Rozdział 3

438 30 1
                                    

Draco kręcił się po pokoju obgryzając paznokcie... Nie, nie obgryzając, w końcu jest arystokratą, a arystokracie takie zachowanie nie przystoi. A więc jeszcze raz. Draco chodził w kółko po pokoju nie mogąc usiedzieć ze stresu. Ale może zacznijmy od początku. 

- Draco wstawaj - cisza. - Draco masz dzisiaj randkę z Potterem wstawaj!

- Co?! - krzyknął blondyn podnosząc się do siadu.

- Czemu to zawsze działa? Jak ja będę miał ciebie budzić, gdy już będziesz po randce z Potterem? 

- Nie będziesz musiał budzić mnie wcale, bo możliwości będą tylko dwie. Pierwsza to, że on mnie będzie budził, a druga - tutaj Draco się zatrzymał i spojrzał przerażony na Blaise'e. - jest taka, że nie będę musiał wstawać ponieważ mnie odrzuci i już nie będę miał u niego szans.

Blaise popatrzył na przyjaciela z politowaniem. Czasami zachowanie jasnowłosego go wręcz dobijało, ponieważ jak Harry Potter mógłby odmówić tak starającej się osobie jaką jest Draco? 

- Zawsze myślałem, że jesteś optymistą - powiedział zrzucając go z łóżka, na co leżący teraz na podłodze arystokrata jęknął rozcierając sobie bolący od upadku kręgosłup. 

- Ja nie jestem optymistą i nigdy nie byłem, jestem realistą i nic tego nie zmieni - powiedział podnosząc się z podłogi.

- Nie byłbym tego taki pewny - powiedział Blaise sugestywnie poruszając brwiami. - Moja podświadomość mi mówi, że za niedługo będziesz najbardziej optymistycznie nastawionym człowiekiem na tym świecie.

Draco tylko rzucił mu spojrzenie pełne dezaprobaty po czym ruszył do łazienki wykonać poranną toaletę. 


Lekcje mijały, a Draco zaczynał się coraz bardziej denerwować, wpływało to negatywnie na jego naukę jak i na zachowanie w stosunku, co do przyjaciół nie ważne, co zrobili lub powiedzieli on od razu zaczynał się na nich wydzierać. W końcu wszyscy mając dość jego ciągłych wrzasków uciekli i do tej pory nie wrócili. Mówiąc do tej pory mam na myśli chwilę, w której młody arystokrata kręci się w kółko po pokoju.

- To tylko zwykłe spotkanie z Potterem, a nie randka, uspokój się - te słowa chyba już powtórzył setki razy, ale dalej nie dawało mu to ukojenia, ani w żaden sposób nie łagodziło stresu. Spojrzał na zegar wiszący na ścianie. Zostało mu jeszcze tylko pół godziny. Zaczął jeszcze szybciej chodzić po pokoju jakby od tego zależało jego życie. Po chwili blondyn usłyszał głośne trzaśnięcie, a w pokoju pojawił się Blaise.

Ciemnoskóry od razu podszedł do blondyna i bez żadnych słów uderzył go jak najmocniej mógł w policzek.

- Ogarnij się wreszcie, jak tak dalej pójdzie to zanim dojdziesz pod Pokój Życzeń i uciekniesz jak tchórz - powiedział Blaise. 

- Dziękuje, po tym uderzeniu na pewno czuję się lepiej - odpowiedział sarkastycznie blondyn. 

- Nie narzekaj, mogłem uderzyć mocniej. 

- To miało mnie pocieszyć, czy jak?!

- To znaczyło "idź do Pottera i przestań chrzanić!" - wrzasnął, a Draco tylko pokręcił głową z dezaprobatą i wyszedł z pokoju, kierując swoje kroki na siódme piętro.  Gdy stanął pod drzwiami wziął głęboki oddech i zapukał w ścianę trzy razy.

- Buu! - krzyknął szatyn wychodząc spod peleryny niewidki i pojawiając się przed blondynem. Draco złapał się za serce z przerażenia i odskoczył do tyłu. 

- Potter, nie strasz mnie tak. Chcesz żebym na zawał zszedł? - zapytał blondyn gdy ochłonął. 

- Przepraszam... - powiedział Harry patrząc na niego ze skruchą. - Nie chciałem cię przestraszyć. 

- Przecież nic się nie stało - powiedział blondyn nie mogąc wytrzymać, nie lubił gdy szatyn tak się o wszystko obwiniał. - Może już wejdziemy do pokoju? Możesz go sam stworzyć mi jest obojętne jak będzie wyglądał - po tych słowach Harry spojrzał na niego z podejrzliwością, ale zgodnie z prośbą przeszedł trzy razy koło ściany zaciskając mocno oczy i poruszając bezgłośnie ustami. 

