𝗗𝗼𝗱𝗮𝘁𝗲𝗸 1: 𝗪𝗶𝗲𝗹𝗸𝗮𝗻𝗼𝗰𝗻𝗲 𝘀́𝘄𝗶𝗲̨𝘁𝗼𝘄𝗮𝗻𝗶𝗲

209 11 4
                                    

WAŻNE! Jest to wielkanocny rozdział specjalny, który NIE jest fabularny. Dzieje się gdzieś w czasie trwania serialu, nie wiem dokładnie gdzie.

A i od razu napiszę, żeby nie robić babki z przepisu poniżej. Nie wiem, czy cokolwiek by z tego wyszło haha

i Wesołych Świąt! 🐤🌿
____

Była wiosna. Zielone pączki wykwitły na drzewach, gdzieniegdzie nieśmiało wychynęły białe, puchate bazie, a wszędzie czuć było zapach kwitnących kwiatów. Gdy Sabrina otworzyła okno, aby wpuścić do pokoju trochę ciepłego powietrza, usłyszała głośny śpiew ptaków. Rozmarzona wychyliła się, opierając o parapet i zmrużyła oczy w delikatnym, porannym słońcu.

Wszystko jest tak, jak powinno.

Zbliżały się święta wielkanocne i choć czarownice miały swoje zwyczaje, ona wolała spędzić je tak, jak przyjaciele z Baxter High. Jakimś cudem udało jej się namówić Zeldę, która jak można się spodziewać nie była zadowolona z tego pomysłu.

"Nie będziemy czcić fałszywego Boga." mówiła za każdym razem, gdy dziewczyna pytała ją o tą kwestię. W końcu jednak uległa i zgodziła się na organizację świąt z przyjaciółmi i rodziną. Miały się odbyć kilka dni po normalnym terminie, bo czarownice miały wziąć udział w zwykłym świętowaniu, a ludzie także mieli swoje tradycje.

Mimo tego blondynka była bardzo podekscytowana. Zaprosiła do siebie Rose, która miała jej pomóc w pieczeniu ciast - sernika, mazurka i obowiązkowej babki. Obok stała Hilda, znawczyni wypieków, która z dużym entuzjazmem podeszła do sprawy.

- Chm... To jak robi się tą babkę wielkanocną? Muszę przyznać, że nigdy i czymś takim nie słyszałam - spytała ciotka zakładając swój fartuch, w którym zawsze piekła.

- Ach, to proste. Wystarczy ubić jajka na pianę, posłodzić, dodać mąki, masła, proszku do pieczenia, obowiązkowo startą skórkę z pomarańczy i cytryny a na koniec wszystko połączyć. A tu mam specjalną formę, w której to upieczemy - ciemnoskóra dziewczyna uśmiechnęła się wskazując na reklamówkę z wspomnianą foremką w kształcie koła z dziurą w środku.

- Super! To w takim razie bierzmy się do pracy... - mruknęła Sabrina przyglądając się uważnie foremce. Wyglądała naprawdę interesująco, bo dziewczyna nigdy nie widziała pomysłu na ciasto z dziurą w środku. No nie licząc donatów oczywiście!

Gdy Sabrina wsypywała mąkę jakby przypadkiem część z niej trafiła na Rose.

- Och, przepraszam! - zaśmiała się, choć chyba za wcześnie, bo sama dostała w twarz. - Ej! - prychnęła biorąc garść mąki, którą rzuciła w przyjaciółkę. Tak się jednak złożyło, że część białego proszku trafiła też w Hildę. Ta otrząsnęła się z niego i również przyłączyła do zabawy.

- Co tu się na Szatana dzieje! - na głos Zeldy wszystkie trzy zamarły w bezruchu. Pierwsza odezwała się Hilda.

- Ukhm. Pieczemy ciasto... Bakę wielkanocną. Wiedziałaś, że istnieje ciasto z dziurą w środku. Niesamowite... - zaczęła, jednak szybko umilkła widząc wzrok siostry.

- Właśnie widzę. Ale skoro zrobiłyście taki bałagan, to teraz trzeba posprzątać. - mruknęła, po czym szybkim krokiem wyszła z kuchni.

Wszystkie trzy westchnęły i zaczęły ścierać białą powłoczkę z podłogi, mebli i przede wszystkim z samych siebie.

★'°*~→★

Wszystko już było gotowe: na stole stała zastawa, w kuchni czekały ciasta i inne dania, a wszyscy stali już przy dużym stole. Było tam kilka osób, które namówiła Sabrina - jej trójka przyjaciół, ciotki, Ambrose oraz Nick.

