Rozdział 20: Srebrna Kostka

148 16 2
                                    

Sabrina siedziała na łóżku, gdy drzwi do jej pokoju się otwarły. Od razu stwierdziła, że to jej przyjaciele, dlatego szybko odparła nawet nie podnosząc wzroku znad notatek.

Hej, wcho... — Drzwi się zamknęły, ale dziewczyna nie usłyszała radosnej odpowiedzi. Spojrzała w stronę przybysza i potem znowu wróciła do wcześniejszego zajęcia. — Ciociu? — mruknęła bez większego zainteresowania.

Powinnaś przyjść do akademii NATCHMIAST. Znalazłam coś, co powinnaś zobaczyć.

To ważne? Bo zaraz powinni być tu moi przyjaciele... — spytała odkładając obity czerwoną w skórę dziennik, a na nim ołówek. Wstała i podeszła do kobiety z wyrazem pytania na twarzy.

Myślę, że ważne — Jej mina była tak poważna, że Sabrina jej uwierzyła.

To mogę poprosić ich, aby zaczekali... — mówiąc to wyjęła z szuflady magiczny marker i napisała nim na ręce "MAM PILNĄ SPRAWĘ. MOŻECIE PRZYJŚĆ PÓŹNIEJ LUB POCZEKAĆ Z CIOTKĄ I JEJ CIASTECZKAMI". Uśmiechnęła się do siebie, po czym przeniosła wzrok z powrotem na Zeldę. — Dobra, to idziemy?

★'°*~→★ 

Czyli... Przyprowadziłaś mnie tu żebym zobaczyła... kostkę. KOSTKĘ DO GRY. To jakieś żarty? Prima aprilis już dawno minęło! — wyrzuciła gniewnie Sabrina jeżdżąc palcem po drobnych wypustkach. Zwykła kostka, którą używali czarodzieje - srebrna, z wklęsłymi oczkami. Dopiero potem obróciła ją na miejsce, gdzie powinna być jedynka. Zamiast pentagramu, jak to zawsze miało miejsce, zobaczyła krzyż. Jej oczy nabrały zdziwionego wyrazu.

Wiesz może kto mógł ją tu zostawić? — Głos ciotki wyrwał ją z zamyślenia.

Nie, nie mam pojęcia. Przecież u nas nikt nie wierzy w Boga. — Złapała się na tym, że nie nazwała go już fałszywym. Jej rozmówczyni chyba też to dostrzegła, bo nieznacznie uniosła brew.

To chyba wiadomość do ciebie. Tylko... Czemu to ja znalazłam ją na swoim biurku? — spytała, choć chyba nikt nie znał odpowiedzi.

Pytałaś Ambrosa?

Zniknął. Zresztą Prudence też nie było dziś na zajęciach. Jakby rozpłynęli się w powietrzu - nikt nie widział, nikt nie słyszał...

Dziewczyna zaważyła przedmiot w dłoni z wyrazem głębokiej zadumy. Był ciężki jak na swój rozmiar, a obłe krawędzie i idealnie wyżłobione symbole sprawiały wrażenie misternej roboty. Podniosła kostkę pod światło i oglądnęła ją dokładnie z każdej strony, co jednak przyniosło marne skutki. Usłyszała cichy grzechot, gdy już zrezygnowana miała położyć ją na biurku. Podniosła rękę do ucha i potrząsała ponownie.

Coś jest w środku — powiedziała z przejęciem przerywając ciszę — Mogę ją zatrzymać? Może uda mi się jakoś dostać do środka...

W odpowiedzi otrzymała tylko powolne skinienie głowy. Uśmiechnęła się i wypowiadając zaklęcie przeniosła się do domu zanim Zelda zdążyła się sprzeciwić.

★'°*~→★ 

Pierwszym co zobaczyła w swoim pokoju byli jej zdziwieni przyjaciele. Mrugnęła kilka razy, żeby przyzwyczaić wzrok do zmiany światła.

Uprzedzaj nas jak robisz takie rzeczy! — mruknął Harvey, który jak zawsze nie lubił magicznych zjawisk.

Oh, chyba się nie da. A poza tym, to mieliście czekać na dole.

Chilling Adventures of Sabrina [Część 5] - 𝓐𝓷𝓲𝓮𝓵𝓼𝓴𝓲𝓮  𝓓𝔃𝓲𝓮𝓬𝓴𝓸Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz