Rozdział 7

437 7 2
                                    

Oczami Janosza:
Wszystko szło jak po maśle, Julia zgodziła się wybrać ze mną na spacer i niczego się niedomyślała wreszcie nadeszła ta pora. Udałem się przed wejście na plac od ulicy Marii i zaczekałem na Julke. Razem udaliśmy się spacerem do odległej i równo zapomnianej altanki nad brzegiem Dunaju o której wiedziała tylko nasza dwujka. Tam usiedliśmy na trawie i długo, długo rozmawialiśmy na przeróżne tematy. Wreszcie słońce zaczęło powoli zachodzić, teraz albo nigdy!
Oczami Julki:
Słońce zaczęło już powoli zachodzić za choryząt, ach jak ja uwielbiam zachody słońca to takie romantyczne! Nawet niezauważyłam kiedy Janosz uklęknoł przede mną trzymając w ręku bukiet fiołków moich ulubionych kwiatów. To takie romantyczne! Poczułam jak łzy napływają mi do oczu.
- Julio-o-o...- zacził powoli Boka - Julio czy zechciałabyś uczynić mi ten zaszczyt i zostać moją dziewczyną?! Kocham cię odkąd tylko pamiętam jesteś najmilszą, najmądrzejszą i najpiękniejszą dziewczyną jaką znam. Julko proszę, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją? - Niewytrzymałam dłużej żuciłam się na Janosza i mocno przytuliłam.
- Czy to znaczy tak? - zapytał gdy wreszcie się od niego odkleiłam
- Tak! - krzyknełam przez łzy i jeszcze raz mocno go przytuliłam. A gdy tylko się od niego oderwałam złączył nasze usta w długim, czułym i pełnym miłości pocałunku. Niewiedzę Janosz jednak czuje do mnie to co ja ale co ja teraz powiem bratu?!
- Janosz co ja mam powiedzieć bratu?- spytałam gdy wreszcie zabrakło nam powietrza.
- Niemartw się ja wszystko załatwie - powiedział i spędziliśmy razem resztę wieczoru, później odprowadził mnie do domu i spytał czy mugłby wejść i rozmuwić się z Ferim. Nie miałam nic przeciwko ich rozmowie skoro Feri i tak już widział nas razem na placu więc wpuściłam go do domu.
Oczami Feriego:
Wruciłem dziś wcześnie do domu, Juli nie było w domu pewnie znów bawiła się z tymi wstrętnymi "chłopcami z placu broni". Ale nie to było powodem mojej złości tego wieczora. Pogodziłem już się z myślą że moja siostra do nich należy, najbardziej bolało i zezłościło mnie to że gdy popatrzyłem z zniecierpliwieniem przez okno zobaczyłem Julke ... Niebyła sama była z-z była z Janoszem Boką. Julia weszła do domu i spytała się mnie czy chcę z nim rozmawiać gdyż Boka prosi o rozmowę, zgodziłem się a Julka poszła do swojego pokoju. Ciekawe w jakiej sprawie przychodzi?! Wszedł do kuchni a ja wskazalem żeby usiadł przy stole kuchennym a sam usiadłem po jego drugiej stronie. Ciekawe czy przychodzi obwieścić niechybne poddanie się i bez walki oddanie placu?! Było by świetnie ale z drugiej strony (...) nie pewnie przyszedł w innej sprawie. Dobra skup się!
- Witaj Acz. - powiedział z zanadżem pewności siebie przywódca chłopców z placu broni.
- Witaj Boko. - odpowiedziałem młodemu przywódcy.
- Co cie do mnie sprowadza? - spytałem jakby od niechcenia.
- Chciałem ci powiedzieć że jestem z twoją siostrą - powiedział spokojnie, na luzie. Rozszerzyły mi się gałki oczne pewnie wyglądałem jakby miały by mi zaraz z orbit wyskoczyć.
- C-co?! - wycedziłem przez zęby, starając się nie okazywać gniewu i buzujących we mnie emocji żeby nie skończyło się to bujką. Moja siostra na pewno nie byłaby zadowolona gdyby tak to się skończyło.
- To co słyszałeś.
- Nie możesz być z Julka!!! - niewytrzymałem już i zaczołem się wydzierać na cały dom.
- Właśnie że mogę, niezabronisz mi. - powiedział nadal spokojnie Boka, jeju jaki on opanowany.
- Nie debilu! - krzyknołem poraz kolejny wyzywając go od debila.
- Egh... Kiedy zrozumiesz że mogę być z Julią i z nią jestem a ty masz prawie nic do gadania w tej sprawie. I żeby nie było zaznaczam PRWIE. - dobra, w ten sposób się niedogadamy,   stwierdziłem. Może trzeba do tego podejść w inny sposób? Przecierz chce żeby Julka była szczęśliwa. Może Boka wcale nie jest taki zły? Dobra wyciongne od niego jeszcze jedną informacje i rozważe jeszcze raz wszystko nim podejme ostateczną decyzje.
- Dobrze, wiec niby jak długo jesteście razem skoro wpuściła cię do MOJEGO domu? - zapytałem z cwaniackim uśmiechem na ustach.
- Od dzisiaj:).
- Dobra niech ci będzie możesz sobie być z Julką ale zaznaczam robię to tylko dla jej szczęścia. I ostrzegam że jeśli jej coś zrobisz to cię ukatrupie! - powiedziałem po czym niewiele myśląc dodałem - Oraz nie zmienia to mojego podejścia ani do ciebie ani do całego zgrupowania chłopców z placu broni, wojna i tak i tak się odbędzie. Zgodnie z umową jutro o 17:00 zaczniemy atak na plac! I zobaczysz wygrany! - powiedziałem dumny z siebie.
- Zobaczymy, zobaczymy... - zaczoł mamrocić po czym dodał trochę głośniej - Dziękuje za zgodę Acz, muszę przyznać że ty też wcale nie jesteś taki zły i obiecuje że nic Julce niezrobie nieśmiał bym jej skrzywdzić. To miłego wieczoru i do zobaczenia jutro, choć ja i tak nie trace nadzieji że to właśnie my wygramy (ja Julia i reszta) jutrzejszą walkę. - powiedział i zadowolony z siebie wyszedł z domu. Już miałem udać się do swojego pokoju na spoczynek gdy nagle żuciła się na mnie uradowana siostra.
- Dziękuje braciszku!!! - krzyknęła i mocno mnie przyruliła.
-Nie ma za co, a teraz już najwyższa pora spać dobranoc. - powiedziałem uwalniając się z uścisku siostry i udając się do swojego pokoju spać. Julia jak zauważyłem uczyniła to samo i tak kolejny dzień dobiegł końca. A jutro będzie nowy dzień i bitwa o plac broni którą ja i moje czerwone koszule musimy wygrać.

Dziewczyna z Placu Broni || Chłopcy z Placu BroniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz