który znienacka postanowił się zepsuć, nie miałam wyboru i zgodziłam się na propozycję mojego przełożonego. Na początku nieco zdziwiło mnie zachowanie Carlosa w stosunku do mnie. Nie był niemiły, wręcz przeciwnie. Jego naganne uwagi, komentarze zeszły na bok, a zastąpiła je serdeczność i entuzjazm. Dopiero gdy wsiadłam do auta chłopaka, zdałam sobie sprawę, co robię. 

Przecież on zna adres Meghan! Cholera. Szlag by to trafił. Raz chciałam dobrze, a wyszło jak zawsze. Znów muszę posłużyć się kłamstwem. Carlos był dla mnie naprawdę hojny, oferując podwózkę, a ja odwdzięczam mu się czymś takim. Tak czy inaczej, zrobię Meghan niezłą niespodziankę, przyjeżdżając do jej mieszkania. 

Analizując w głowie to, co zamierzałam oznajmić Carlosowi, zapięłam drżącymi rękami pasy i wsłuchałam się w ryk silnika. Czarnowłosy odjechał z przepełnionego od samochodów parkingu z niezawodną szybkością, która wbiła mnie mocno w fotel, przez co otwarłam szeroko usta. Z naburmuszoną miną odwróciłam się do chłopaka na siedzeniu kierowcy. I on śmiał mi mówić, że o mało, co nas nie zabiłam? 

— Czy ty kompletnie postradałeś zmysły?! — wydarłam się na cały głos. Carlos patrzył przed siebie, na drogę z okrutnym uśmiechem. Zrobił to specjalnie. Wiedziałam. 

— Przynajmniej nie wyprzedzają nas rowerzyści jak poprzednio. — zadrwił, przeczesując włosy palcami. Oparł łokieć o drzwi niebieskiego porsche. Przewróciłam oczami sfrustrowana. 

 — Wyprzedzali nas tylko dlatego, że twoje marne autko nie wie, co oznacza szybka jazda. — odparłam kpiącym tonem. 

Carlos spojrzał na mnie z poważną miną. Triumfalny uśmiech zawitał na mojej twarzy. Trafiłam w czuły punkt. Punkt dla ciebie, Olivia. 

— Ani, kurwa, się waż obrażać moje auto. — zaakcentował przedostatnie słowo, bym wyraźnie zrozumiała jego przekaz. Zwróciłam wzrok w stronę okna. 

— Dobra, zrozumiałam. — prychnęłam od niechcenia, patrząc na ludzi przechodzących przez park za oknem. 

Odkąd przybyłam do Londynu, nie miałam jeszcze żadnej okazji, by zwiedzić to wspaniałe miasto. Było tu tyle ciekawych, historycznych miejsc, które chciałam zobaczyć. Niestety duża ilość nauki i pracy uniemożliwiała mi to. Poniekąd czułam się nieswojo z tym faktem, ale taka jest rzeczywistość. Nie wszystko idzie po naszej myśli. 

Śniłam na jawie, wciąż oglądając widoki, ukazujące się za szybą, kiedy zauważyłam coś niepokojącego. Chwilę temu mijaliśmy znak informujący o danej ulicy, którą właśnie przemierzaliśmy. Moja orientacja w terenie nie była najlepsza, ale znałam ulice Londynu, a ta była na drugim końcu miasta, oddalona od apartamentu Meghan o sporo kilometrów. Zakładałam, że Carlos, mój stalker, znał miejsce zamieszkania Meg. Znając tego zadufanego w sobie dupka, pewnie posiadał informacje  nawet o mojej dacie urodzenia.

Zmieszana spojrzałam na Carlosa. Chłopak uniósł kąciki ust, widząc moje zdziwienie.

— Gdzie ty do cholery jedziesz? Miałeś mnie odwieźć do domu, kretynie! — krzyknęłam, unosząc ręce w przypływie złości.

— Uznałem, że potrzebujesz małego odpoczynku, gdybym cię zapytał, odmówiłabyś. — stwierdził, patrząc na drogę. Zacisnęłam dłonie w pięści. Zwariuję przez niego!

— Że co proszę? Nie będziesz mi mówił, co mam robić! — warknęłam, ściskając zęby. Carlos zachichotał i przesunął na mnie swój wzrok. Jego twarz rozpromieniła się jeszcze bardziej, gdy zobaczył moją minę.

The Real MeHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin