Rozdział 5

444 11 0
                                    

Oczami Julii:
Kilka dni puźniej wstałam koło godziny 7:00 lekcje zaczynałam o 8:00 wiec miałam godzinę do zajęć. Wstałam umyłam się i ubrałam długie brązowe spodnie, białą luźną zapinaną na guziki koszule i czarną katanę. Włosy spiełam w kok. Spakowałam się do szkoły i zeszłam  do kuchni z plecakiem by zjeść śniadanie. W domu nie było Feriego, całe szczęście bo inaczej nie obyło by się bez porannej dyskusji na temat tego co dziś zamierzam robić. Gdy zjadłam śniadanie, wziełam plecak i zamknowszy za sobą drzwi wyszłam do szkoły. Lekcje minęły szybko. Z chłopakami umuwiliśmy się na placu na 15:00 i wszyscy mieliśmy stawić się tam pundtualnie i w pełnym składzie obowiązkowo. Tak zadecydował Janosz. Wszyscy oczywiście bez Gereba, nie wiem czy muwiłam ale od chwili ujżenia go tamtej pamiętnej nocy wśrud czerwonych na wyspie został ogłoszony zdrajcą i od tamtej pory nie ma wstępu na plac. Ja gdy tylko weszłam do mieszkania pędem poszłam robić lekcje których jak nazłość miałam dziś ogrom, najwięcej z łaciny. Gdy wreszcie uporałam się z moją pracą domową zeszłam na obiad przygotowany przez brata, jak skończyłam jeść bez słowa wyszłam z kuchni i poszłam się przebrać w zieloną bluzkę na krutki rękaw, zielone spodnie, moją ukochaną czarną katanę i oczywiście obowiązkowo biała czapkę z czerwono-zielonymi barwami. Jednakże mój wysoko upięty kok przeszkadzał w nałorzeniu czapki dlatego musiałam uczesać warkocz po czym bez problemu ubrałam czapkę. Wziełam jeszcze swoją brązową torbę i przewiesiłam ją przez ramie po czym zrzuciłam do niej długopis, gumkę do gumowania, ołówek i notes. Po czym szypkim i żwawym krokiem wyszłam niezauważona z domu i udałam się na "Plac Bronii". Gdy weszłam na plac brakowało tylko Czonakosza. Który wpadł na plac z szypkością światła spóźniony o 5 minut, Boka był bardzo niezadowolony z tego powodu. Wreszcie gdy byliśmy już w kąplecie niezwlrkając dłużej Boka zebrał nas w dwuszeregu i wydał długi, zawiły lecz nad zwyczaj mądry i dojrzały według mnie rozkaz:
- Moi drodzy! - zaczoł poważnym tonem - Od dziś ogłaszam stan wojenny na placu. Zbliża się wojna z "Czerwonymi Koszulami"! Wojna o nasz "Plac Bronii"! Związku z tym od dziś regularnie odbywać się będą ćwiczenia przygotowawcze do tego oto wydarzenia. Ponadto jeszcze dziś opracuje plan i przebieg bitwy. Bitwa odbędzie się na naszym placu. Musimy walczyć za nasz plac, niemorzemy poddać się bez walki, niemorzemy oddać naszego placu w ręce wroga. Będziemy walczyć, szczeguły walki podam w najbliższym czasie. Ale teraz chcę awansować kilka osub gdyż twierdze że zasłużyły na to swoją postawą w najblirzszym czasie. Oraz z związku z ostatnią wyprawą do czerwonych. A wiec twierdze że pierwszorzędne trzeba tutaj wymienić Julie, która w ostatnim czasie nie tylko wzięła udział w wyprawie ale również powiadomiła nas gdzie dokładnie na wyspie znajduje się nasza chorągiewka. Odbijemy ją jeszcze dziś a dokonają tego Nemeczek i Czele, ale o tym później. Julia pomijając fakt że jest jedyną dziewczyną na placu jest bardzo dzielna i odwarzna potrafiła przeciwstawić się samemu Feriemu Aczowi, aby być w naszych szeregach. Dlatego twierdze że zasługuje na to mym mianował ją swoim zastępcą a ruwnierz podczas bitwy i przygotowań do niej swoją prawą ręką.  Serdecznie gratuluje i informuje że twoim pierwszym zadaniem będzie przygotowanie dokładnego planu zaszego placu na którego podstawie przygotujemy puźniejszy plan bitwy, czas do wykonania swojego zadania masz do jutrzejszego spotkania. Kolejnymi osobami są Czele i Nemeczek którzy ruwnierz w najblirzszym czasie dostaną awans oile ich dzisiejsza misja pujdzie pomyślnie i zdobędą naszą chorągiew tym samym donosząc ją szczęśliwie na nasz plac. Szczwguły akcji podań wam osobiście za moment podczas gdy reszta będzie grać w palanta a Julia będzie przygotowywać plan naszego placu. Aha jeszcze jedno, na czas wojny zawieszam wszystkie wasze spory oraz zwracam sie z proźbą do skarbnika Związku Kitowców o przekazanie majątku związku na żecz stanu wojennego w naszych szeregach tym samym zawieszając do odwołania spotkania tego oto zgrupwania funkcjonującego na naszym placu. To tyle z mojej strony możecie się rozejść do swoich obowiązków. - Karzdy rzeczywiście poszedł w swoją stronę Nemeczek, Czele i Janosz rozmawiali o akcji, ja rysowałam plan placu a reszta grała w palanta.  Minęło trochę czasu a ja skończyłam plan, chłopacy wrucili z misji zdobywszy chorogiew i pozostawiwszy czerwonym informacje dotyczącą wojny. Wreszcie natrzedł czas rozejścia do domów, gdy weszłam do środka zastałam pusty dom czego szło się spodziewać gdyż z powodu zaistniałej na wyspie sytuacji z powodu odbicia naszej chorągiewki mój brat pewnie ani myślał o powrocie do domu. Ja nie byłam głodna więc bez kolacji poszłam wykonać wieczorną toaletę i położyć się spać, to był długi dzień.

Dziewczyna z Placu Broni || Chłopcy z Placu BroniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz