A. BURAK

696 49 21
                                    

pov astoria

Ta magia coraz bardziej mnie fascynowała. Wzięłam do ręki swoją różdżkę i zaczęłam uczyć się zaklęć. Nie sprawiały mi jakiegoś większego problemu. Natrafiłam na expelliarmus, ale nie miałam na kim poćwiczyć. Zaznaczyłam stronę zakładką i zamknęłam książkę. Znam wszystkie zaklęcia z pierwszej i drugiej klasy, ale muszę jeszcze nadrobić resztę przedmiotów.

- Astoria, obiad!

Z rozmyślań wyrwał mnie głos Snape'a. Rzeczywiście byłam bardzo głodna. Zeszłam po schodach z różdżką w kieszeni i usiadłam przy stole. Prawie krzyknęłam, kiedy zobaczyłam małe, pomarszczone stworzonko układające jedzenie na talerzach.

- Czegoś potrzeba, panienko?- zapytało to coś kłaniając się.

Pokręciłam głową, a stworzonko zniknęło.

- Co to było?- zapytałam, marszcząc brwi.

- Skrzat domowy. Sprząta, gotuje... Jak coś będziesz potrzebować to zawołaj go. Nazywa się Ferdynand.

- Fajne imię.

Jezu, wstydziłam się. Siedzę przy stole z mężczyzną, który niewiadomo jak mnie znalazł, porwał, kupił wszytko co chciałam i nauczył podstaw magii.
Zauważyłam, że mi się przygląda.

- Smacznego- mruknęłam i zaczęłam dziabać widelcem w ziemniakach.

Byłam głodna, więc szybko je zjadłam.  Po posiłku podziękowałam i odniosłam talerz, a potem ruszyłam do drzwi. W drodze na schody usłyszałam, jak pan Severus mówi:

- Jutro nauczę cię obsługiwać nóż i widelec.

Gwarantuję, że byłam czerwona jak burak! Uciekłam do swojego pokoju. Na biurku leżały książki. Coś tam o transmutacji, podstawach eliksirów, obronie przed czarną magią i quidditchu. Byłam za bardzo zmęczona, żeby coś czytać. Usiadłam na łóżku i usłyszałam, że ktoś wchodzi po schodach. A gdyby tak...

- Astor...

- Expelliarmus!

Jego różdżka znalazła się w mojej dłoni. Wow, czyli tak to działa. Snape otworzył gębę ze zdziwienia, a następnie wszedł do pokoju i uwalił się obok mnie na łóżku, patrząc na mnie przenikliwie. Poczułam, że znowu robię się czerwona.

- Co?- zapytałam.

- Czemu się rumienisz?

Jeśli to w ogóle możliwe, to zarumieniłam się jeszcze bardziej. Nie wiem czemu, ale poczułam jak łzy napływają mi do oczu. Impulsywnie położyłam głowę na jego ramieniu. Poczułam, jak sztywnieje, ale zignorowałam to. Kilka minut później się uspokoiłam, a on powiedział:

- Chodź, pokażę ci łazienkę- mruknął.

Poszłam za nim do pomieszczenia, które znajdowało się obok drzwi do mojego pokoju. Daję głowę, że wcześniej ich tam nie było.

- To twoja łazienka. Moja jest na dole.

Otworzył mi drzwi, a sam zszedł na dół. Ładna była ta łazienka. Czarne płytki na podłodze, białe na ścianach. W rogu kabina prysznicowa, naprzeciw niej wanna. Umywalka z rzeźbionymi wężami po bokach, a nad nią lustro. Szafka przy drzwiach, obok niej wieszaki z ręcznikami i szlafrokami. Na lustrze pojawiła się kartka.

Wszystkie przybory higieniczne w szafce.

Otworzyłam szafkę, i rzeczywiście było tam sporo kosmetyków. Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym zamknęłam drzwi i napuściłam wody do wanny. Weszłam do niej i się odprężyłam. Później wytarłam się i założyłam szlafrok. Przeszłam do swojego pokoju i ubrałam nową piżamę. Atłasowa, czarna koszulka na ramiączka z dość sporym dekoltem i koronkowe krótkie spodenki. Odwiesiłam szlafrok na haczyk i związałam włosy w warkocz. Było grubo po dziesiątej, więc weszłam do łóżka. Zgasiłam światło, zapalając jedynie małą lampeczkę tuż przy łóżku.

Mów mi tato✓حيث تعيش القصص. اكتشف الآن