Rozdział 8.1

7.5K 248 607
                                    

IG / Twitter / Tiktok : Changretta_watt

Miłego czytania <3

Chłód pomieszczenia oraz pustka, bardzo źle na mnie oddziaływały. Siedziałem na skórzanym szezlongu w salonie i tępo wpatrywałem się w modernistyczną rzeźbę w rogu. Nabrałem powietrza przez nos, a po chwili wypuściłem je ustami, tworząc obłoczek pary. Mieszkanie w kamienicy nie było ogrzewane od czterech dni, wobec tego temperatura wewnątrz nie przekraczała czterdziestu dwóch stopni Fahrenheita. Mimo występowania niesprzyjających warunków dookoła najbardziej martwił mnie chłód swojego ciała. Byłem niemal pewien, że zamiast krwi w żyłach przetaczały się kostki lodu. Obracałem sygnet na palcu, słuchając rytmicznych uderzeń kropel deszczu o szybę. Ponure chmury chyba zadomowiły się na dobre w Oregonie, a równocześnie nad moją marną egzystencją.

Jesteś paranoikiem.

Czas ruszyć do przodu.

Zastanawiałem się, co jest ze mną nie tak. Rozdrapywałem właśnie wszystkie blizny i odkopywałem najgorsze wspomnienia, które od pięciu lat wypierałem z podświadomości. Myślałem nad tym, dlaczego od nowa zadaję sobie ból. Dlaczego jestem tak cholernie autodestrukcyjny? Czemu, w sytuacji, gdy znalazłem odrobinę szczęścia, ranię się niczym masochista?

Może... może powinieneś pójść na terapię?

A może powinienem ze sobą skończyć?

Znajdziemy odpowiedniego lekarza, który ci pomoże, synu. Dopilnuję, by nikt się nie dowiedział, że tam uczęszczasz.

Oczywiście, przecież gdyby taka informacja dotarła do coscy, pomyśleliby, że jestem czubkiem. Choć... większość z nich właśnie tak uważała.

Kiedy przed powrotem do Portland, powiedziałem ojcu o moich podejrzeniach, popukał się w czoło i milczał, jakby czekał, aż na końcu swojego wykładu poinformuję, że to jedynie głupi żart, w dodatku nieśmieszny. Wyjaśniłem mu dokładnie, dlaczego uważam, że Fabio Nazorine maczał palce w morderstwie Eleny, natomiast on strzelał dobrymi kontrargumentami, które w jednej chwili burzyły moje tezy. Szybko zapadłem się w fotelu i cofnąłem w rozwoju o dwadzieścia lat.

Przecież wykonano sekcję i wykluczono udział osób trzecich.

Prowadziliśmy śledztwo przez pół roku.

Miała stałą opiekę i ochronę.

A ja nadal nie wierzyłem, że podcięła sobie żyły i tak po prostu mnie zostawiła. Nie chciałem w to wierzyć, nie po tym, co powiedział pieprzony Nazorine.

Siedziałem więc i dumałem. Myślałem tak mocno, że pulsujący ból skroni odbierał mi zdolności do ostrego widzenia i jedynie wszędobylskie zimno utrzymywało resztki umysłowej trzeźwości.

Rozpisałem każdą informację, jaką zdołałem sobie przypomnieć w dniu śmierci, przed i po. Wszystko sprowadzało się do jednej niewiadomej. Do zaistniałych sytuacji dosłownie kilka minut przed tragedią. Ojciec pokazał mi papiery, które wskazywały na wizytę lekarza prowadzącego dokładnie dwadzieścia minut przed ujawnieniem ciała.

Protokół, który napisał, jasno wskazywał, że wszystko było w porządku. Co więcej, lekarz wraz z pielęgniarkami wykluczyli obecność niebezpiecznych narzędzi. W pokoju nie miała żadnej żyletki, żadnego nożyka, ani nawet drucika. Czym więc kurwa, podcięła sobie żyły?!

Rzeczy, które wydarzyły się po dziewiętnastej trzydzieści dwie, pozostawały sekretem. Fabio zakradł się do niej do szpitala zaraz po obchodzie? Wynajął zabójców? Opłacił jakąś pielęgniarkę lub lekarza? Zapłacił im więcej, niż my?!

Ⅰ. [+𝟏𝟖] 𝐋𝐚𝐭𝐭𝐞 𝐢 𝐌𝐚𝐫𝐥𝐛𝐨𝐫𝐨Where stories live. Discover now