Wspomnienia 1/2

195 18 2
                                    

„Razem na zawsze"

-Będziemy razem na zawsze prawda Tae Tae? -odezwał się jimin wyciągając mały paluszek do przyjaciela. Sześcioletni Tae tylko się uśmiechną swoim słodkim kwadratowym uśmiechem, po czym sam wyciągnął paluszek.
-Tak Jii Jiii obiecuje będziemy razem na zawsze zawsze zawsze -powiedział to dalej z uśmiechem na twarzy. Potem wstał i wyciągnął rękę do przyjaciela, by ten wstał. Jimin złapał go swoją tycią rączką, a potem razem wskoczyli do basenu dalej trzymając się za ręce.

~10 lat później~

Jimin i Tae szli na swój codzienny wieczorny spacer pomiędzy cyprysami. Słońca już nie było, ale dalej po piaskowej drodze unosiła się lekka kolorowa poświata światła. Jimin miał na sobie krótkie spodnie sięgające mu lekko przed kolano i czarna zwiewna koszule. Zapiętą na tylko jeden guzik. Włosy miał ciemne chodź w niektórych miejscach były one lekko przy jaśnione. Tae był ubrany podobnie. Miał tak samo krótkie dżinsowe spodnie, a do tego koszule. W przeciwieństwie do Jimina była ona biała i podkreślała jego pięknie opaloną skórę. Było widać że mieszka tu od zawsze.

Tae urodził się we Toskanii i był Włochem, chodź jego uroda na to nie wskazywała. Jego ojciec podobno był Koreańczykiem, ale nigdy go nie poznał. Był to jedynie przelotny kochanek matki i nigdy nie powiedziała mu o synie. Tae mieszkał w domu z matką, która prowadziła agroturystykę. Przejęła ten rodzinny biznes po ojcu, dziadku Tae, który niestety już nie żył. Umarł kilka lat temu dokładniej 3 lata. Na matkę spadło o wiele więcej obowiązków niż wcześniej, ale po czasie przyzwyczaiła się do stanu rzeczy.
Tae raczej od zawsze był samotny.  Tylko jeden miesiąc w roku miał Jimina. Uwielbiał go od małego. Czuł się kiedyś trochę jak jego starszy brat przez to, że Jimin nie znał włoskiego musiał się nim opiekować.
Znali się przecież od zawsze od kołyski. Nie ma znaczenia to że spotykali się tylko 1-2 miesiące w roku, oni stworzyli magiczna nierozłączna więź.

-Nie wierze, że już wyjeżdzasz Jiii -powiedział Tae patrząc trochę smutno na przyjaciela.
-Tae jeszcze nie wyjeżdżam dziś spędzimy cała noc razem nie musisz się przejmować. Najlepiej zapomnij o tym, że jutro jadę... -odpowiedział jimin dalej idąc przed siebie. Starał się nie myśleć o tym, że znów straci Tae na rok.
-mm -mruknął pod nosem Tae i dalej wpatrywał się w pięknego przyjaciela. Wiatr rozwiewał im włosy, ale szli przed siebie w ciszy.

W końcu doszli do końca cyprysów, a tam zaczynała się asfaltowa droga.
Jimin przystaną na jej krańcu i czekał na przyjaciela, który szedł za nim.
-Pośpiesz się Tae Tae! Co ty się tak wleczesz, zaraz nam bar przez ciebie zamknął -zaśmiał się jimin. Tae też się zaśmiał i podbiegł do przyjaciela łapiąc go za rękę. Nie lubił jak szli przez asfalt w nocy. Samochody wtedy pędziły, bo przecież nikt prawie nie jeździł o tak późnej godzinie. Było to po prostu niebezpieczne przez to Tae bał się o swojego Jiminka.
Jimin za to niezbyt się przejmował autami. Bardziej martwił się o to, że Tae zauważy jak bardzo się rumieni po tym jak on łapie jego rękę. To bardziej go martwiło.
Szli asfaltem, a jakie jakikolwiek auto przejeżdżało koło nich Tae ściskał rękę  Jimina mocniej. Jimin wtedy rumienił się jeszcze bardziej i najczęściej odwracał twarz, by tae napewno tego nie zauważył.

-Jak będziemy wracać to idę środkiem drogi nie powstrzymasz mnie -znów zaśmiał się Jimin, by ukryć swoje zawstydzenie.
-Jiii przecież to jest niebezpieczne, może ci się coś stać... -powiedział zmartwionym i lekko poważnym głosem Tae.
-Nic się nie stanie nie przejmuj się mną tak Tae Tae~  -uśmiechnął się Jimin.
„Jak mam się nie przejmować?"pomyślał tae, ale nie powiedział tego na głos. Bał się, że Jimin domyśli się jego uczuć, a co za tym idzie zniszczy tymi uczuciami ich przyjaźń. Nie wiedział wtedy, że Jimin czuje dokładnie to samo do niego i też boi się o to samo.

Tuscany angel / VminkookWhere stories live. Discover now