Rozdział 3

124 5 0
                                    

6 lat później

Na wyspie potępionych wszyscy złoczyńcy zaczęli szeptać o koronacji przyszłego króla tego królestwa. Niektórzy się nabijali, inni wyśmiewali i obrażali młodego księcia a jeszcze inni malowali jego karykatury na brudnych, starych już ścianach bloków mieszkalnych, gdzie mieszkali najmniej ważni złoczyńcy tego państwa.

Wśród tych osób znajdowały się też dzieci potępionych, a głównie dwa gangi z wielu na tej wyspie. Jeden lądowy był pod dowództwem córki daboliny o imieniu Mall. Drugi morski był pod dowództwem nie jakiej córki Urszuli o imieniu Uma. Te dwa gangi od niepamiętnych czasów non stop prowadzą dzikie batalię o ziemię należące do innego sektora. Mimo tej zażartej rywalizacji każdy z nich miał jeden cel " Uciec z tej wyspy i zdobyć władzę nad całym światem zaczynając od Auradonu".

Harry już jako szesnastolatek przy pomocy umy, treningów swego ojca oraz chęci zemsty  na Jay'u  zmienił się  nie do poznania. Zmienił styl ubierania, swój charakter jak i podejście do sytuacji rodzinnej czy publicznej. Chodził ubrany w ciuchy kapitańskie wraz ze swoją ukochaną szablą oraz srebrnym hakiem, który pożyczył od swojego ojca kiedy ten drzemał. Ubrany jako pirat nastolatek starał się zachowywać jak przystało na pirata. Grabił każdy lokal i każdą osobę, która w jaki kolwiek sposób zarabiała jakieś grosze na tanich gratach czy  skomplikowanych usługach.

Popołudniami zawsze robił obchód po całym terytorium jego gangu w którym był pierwszym oficerem umy. Wpierw chciał być kapitanem by w przyszłości, gdy uda im się uciec z tej wyspy,  podbić nibylandie, by ojciec był dumny oraz by spełnić swój sen. Jednak Uma tak zawróciła mu w głowie, że zgodził się ustąpić  miejsca, aby móc spędzać więcej czasu w jej towarzystwie.

Harry od pamiętnego upokorzenia ze strony Jaya oraz reszty jego paczki walczył z ich gangiem pod pretekstem odebrania ich ziem. Jednak tak naprawdę chciał dokonać na nich połowy swej zemsty. Dlatego, gdy było już ciemno na całej wyspie, kryjąc się w cieniu budynków zastraszał, bił, upokarzał oraz kradł wszystko innym dziecią  mieszkającym na terytorium wroga. A  zawsze po zacnej rozrywce uprzykrzał życie Mall i jej nieprzyjaciołom na wszelakie sposoby.

Harry wracając z kolejnego obchodu zauważył nadjeżdżający samochód, który otworzył barierę i wjechał na sam środek placu. Harry patrząc na limuzynę ze swoim nieprzewidywalnym spojrzeniem szaleńczo  się uśmiechnął i spojrzał na drzwi pojazdu które się otwierały.
Z pojazdu wyszedł pewien nastolatek a przed nim czwórka uzbrojonych mężczyzn, którzy byli przygotowani do strzału. Nastolatek nosił typowy jasno kolorowy strój, który zwykle nosili Auradończycy miał  brązowe włosy i  jasne oczy. Nastolatek trzymał w dłoni kawałek pergaminu na którym było coś zapisane lecz niestety Harry nie wiedział co.

- Cześć jestem książę Ben mógłbyś mi pomóc ? - zapytał książę z nadzieją że chłopak, który  stoi przed nim i wygląda groźnie tak naprawdę nie jest aż taki zły.

- Może, a o co chodzi ? - zapytał Harry, a widząc jego lekki strach w oczach po zadaniu pytania uśmiechnął się jak typowy wariat, by móc go bardziej przestraszyć.

- Ostatnio spisałem nową proklamację, a skoro moi rodzice zaakceptowali ją to miałem zamiar jak najszybciej wprowadzić ją w życie  - mówił Ben - wiesz może gdzie znajdę  córkę daboliny, córkę złej królowej, syna Crueli de Mon, syna Jafara oraz syna Kapitana Hooka ? - zapytał Ben.

Harry słysząc od księcia kogo szuka zastanawiał się czego dotyczy ta proklamacja, że  następca tronu chcę widzieć jego wraz z jego wrogami.

- Jeśli szukasz syna Kapitana Hooka to stoi przed tobą - odpowiedział Harry z złością w oczach wyciągając swoją szablę.

- Spokojnie yy Harry tak ? - zapytał Ben, nie chciał go rozłościć, a tym bardziej nie chciał by jego strażnicy musieli interweniować zwłaszcza, że to miało być pokojowe spotkanie.

