S. PUNKTY UJEMNE

321 28 1
                                    

pov severus

Merlinie, przed Dumbledorem nic się nie ukryje! Teraz i on, i cała kadra pedagogiczna wie o mojej córce. Co by nie było, będę ją za wszelką cenę bronił przed Albusem. W głównej mierze to przez niego musiała mieszkać z tymi wstrętnymi mugolami.
Dobrze wiedziałem, że Astoria nie lubi jeść w towarzystwie, a co dopiero jak jest to około tysiąca ludzi, których wcale nie znała. Pogrzebała trochę widelcem w talerzu z sałatką, po czym spojrzała na mnie z żądzą mordu w oczach. Oho, czas zacząć się bać.

Po zakończonej uczcie prefekci odprowadzili uczniów do odpowiednich pokojów wspólnych. Poszedłem do moich ukochanych lochów... Aach, jak cudownie znów tu być. Nie żebym lubił tu przebywać, co to to nie.

Rozsiadłem się w fotelu w swoim gabinecie i pomyślałem, za co by tu dać Potterowi szlaban. Szczerze nienawidziłem tego bachora, w głównej mierze za to, że był taki sam jak jego ojciec.

Astoria pewnie nie będzie chciała ze mną rozmawiać, ale właściwie muszę jej to wyjaśnić. Prawda już prawie wyszła na jaw, w końcu musiało to nastąpić. Tylko jaki by tu znaleźć pretekst? A może by tak...?

- Ferdek!

Parę sekund później aportował się przy mnie mój skrzat.

- Pan mnie wzywał?- zapytał.

- Tak Ferdku. Pójdziesz teraz do pokoju wspólnego slytherinu i zrobisz wszystko, żeby Astoria została w nim SAMA do godziny dziesiątej.

- Ale panie, to będzie już cisza nocna...

Widząc moje karcące spojrzenie natychmiast powiedział:

- Oczywiście zrobię to.

- I za to cię cenię.

Ferdek deportował się, a ja ruszyłem do swoich kwater prywatnych aby rozpakować swoje rzeczy. Zwykle robił to Ferdek, ale teraz miał ważniejsze zadanie do wykonania.

Dziesięć minut przed dwudziestą drugą zapakowałem do torebki paczkę chipsów, z dopiskiem:

Pewnie jesteś głodna, prawie nic nie zjadłaś :)

Zabrałem pakunek i wolnym krokiem przespacerowałem się do salonu ślizgonów. Moja córka siedziała przed kominkiem i grała z Ferdkiem w szachy. Podeszłam do niej od tyłu i złapałem za ramiona. Odwróciła się i wrzasnęła:

- Niech mnie pan zostawi!- po czym ruszyła po schodach do dormitorium.

- Hola hola, panno Snape! Minus pięć punktów za dziurawe spodnie, dziesięć za to, że nie jesteś w dormitorium, piętnaście za aroganckie zachowanie wobec nauczyciela...- rozejrzałem się po pokoju.- I jeszcze pięć za zwierzę pałętające się po pokoju. Łącznie minus 35 punktów, mam wymieniać dalej?

- Zwierzę nie jest moje, profesorze.

- To nieistotne.

- Niech się pan wypcha. Dobranoc.

- Szlaban jutro o siódmej rano. Dobranoc.

Szczerze to mi ulżyło. Punkty szybko nadrobią, a ja mam przynajmniej pretekst do rozmowy. Odesłałem paczkę do jej dormitorium, a sam wyszedłem z pokoju.

- Dzięki Ferdku, spisałeś się.- powiedziałem, ziewając.

Skrzat skłonił się i odprowadził mnie do moich kwater, a później poszedł w swoją stronę.

Mów mi tato✓Where stories live. Discover now