Rozdział 4

485 8 2
                                    

Oczami Julii:
Obudziłam się w dziwnym miejscu, postanowiłam wstać gdy nagle poczułam przeraźliwy bul przeszywający mój brzuch. Zaczełam piszczeć, bardzo bolało. Nagle do pokoju wbiegł przerażony Janosz, miał przeraźliwie śmieszna minę pewnie gdyby nie bul zwijałabym się właśnie ze śmiechu. Spytał czy nic mi nie jest i usiadł na skraju łużka. Odpowiedzialnam mu zgodnie z prawdą czyli że nic mi nie jest poza tym że przeraźliwie boli mnie brzuch. Na te wiadomość się uspokoił, było widać że się martwi. Spytałam go gdzie jestem i co robię w tym dziwnym choć nadzwyczajnie urokliwym miejscu, a on wyjaśnił mi że jestem w jego domu i opowiedział zdarzenie z wczorajszej nocy. Powiedział również że bardzo go wystraszyłam tą sytuacją i że się cieszy że się obudziłam. Powiedział że mogę tu zostać ile zechce. Właściwie zdałam sobie sprawę że Janosz był dla mnie zawsze kimś więcej niż tylko najlepszym przyjacielem, w tej chwili zdałam sobie sprawę że po prostu go kocham.

 Właściwie zdałam sobie sprawę że Janosz był dla mnie zawsze kimś więcej niż tylko najlepszym przyjacielem, w tej chwili zdałam sobie sprawę że po prostu go kocham

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Po chwili przyjemnej ciszy Janosz poprosił bym odsłomiła brzuch gdyż chciałby go opatrzyć żeby mnie aż tak niebolał. Poczułam się trochę nie zręcznie więc zamknełam oczy lecz wykonałam polecenie. Już po chwili poczułam na swoim ciele dotyk jego ciepłych i delikatnych palcy. Było to bardzo przyjemne i kojące uczucie które sprawiło że całkowicie zapomniałam o bulu. Gdy skończył poprosił żebym zeszła na śniadanie jeśli dam rade a jeśli nie to mi przyniesie śniadanie do pokoju. Serio się o mnie martwi, ale słodko. Całe szczęście dałam rade sama się poruszać, choć nieukrywam sprawiało mi to wielki trud i bul.
Po śniadaniu udaliśmy się na krótki spacer na plac broni i z powrotem. Gdy zjedliśmy obiad postanowiłam wrucić do domu i nie dając się dziwnym wymysłą mojego brata jakoś wszystko mu wytłumaczyć i znaleźć sposób by dalej pozwolił mi przyjaźnić się z Janoszem oraz chodzić na plac broni co będzie bardzo trudne. I mimo niechęci mojego przyjaciela do tego pomysłu postanowiła upierając się przy swoim pomyśle, wziełam swoje żeczy i  wyszłam z jego domu kierując się do swojego bardzo się przy tym bojąc. Otworzyłam drzwi z klucza i weszłam do mieszkania jak się spodziewałam zastałam tam brata. Wziełam głęboki wdech odłorzyłam swoje rzeczy w przedpokoju i weszłam do kuchni gdzie aktualnie przebywał. Na mój widok omało co niespadł z krzesła. Stanełam przed nim i żuciłam krutko:
- Cześć! - niewyrarzając przy tym większych emocji po chwili doczekałam się odpowiedzi
- Cześć!? Niewruciłaś do domu na noc, nie było cię cały dzień,a ty po prostu wchodzisz do kuchni i żucaszmi niewyrarzające żadnych emocji cześć? Raczysz mi chociarz powiedzieć gdzie byłaś? Ja tu siedze i się martwie a ty przychodzisz popołudniu cała i zdrowa i musisz mi po prostu jakieś obojętne cześć?! - postanowiłam bratu niewyjawniać na razie całej prawdy żeby nie pogorszyć jeszcze bardziej swojej sytuacji dlatego z udawaną skrucha powiedziałam
-  Przepraszam. Noc spedziłam u kolerzanki. Przepraszam że nic ci niepowiedziałam, wiem ze jesteś na mnie bardzo zły ale ja naprawdę przepraszam. Wiem że zrobiłam źle. Wybaczysz mi braciszku?- zrobiłam udawany wyraz skruchy a przy okazji nieźle nakłamałam ale co miałam zrobić?! Popatrzyłam na Feriego, jego twarz nieokazywała żadnych uczuć ani emocji. Mogłam spodziewać się wszystkiego ale najprawdopodobniejsza była jedna z trzech opcji; 1 - mianowicie muj brat nabrał się na bajkę którą mu przed chwila sprzedałam i mi wybaczy, 2 - przeczuł że coś nie gra, zauważył że kłamie, niewybaczy mi, będzie chciał wiedzieć gdzie naprawdę byłam i co robiłam, jeszcze bardziej się od siebie oddalimy a ja do tego wszystkiego będę mieć poważne kłopoty i chyba nie chce wiedzieć co by się dalej wydarzyło. No i zostaje 3 opcja czyli - wychodzi bez słowa i zostawia mnie w niepewności czego nienawidzę. Ku mojemu naprawdę wielkiemu zdziwieniu wydarzyło się to czego niespodziewałam się najbardziej, potszadł do mnie i mnie przytulił a później powiedział że wybacza tylko mam tak więcej nierobiś. Jest! Połknoł chaczyk, zawsze się nabiera na moją udawaną skruchę. Mój brat jest taki naiwny. Przyznaje nielubie kłamać ale ze wzgledu na to jaki jest muj brat i na to że nie przepada za Janoszem, nie mam wyboru. Nieszukam kłopotów, one same się mnie czepiają a ja za wszelką cenę chce się ich pozbyć i się z tego jakoś wyplątać. Wiem że gadam jak potłuczona ale taka jest prawda. Kocham mojego brata ale mimo wszystko jest najbardziej wkurzającą i doprowadzającą mnie  do szału osobą na całym świecie, no dobra bez przesady racja, ale w całym Budapeszcie na pewno. Gdy wreszcie uwolniłam się z jego uścisku udałam dię do swojego pokoju i spędziłam tam resztę popołudnie dziś nie było mowy o wymknięcu się na plac zresztą dla własnego dobra niepowinnam tam chodzić przez najbliższe kilka tygodni ale iż szykuje się wojna i plac i koniec kropka. Gdy natrzedł wieczur zeszłam na kolacje i szypko ją pochłonełam po czym opuściłam kuchnie udając się na upragniony tego dnia spoczynek. To był ciężki dzień, to muszę przyznać.

Dziewczyna z Placu Broni || Chłopcy z Placu BroniWhere stories live. Discover now