Po chwili pojawiły się przed nimi drzwiami, przez które obydwaj przeszli. W środku zastali dość przytulny pokój o szarych ścianach, ciemno brązowych panelach, przyjemnie trzaskającym kominku i wygodnie wyglądających czerwonych fotelach, pomiędzy którymi stał mały drewniany stolik. Po chwili na stoliku pojawił się imbryk z herbatą i dwie filiżanki.

- Nawet tu przytulnie - powiedział Draco siadając na jednym z foteli i rozglądając się po pokoju. 

- Właśnie tak miało tu być - odpowiedział szatyn również siadając na fotelu. - Tak właściwie, to po co dokładnie mnie tu ściągnąłeś? - zapytał, na co blondyn zrobił zdziwioną minę. 

- Myślałem, że już ci o tym mówiłem, chcę się z  tobą zaprzyjaźnić.

- No tak, to już mówiłeś, ale jaki jest prawdziwy powód? Bo jestem pewien, że nie chcesz się ze mną zaprzyjaźnić, pewnie znowu coś knujesz, w końcu jaki Ślizgon chciałby się przyjaźnić z Gryfonem? - zapytał Harry. Jego obawy, co do tego całego spotkania były dość wielkie. Bał się, że zbliży się do blondyna, a ten go odrzuci mówiąc, że to wszystko było dla żartu. Wiedział, że będzie go to boleć, więc wolał teraz postawić granicę zanim będzie za późno. 

- Co? O czym ty mówisz? - zapytał zdezorientowany blondyn. - Nie mam żadnych złych zamiarów, ja naprawdę chcę się zaprzyjaźnić. Przyrzekam na swój honor Ślizgona, że nie kłamię. 

Szatny przyjrzał się dokładnie twarzy stalowookiego w poszukiwaniu choćby odrobiny fałszu. 

- Nie kłamiesz - stwierdził po chwili przyglądania się. 

- A dlaczego miałbym? 

- Jest wiele powodów, na przykład zbliżyć się do mnie, a następnie spektakularnie ogłosić, że był to tylko żart łamiąc tym moje uczucia - odpowiedział Harry.

- Nie jestem, aż tak okrutny. Naprawdę masz o mnie tak złe mniemanie? - zapytał z żalem Draco. Nie wiedział, że siedzący naprzeciw niego uroczy brunet myśli o nim, jak o jakimś okropnym sadyście, to prawda kiedyś był dość niemiły, jednak to już minęło. 

- Nie, przepraszam - odpowiedział szatyn ze skruchą, nie chciał urazić blondyna swoimi słowami. Nie przemyślał wcześniej swoich słów i taki był tego efekt za każdym razem, gdy tak robił, ranił wszystkich wokół siebie, a później dziwił się, że go po kolei zostawiają.

Blondyn chyba dostrzegł smutek malujący się na jego twarzy, ponieważ szybko podniósł się z fotela i podszedł do szatyna, a następnie zamknął go w mocnym uścisku. 

- Nie masz, za co przepraszać, w końcu przez tyle lat zrobiłem ci tyle złego, że to normalne, że mnie za takiego uważasz - powiedział, a Harry zamarł. Nie spodziewał się takiego gestu ze strony blondyna, jednak z niewiadomych powodów po jego ciele rozlało się przyjemne ciepło, więc zamiast go odepchnąć, jak miał najpierw w zamiarze, pozwolił się tak trzymać. 

 Z drugiej strony Draco nie spodziewał się, że Harry go nie odepchnie. Niezmiernie się ucieszył, gdy szatyn również odwzajemnił uścisk. Trwali tak, przez dłuższą chwilę, po czym odsunęli się od siebie z lekkimi rumieńcami na policzkach, wzajemnie unikając swojego wzroku.

- Dziękuję - powiedział w końcu Harry z wdzięcznością. - Mam jeszcze kilka spraw do załatwienia, więc spotkajmy się tutaj za tydzień o tej samej godzinie - dodał, po czym szybko odpuścił Pokój Życzeń, nie dając dojść blondynowi do słowa. 

Jeszcze długo po wyjściu zielonookiego, Draco wpatrywał się w drzwi,  nie mogąc uwierzyć, co się tutaj właśnie stało.


xxx 

Długo mnie tu nie było... Nawet zapomniałam, że to istnieje, ale ostatnio weszłam na to konto po raz pierwszy od miesiąca i tak sprawdzam powiadomienia i patrzę, a tu ktoś mi komentarz napisał, i tak oto przypomniałam sobie o istnieniu tego opowiadania. Więc stwierdziłam, że wypadało by jakiś rozdział tu napisać. No to napisałam. Nie wiem kiedy następny, jak wena przyjdzie to będzie, ale mogę obiecać, że będzie jeszcze w tym roku. Miłego dnia/wieczoru/nocy <3

~ZoeVirdis


||Zobaczysz Będziesz Moim Mężem||DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz