"śniła mi się twoja śmierć"

248 16 25
                                    

- Ale na pewno wszytko dobrze? - zapytałem znowu

- Tak, spokojnie.. - powiedziała, a ja kiwnąłem głową - A tak w ogóle, czemu wróciłeś tak wcześnie?

- Skończył się towar... - odpowiedziałem

- Jasne. Fred, ja nie wiem co o tym myśleć. Boje się że nie dam sobie rady z dzieckiem.. - mówiła, a z oczu znowu zaczęły lecieć jej łzy

- Hej, hej, hej. Uspokój się najpierw.. Przecież nie jesteś w tym sama. Gdzie jest ta piętnastoletnia Amelia, która bała się tylko reakcji taty? - zapytałem

- Nie ma jej. Teraz jest tylko osiemnastoletnia kobieta, która boi się połowy rzeczy na świecie.. Typu pająki, różne owady... Fred ja się po prostu boję że nie dam rady. - powiedziałam i spojrzałam na chłopaka

- Nie denerwuj się. Wszystko jest dobrze, poradzimy sobie. Spokojnie... - uspokajał mnie wciąż chłopak. Ja tylko kiwnęłam głową, jednocześnie ocierając łzy. - No, już dobrze.

- Przepraszam.. j-ja nie wiem co we mnie wstąpiło - powiedziałam lekko dusząc się od braku powietrza przez płacz

- Maluchu, oddychaj. Wdech....i wydech.. - mówił

- Już... Chwila - powiedziałam, a chłopak się zaśmiał - Co cię tak śmieszy?

- To brzmiało jakbyś chciała powiedzieć, że chcesz poczekać z oddychaniem - powiedział

- Oj, no dobra.. Monny! - krzyknęłam, jednak nie dostałam odpowiedzi - Monny?!

- Kochanie?! - krzyknął Fred, jednak również odpowiedziała mu cisza. Od razu pobiegłam do pokoju dziewczynki, a chłopak zaraz za mną. Wpadłam do jej pokoju, jednak to co zobaczyłam...

- Fred! - krzyknęłam z poddenerwowaniem. Sekundę później mężczyzna był obok mnie

- Co się stało? - zapytał i szybkim krokiem podszedł do leżącej na podłodze Monny. Uklęknął przy niej. Po chwili ciszy odezwał się - Nie... Nie oddycha... - powiedział, a mi zebrały się w oczach łzy.

- A-ale co się stało? - zapytałam, dawając upust łzom

- Nie mam pojęcia.. - powiedział i odwrócił wzrok - Co to jest? - zapytał sam siebie i podszedł do czegoś. Podeszłam do niego i spojrzałam na przedmiot. Chłopak chciał go wziąć, jednak go powstrzymałam.

- Nie dotykaj! - powiedziałam i wyciągnęłam różdżkę - Wingardium Leviosa. - Obejrzałam dokładnie przedmiot.

- Przecież to jest czekolada - odezwał się chłopak

- Zatruta... - wymruczałam

- Ale, czemu sowa przyniosła to do tego pokoju? - zapytał Fred, biorąc dziewczynkę na ręce - Uleczysz ją?

- Ah, tak tak. - powiedziałam i wzięłam od niego dziecko. Przyłożyłam dłoń do jej serca i zaczęłam nucić jakąś melodie. Po chwili zaczęła oddychać. - Już.. - dodałam

- Okej, chcesz coś zjeść? - zapytał się mnie, a ja kiwnęłam głową na znak zgody - No to co?

- Mooże... Ty coś zaproponuj. - odpowiedziałam

- Zawsze jak ja coś proponuje, to ty tego nie lubisz, więc? - zapytał

- Tosty. - powiedziałam ze śmiechem

- Dobrze - odpowiedział i mnie namiętnie pocałował, po czym zszedł na dół. Ja poszłam za nim.

- Zrób też coś dla Monny. - powiedziałam siadając na blacie kuchennym i sadzając sobie dziewczynkę na kolanach.

Adoptowana przez Skazanego / Fred WeasleyOnde histórias criam vida. Descubra agora