Rozdział 65

1K 40 8
                                    

Wróciłam. Wróciłam do pokoju motelowego. Wyglądał znajomo, jakbyśmy już tu kiedyś byli. Wszystkie światła były zgaszone, było ciemno, zimno i wilgotno. Poczułam dotyk metalu, zimnego i twardego, przyciskającego się do mojego uda. Serce wali mi jak oszalałe i z drżącym oddechem unoszę szyję.

Luke stał u stóp łóżka, bawiąc się czymś, co wyglądało na duży sztylet, w dłoniach. Byłam ubrana tylko w stanik i bieliznę, a moje kostki i nadgarstki były przywiązane do łóżka pode mną. Nie mogłam się ruszyć, nie mogłam mówić, nie mogłam, kurwa, nic zrobić. Uśmiechał się jak kot z Alicji w Krainie Czarów, delikatnie przesuwając opuszkami palców po ostrzu.

- Byłaś bardzo niegrzeczną dziewczynką, Hayden. - Luke cmoka do mnie i ledwo go słyszę, przez bicie mojego serca w uszach. - Mówiłem, żebyś nie uciekała, a ty uciekłaś. Nigdy nie słuchasz, prawda?

Próbuję krzyczeć, płakać, otworzyć usta. Ale nic nie działało. Utknęłam. Byłem w piekle.

Moje oczy błądziły po pokoju motelowym, a pot spływał mi po twarzy, szyi i ciele. Moja skóra była gorąca i czułam to, gdy Luke przyciskał nóż do mojego brzucha.

- Mój Boże, jesteś piękna. - Luke mówi z podziwem i zachwytem. Czułam, że zaraz zwymiotuję; chciałam zwymiotować. Moje ciało mi tego zabroniło.

Spojrzałam na niego, a moja klatka piersiowa unosiła się i opadała, a oddech stawał się krótki i szybki. Luke siada obok mnie, a materac ugina się pod jego ciężarem. Podnosi rękę i odgarnia kosmyk blond włosów z mojej mokrej twarzy. Psychol, psychol, psychol. Skandowałam w myślach, mając nadzieję, że mnie słyszy.

- Kocham cię i wiesz, że nigdy bym cię nie skrzywdził, prawda? - pyta Luke, przysuwając swoją twarz do mojej. Potem z powagą spogląda na ostrze. - Ale myślę, że Chasey potrzebuje trochę przypomnienia, do kogo należysz.

O kurwa.

Zaczęłam cicho jęczeć, patrząc z szeroko otwartymi oczami, jak Luke przykłada czubek ostrza do mojego uda. Przebija moją skórę, a ja odrzucam głowę do tyłu, bo ból jest zbyt silny, by go znieść. Przy ostatniej próbie z głębi gardła wyrywa mi się krzyk.

Rzucam się, a z moich ust wydobywa się krzyk krwawego morderstwa, gdy gorączkowo uderzam dłońmi o udo. Gorące łzy parzą moją i tak już rozgrzaną twarz, a przez blond włosy widzę, jak Chase wbiega przez drzwi balkonowe. Odsuwa telefon od ucha i wchodzi na łóżko. Wciąż krzyczałam, gdy do mnie dobiegł.

- Hej, hej, jesteś tu Hayden. Jesteś tutaj. - Chase szepcze do mnie, ale mogę powiedzieć, że był tak samo przestraszony, jak ja. Chwycił mnie za twarz, zmuszając do spojrzenia na niego i przekonania się, że jestem bezpieczna. Jego duże orzechowe oczy wpatrują się we mnie. - Po prostu oddychaj. Już dobrze, nic ci nie jest.

Dobrze? Byłam tak cholernie daleko od tego słowa.

Moje krzyki ustał i pozostały tylko moje krótkie, zdyszane oddechy. Przełykam ciężko ślinę, kiedy Chase kiwa głową i zdaję sobie sprawę, że trochę za mocno trzymałam się jego koszuli. Wkrótce zaczynam szlochać, a oczy Chase'a zamieniają się w głębokie, miodowe kałuże i bierze mnie w swoje ramiona. Chowam twarz w miejscu, gdzie jego szyja styka się z ramieniem, i przyciągam kolana do klatki piersiowej w pozycji embrionalnej.

Chase wciąga mnie na swoje kolana, przyciskając do siebie całe moje skulone ciało, gdy słyszę, jak drzwi do naszej sypialni się otwierają.

- Co się stało?! Wszystko w porządku?! - pyta David, wyraźnie zmartwiony. Chase pociera dłońmi moje plecy, a ja czuję, jak kiwa głową.

Bad Boy Roommate Where stories live. Discover now