- Życzę ci, żebyś nigdy nie traciła woli walki - gdy wszyscy składali sobie życzenia do Sabriny pierwszy podszedł jej chłopak, Nick.

- A ja życzę ci, żebyś znalazł swoją buntowniczkę - uśmiechnęła się - pamiętasz jak mówiłeś mi, że takie czarownice lubisz najbardziej?

- wydaje mi się, że już ją znalazłem. Inaczej chyba nie dałbym się tu wyciągnąć - roześmiała się i delikatnie pocałowała go, wspinając się na palce. Przez chwilę patrzyli się na siebie, jednak z tego stanu wyrwała ich ciotka Hilda, która przyszła złożyć życzenia Sabrinie.

Niedługo potem zasiedli do stołu. Wszystkie jej wyobrażenia apropo spędzania świąt się potwierdziły. To dużo lepsze niż wypuszczanie zająca w środku lasu...

★'°*~→★

Mimo smacznego śniadania wszyscy najbardziej czekali na jedno - szukanie czekoladowych jajek. Ciotki pochowały je po całym domu i ogrodzie. Teraz mieli zmierzyć się w ich poszukiwaniu. Dziewczynę najbardziej cieszyła perspektywa późniejszego zjedzenia znalezisk, bo chyba jak każdy kochała czekoladę!

- Kto zbierze jak najwięcej jajek w ciągu godziny wygrywa! Czas start! - odparła Zelda wręczając im duże koszyki. Zawodnicy popatrzyli po sobie i rozeszli na wszystkie strony.

Sabrina najpierw zajrzała do swojego pokoju. Wolała sama go przeszukać, żeby nikt inny jej tu nie grzebał. Usłyszała kroki na korytarzu - Ambrose prawdopodobnie stwierdził to samo.

Już po chwili znalazła pierwsze jajko. Było stosunkowo duże, opakowane w złoto-różowy papierek. Zadowolona wyciągnęła je spod poduszki i włożyła do koszyka. Przeszukała niemal cały pokój, jednak nie znalazła nic więcej. Obrzuciła go ostatnim spojrzeniem, po czym przeszła do pomieszczenia obok, który pełnił rolę magazynku na stare rzeczy. Było tam tysiące możliwych kryjówek, dlatego czarownica szybko zaczęła przeszukiwać szuflady. Po kilku minutach poszukiwań w końcu znalazła jajko, tym razem owinięte matową, błękitną folią. Gdy zajrzała pod szafkę ukazało jej się kolejne - żółte z wizerunkiem małego kurczaczka. Wzięła obydwa, po czym zaczęła zmierzać do wyjścia z domu. Po drodze, na korytarzu rzucił jej się w oczy czerwony przedmiot, lekko wystający spod wiszących płaszczy. Intuicja jej nie myliła - to było kolejne znalezisko do kolekcji.

W końcu wyszła do ogrodu, gdzie znajdowała kolejne ukryte przez "zajączka" prezenty. W końcu, gdy minęła przeznaczona na szukanie godzina miała koszyk po brzegi wypełniony czekoladkami. Musiała to wygrać!

Faktycznie zebrała bardzo dużo. Na pierwszy rzut oka tylko Nick miał podobną ilość czekoladek. Reszta nie uzbierała więcej niż połowę objętości kosza.

- W takim razie liczmy - Sabrina posłała Ciemnowłosemu pewny siebie uśmiech i postawili swoje koszyki na kuchennym blacie. Zaczęli na głos liczyć wyjmowane z nich jajka. Miały najróżniejsze kolory i wzory - od zwykłych jednokolorowych aż do wydrukowanych w misterne wzorki lub malunki. Ciotki naprawdę się postarały!

W końcu blondwłosa nastolatka wyciągnęła ostatnią czekoladkę. Naliczyła ich razem 46.

- Chm... To ile masz? - spytała Nicka, który też właśnie skończył.

- 47

- Ej! Ja mam 46! To niesprawiedliwe - mruknęła z udawanym gniewem. Założyła ręce za siebie, po czym wzięła jedną jego czekoladkę - Teraz mamy remis - rozwinęła papierek i wgryzła się w czekoladę - mmm... Bardzo dobre! - wszyscy wybuchnęli śmiechem, po czym zaczęli iść za śladem Sabriny. Nawet ciotki wyciągnęły z jakiejś szafki czekoladki i także zaczęły jeść. Wszyscy bawili się naprawdę dobrze, ale potem mieli serdecznie dość czekolady!

Chilling Adventures of Sabrina [Część 5] - 𝓐𝓷𝓲𝓮𝓵𝓼𝓴𝓲𝓮  𝓓𝔃𝓲𝓮𝓬𝓴𝓸Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz