Rozdział 6

380 10 2
                                    

Oczami Julii:
Dzień jak codzień, obudziłam się wcześnie, ubrałam się i wykonałam poranną toaletę. W domu byłam sama, mojego brata ostatnio często niema w domu przez co się mijamy. Zjadłam na szypko owsianke, wziełam plecak i poszłam do szkoły tą samą drogą co zawsze (szara, nudna żeczywistość).
Oczami Janosza:
Znów poniedziałek. Wstałem i zrobiłem to co zawsze umyłem się, ubrałem i zjadłem śniadanie, spakowałem się do szkoły się jak zawsze z chłopakami i Julią na Placu z powodu iż wszyscy musimy pouczyć się na jutrzejszy 2 godzinny sprawdzian z łaciny. Jednak nikt niewie że ja nie mam zamiaru uczyć się na ten sprawdzian, uczyłem się cały tydzień jak raz sobie odpuszczenie nic się nie stanie. W drodze ze szkoły mam zamiar odprowadzić Julkę do domu i zaproponować jej mały spacer pod wieczur. A później to już się zobaczy jak się sprawy potoczą, mam tylko nadzieje że Acz nie wejdzie nam w drogę i niepopsuje moich planów!
Pierwszą  lekcją była Arytmetyka puźniej była jeszcze Algebra i Geometria oraz Kaligrafia i prawdę muwiąc to dopiero na przerwie między Kaligrafia a naszą ostatnią lekcją dzisiaj czyli Przyrodą zaczęły się dziać jakieś kąkretne wydarzenia.
Oczami Julii:
Po Kaligrafii a przed Przyrodą odszedł do mnie Deżo i uklęknoł prze demną, byłam w szoku.
- Czy zechciałabyś zostać moją dziewczyną?- zapytał, nie wiedziałam co powiedzieć, niekochałam Gereba niedażyłam go nawet szczególnie język uczuciem przyjaźni byliśmy tylko znajomymi.
-Nie. - odpowiedziałam niechciałam go urazić ale też niemogłam się zgodzić - Wybacz Deżo ale ja cię nie kocham więc niemoge zostać twoją dziewczyną. Bardzo mi przykro ale podoba mi się ktoś inny. - powiedziałam.
- Jak to? Ty m-m-nie n-n-n-ie  koch-h-asz-m-j - zaczoł się jakąś i mylić w słowach, biedactwo naprawdę zrobiło mi się go żal ale nie mogłam się zgodzić jeśli nic do niego nieczułam.
- Wybacz - wyszepłam ale na tyle głośno by mnie usłyszał
- Nic się nie stało, rozumiem - odpowiedział już normalnie ale jakoś smutno jak nie on. Pi tych słowach odszedł i nie widziałam go resztę dnia. Ze szkoły wracałam dzisiaj z Janoszem, nieobawiałam się że mój brat nas przyłapie gdyż i tak na pewno był w ogrodzie botanicznym. W drodze ze szkoły Janosz spytał się mnie czy nie chciała bym udać się wieczorem na spacer. Zgodziłam się i umuwiliśmy się na 17:00 przed wejściem na plac od ulicy Marii.

Dziewczyna z Placu Broni || Chłopcy z Placu BroniWhere stories live. Discover now