Rozdział 13

2.6K 104 25
                                    

Soboty w Caldwell były niesamowite. Było tak cicho, mimo że było prawie wpół do dziesiątej rano. Większość uprawnionych uczniów już opuściła teren szkoły, starając się oddalić jak najdalej i udawać normalnych choćby na jeden dzień.

Z powodu mojego szlabanu w ogóle nie wolno mi opuszczać terenu szkoły.

Treningi mam tylko w dni szkolne, ale dziś obudziłam się wcześnie rano, ponieważ wszechświat mnie tak nienawidzi, więc i tak postanowiłam pójść popływać. Ostatni weekend spędziłam tutaj, co było inne, ale miłe. Vera i Penelope też zostały i większość czasu spędzałyśmy razem jak trzej muszkieterowie.

Poprawiam torbę na ramieniu i wchodzę na ostatni stopień, gdy Luke wychodzi ze swojego pokoju. Uśmiecha się do mnie lekko, a poranne światło wpadające przez duże okno za nim sprawia, że wyglądał jak anioł.

- Dzień dobry. – uśmiecha się promiennie, gdy odwzajemniam uśmiech i wyjmuję klucze do drzwi.

- Hej. – mówię, otwierając drzwi do pokoju. Chase na szczęście tam nie było, więc kładę torbę na krześle. Odwracam się i natychmiast wychodzę, zamykając za sobą drzwi i odwracając się do Luke'a, który czekał teraz na zewnątrz.

Wczoraj zaplanowaliśmy, że dziś rano zjemy razem śniadanie. W drodze do jadalni, która była tylko trochę zatłoczona, gdy przeszliśmy przez podwójne drzwi, nawiązując krótką rozmowę. Zajęliśmy stolik przy oknie, z widokiem na jezioro.

Jadalnia zawsze mnie uszczęśliwiała. To był w zasadzie mój drugi dom. W ramach gratyfikacji dla tych, którzy zostają w szkole na weekend, na śniadanie podają naleśniki, bekon i jajka, więc zamówiłam porcję dla dwóch osób.

Oczywiście obie były dla mnie. Luke zamówił nudną owsiankę.

- Lubię dziewczyny, które potrafią jeść. – Luke zauważa, gdy podnoszę na niego wzrok, z buzią pełną naleśników i ustami zdecydowanie pokrytymi tłuszczem z bekonu.

Uśmiecham się niezręcznie z pełnymi ustami. – Ha.

Następnie spoglądam w dół i szybko przełykam, moje policzki płoną czerwienią. Kiedy w końcu udaje mi się przełknąć niepotrzebnie duży kawałek naleśnika, który miałam w ustach, biorę łyk soku pomarańczowego i wycieram usta.

- Chcę to powtórzyć. – Luke nuci, gdy wkłada łyżkę do pustej teraz miski i odchyla się na krześle.

Kiwam głową z promiennym uśmiechem. – Jutro serwują francuskie tosty i nutellę, przez co jestem bardzo podekscytowana.

- Nie tutaj. – Luke chichocze z mojej ignorancji. – To znaczy, chcę cię gdzieś zabrać, Hayden.

Zatrzymuje się i gapię się na niego. – Jakby na randkę?

- Oczywiście, że na randkę. – Luke chichocze. – Poważnie, jak słodka możesz być?

Czuje jak ponownie się rumienie.

- Ja-uh-um... - urywam, wykręcając palce. – Jasne.

- Naprawdę? – Luke promienieje uroczo, zaskoczony, że się zgodziłam.

Kiwam głową z większą pewnością siebie. – Tak.

***

Uśmiechałam się, kiedy szłam do Very po śniadaniu z Lukiem. Jak promiennie uśmiechnięta, chichocząca gimnazjalistka, która właśnie zdała sobie sprawę, że jej sympatia odwzajemnia jej uczucia. Nie, żeby Luke był moim zauroczeniem.

To znaczy, jest naprawdę słodki i wygląda niesamowicie w speedosach. Zawsze przynosi mi gorącą czekoladę po porannym treningu, a wieczorami wysyła mi SMS-y z przypomnieniem, żebym ustawiła budzik, bo jestem cholernie zapominalska. Lubię spędzać z nim dużo czasu, rozśmiesza mnie i sprawia, że się rumienię.

Bad Boy Roommate حيث تعيش القصص. اكتشف الآن