- Tak, a jeśli szukasz pozostałych smarkaczy to idź do pałacu okazji tam zazwyczaj siedzą z swoimi rodzicami, aby tam dojść musisz przejść pół dzielnicy dalej a tam na początku zauważysz stary, czarny zamek tam ich znajdziesz - odpowiadał Harry - jednak jeśli o mnie chodzi to nie będę z nimi siedział więc pa, pa - powiedział Harry, schował swą broń i czym prędzej pobiegnął dachami do baru Urszuli, by powiedzieć wszystko umie, która zwykle o tej porze myje fugi w lokalu.

- Straż,  dwójka z was pójdzie do zamku okazji sprawdzić czy tam są dzieci których szukamy, jeśli tam będą to dajcie im ten list i wróćcie do mnie, a wy zlokalizuje cię gdzie mieszka syn Hooka, gdy to się uda to zanieście jego ojcu list - rozkazał książę i ruszył z powrotem do limuzyny by zaczekać na swoją straż z dobrymi wiadomościami.

Po kilku godzinach strażnicy wrócili do księcia i zameldowali że listy zostały posłane. Książę słysząc te nowiny, rozkazał kierowcy wrócić do zamku. Gdy, był już u siebie zadzwonił do dyrektorki szkoły z informacją o postępach w wdrażaniu w życie  swojej proklamacji oraz poprosił by uczniowie przygotowali powitanie potępionych na za tydzień tak by wszystko było dopięte na ostatni guzik.

Po rozmowie z umą Harry postanowił wrócić do swojego domu by przespać się z wydarzeniami z dzisiejszego dnia i na spokojnie przemyśleć plan ucieczki. Gdy był prawie w pokoju zawołał go jego ojciec i kazał przyjść do jego kajuty. Harry nie przeciwstawiając się poszedł do kajuty swego ojca.

W środku kajuty jak zwykle było pełno map na stoliku a całe pomieszczenie pachniało świeżym rumem, który capitan hook rzadko kiedy otwiera dla siebie by po prostu wypić.

- Harry dostałem pewien list od następcy tronu w którym napisał że chce widzieć ciebie oraz paru innych młokosów byście przyjechali do niego do Auradonu, by uczyć się w ich liceum - powiedział hook śmiejąc  się z treści listu który przeczytał kilkukrotnie - musisz jechać to idealny moment by się stąd wyrwać i podbić nibylandie na wszystkich siedmiu morzach.

- Ale ojcze - Harry próbował coś powiedzieć ale jego ojciec przerwał mu mówiąc.

- Nie ma rzadnego ale jedziesz i koniec kropka - powiedział hook -  maluje się przed nami  piękna przyszłość pełna złota i chwały a ty chcesz to zaprzepaścić zostając tutaj, oj nie.

- Za tydzień spakujesz się i pojedziesz wraz z nimi by pomóc im dorwać różdżkę dobrej wróżki a w wolnym czasie gdy nikt nie będzie podejrzewał,  pójdziesz do muzeum i ukradniesz stamtąd woreczek z  magicznym pyłem,  po czym polecisz do Nibylandii i ukradniesz stamtąd mój statek. Gdy, Mall i reszta odtworzą barierę ty polecisz moim statkiem i weźmiesz ze mną cała nasza załogę. Gdy wszyscy będą zajęci daboliną oraz zdrajcami my polecimy dzięki magicznemu pyłkowi do Nibylandii, pokonamy Piotrusia pana, a gdy jego  zabraknie ja będę rządzić Nibylandią na zawsze a ty będziesz moim następcą i zapiszemy się wspólnie na  kartach historii jako najgroźniejsi oraz najsławniejsi piraci na świecie - opowiadał hook z taką pasją, że przechyli się na swoim krześle i wylał cały rum że  swojego kieliszka.

Harry słuchając uważnie planu swego ojca, był zaskoczony. Z jednej  strony cieszył się że opuści to miejsce ale z drugiej strony  szkoda było mu  umy, która będzie musiała wytrzymać trochę czasu bez niego. Widząc, że ojciec zasnął Harry postanowił pójść w jego ślady i poszedł do swojej kajuty , by przespać się, oczyścić umysł oraz wymyśleć jak ma się pożegnać się ze  swoją najlepszą nieprzyjaciółką na jakiś czas.

Witajcie drodzy czytelnicy, przepraszam, że dawno nie wystawiałam nowego rozdziału ale mam nadzieję że wybaczycie mi to oraz że będziecie zadowoleni tym rozdziałem. Proszę was o to byście w komentarzach pisali swoje uwagi co do tej opowieści, wasze pomysły co bym mogła zmienić oraz ogólne odczucia co do książki.
Do zobaczenia później i życzę wszystkim wesołych świąt.

_-_Harry Hook_-_Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang