Rozdział 1

511 33 0
                                    

- Co ty tu robisz Malfoy?

- Na Merlina, Potter, czy ty musisz mnie tak prześladować?

- O czy ty mówisz? - zapytał zdezorientowany brunet. 

- Nie ważne - odpowiedział szybko. 

Harry popatrzył na niego podejrzliwym wzrokiem.

- Co, ty znowu kombinujesz?

- Nic? Czy to aż tak dziwne, że leżę na trawie? 

- Bardzo dziwne, zwłaszcza, że przed chwilą na niej spałeś

- Eh... Nie mam czasu na twoje głupie gadki Potter - powiedział zirytowany blondyn wstając z trawy.

Harry tylko spojrzał na niego jak na debila i odszedł prawdopodobnie do Hermiony i Rona. Po chwili do blondyna podszedł Blaise.

- Przynajmniej nie zaczęliście się wyzywać i rzucać na siebie klątwy - powiedział klepiąc go po ramieniu. - W dormitorium mam schowane lody.

- Dobry z ciebie przyjaciel Blaise - powiedział Draco zrezygnowany. 

- Nie poddawaj się, jutro też jest dzień. 


Następny dzień

- Hej Potter, ładny dziś mamy dzień czyż nie? 

- Nie za bardzo... Patrzałeś w ogóle przez okno? - zapytał Harry, na co blondyn obrócił głowę w stronę okna. 

- Och... Musiało mi się wcześniej przewidzieć. 

- Taa... Musiało ci się przewidzieć - powiedział Harry i szybko odszedł. 

- Tak go nie poderwiesz - powiedział Blaise podchodząc do blondyna i opierając się o niego. 

- Mów za siebie - prychnął i wskazał na uciekającą jak najszybciej rudowłosą. 

-  Jesteś nie miły.

- Po prostu mówię prawdę.



- Pansyy.

- Czego chcesz darmozjadzie?

- Że ja jestem darmozjadem?

- Tak, ty. Ciągle tylko coś chcesz, ale jak ja potrzebuję pomocy, to nic nie zrobisz. 

- Pomogę ci z eliksirami - westchnął Draco. - To pomożesz?

- Już nie potrzebuję z nimi pomocy, załatwiłam sobie korepetycje. 

- Niby u kogo? 

- Hermiona daje korepetycje. 

- Rozumiem... - powiedział Draco dopiero po chwili uświadamiając sobie co właśnie usłyszał. - Mówisz o tej Hermionie?!

- A znasz jakąś inną?

- No nie...

- No właśnie.

- Co ty taka dzisiaj zgryźliwa jesteś? Hermiona ci odmówiła? - zapytał Draco śmiejąc się, na co czarnowłosa wstała, zabrała swoje rzeczy i wyszła. 

- Czemu mi nic dzisiaj nie wychodzi - zapytał blondyn sam siebie. 

- Ponieważ Granger faktycznie jej odmówiła - odpowiedział Blaise wychodząc zza kanapy z ogromną miską lodów i przysiadając się koło blondyna. 

- Czy ty zawsze musisz się pojawiać znikąd? 

- Tak, a co? 

- Przerażasz mnie...

- Masz - powiedział śmiejąc się i podał mu miskę. 

- Dzięki - powiedział Draco i nabrał łyżką trochę lodów. 


xxx                                                                                                                                                                       Przepraszam, że nie było rozdziałów! Ale na swoją obronę mam to, że jestem chora i strasznie mnie głowa boli... Chyba wracam do zdrowia, więc postanowiłam wykrzesać z siebie siły i napisać  rozdział. Następny muszę tylko poprawić i też wstawię, bo dziwnym trafem miałam napisany Prolog i Drugi rozdział, ale pierwszego brak. Postaram się długo nie chorować, ale nic nie obiecuję, zwłaszcza, że jak byłam młodsza to potrafiłam chorować, co miesiąc. Em... Już się nagadałam tak, więc miłego dzionka <3                                                                                                                                                                 

~ZoeVirdis

PS: Jeśli są jakieś błędy to poprawiajcie, bo choroba nie polepsza mojej ortografii. 

||Zobaczysz Będziesz Moim Mężem||DrarryWhere stories live. Discover now