Iwaizumi czuł, jakby umierał. Fizycznie był potwornie zmęczony, ponieważ w nocy grał z całą grupą, odkąd Oikawa uznał, że trzy godziny to nic i muszą pobić wspólny rekord.
Cóż, sam pomysł nie byłby może i taki zły, gdyby następnego dnia nie mieli lekcji do czwartej.Psychicznie czuł się wyczerpany, z powodu zbliżających się ostatnich egzaminów nauczyciele nagle uznali, że poprzednie lata nic nie robili, i czas się wziąć do roboty. Nadmiar nauki dawał mu się we znaki. Nie pomagała mu nieustanna ochota na robienie czegoś innego i jakże kusząca prokrastynacja, kochanka ludzi, których ucieczka od obowiązków kusi bardziej niż przedwczesne dostanie gwiazdkowego prezentu czterolatka.
Dusza zaś cierpiała z miłości. Nie umiał stwierdzić, czy każdy list, niezależnie do tego, jak bezsensowna by treść nie była rani go bardziej, czy przeciwnie, wzmacnia jego uczucie. Miał dość tego i zarazem nigdy nie chciał przestawać. To nie jest normalne, prawda? Zaledwie kilka głupich - dosłownie - listów, a jego umysł wymyślał dziwnie, niesłychane podteksty, własną historię. Pomyślał, że to pewnie z braku snu. Tak. Na pewno.
Najgorsze było to, że nie mógł się iść teraz położyć.Nie teraz, kiedy jest na wideorozmowie z Oikawą i od kilku minut kłócą się o podzielenie pracą do projektu. Hajime przetarł twarz dłońmi. Miał tak bardzo dość. Oczy go piekły. Jeszcze trochę i będzie musiał wziąć krople.
Kilkanaście minut później doszli do porozumienia i zaczęli pracować. Ukradkiem zerkał na przyjaciela, który aktualnie nachylał się nad ekranem pod dziwnym kątem. Prawe oko miał nienaturalnie wielkie, lewe mniejsze gdzieś uciekało w tle, a dziurki od nosa nieśmiało pokazywały swoje wnętrzne. Jego mina była wykrzywiona w zastanowieniu. Parsknął śmiechem na ten widok i natychmiast zrobił screena.
— Niech zgadnę, dodałeś to do albumu. — Tooru odsunął się znacznie od kamery i skrzyżował ramiona.
— Tak, to już sześćset czterdzieste dziewiąte zdjęcie. Dawaj teraz szybko kolejne.
— Chyba śnisz! Skoro już robisz ten bezsensowny album, to wyczekuj okazji. Z resztą, i tak nigdy ich nie użyłeś do faktycznego szantażu, po co ci one?
Hajime wzruszył ramionami.
— Lubię się z ciebie śmiać.
Chłopak parsknął i rzucił mu zmęczone spojrzenie.
— Miły jak zawsze, Iwa-chan. Powinieneś dostać nagrodę.
— Mówisz to dziewiętnasty raz, a dalej jej nie dostałem.
Po tych słowach zapadła między nimi cisza. Skupieni, wrócili do pracy, w dźwięku stukania palców o klawiaturę, mruczącego kota Oikawy, westchnień niczym pięćdziesięcioletni biznesmeni i szumu komputerów. Tooru zazgrzytał zębami.
— Iwa-chan, prześlij mi swój plik, muszę go dodać już do mojej części, jeśli chcę ruszyć dalej.
Mruknął coś pod nosem w odpowiedzi i zmieni kartę przeglądarki, wchodząc na swoje dokumenty, gdzie znajdowało się mnóstwo plików o najróżniejszej zawartości. Od listy zakupów sprzed dwóch miesięcy, przez wiersze miłosne, po długoterminowy esej. Wybrał plik, skopiował link i wysłał przyjacielowi. Wrócił do swojego zadania, choć ledwo umiał myśleć.
— Iwa-chan…
— Co tym razem, Crappykawa? — warknął.
Wydawało mu się, że nie popełnił żadnego błędu, z którym chłopak nie mógłby sobie poradzić, pomimo ogromnego zmęczenia. Czy ten dzień mógł być jeszcze gorszy?
— Jeśli dobrze pamiętam, twoim zdaniem nie było pisanie opowiadania.
— Hę? O co ci chodzi?
Patrzył tępo w ekran przez chwilę. A potem do niego dotarło. O cholera.
— USUŃ TO. NIE CZYTAJ TEGO. JUŻ CI WYSYŁAM CO MIAŁEM! — wykrzyknął spanikowany.
O nie, nie, nie. Nikt nie miał tego widzieć. A już na pewno nie Tooru! Teraz nie da mu spokoju za żadne skarby. Pewnie jeszcze całe Seijoh się dowie. Jęknął. Nie miał odwagi patrzeć na ekran, a dokładniej na osobę po drugiej stronie. Przedłużająca się cisza nie pomagała mu w uspokojeniu tej małej paniki. Zacisnął powieki. Czekał. Nie wiedział nawet na co. Po prostu siedział i rozpaczał.
Nikomu nie pisnął o tym ani słowa, ale od pewnego czasu ciągnęło go w stronę literatury. Zaczął czytać coraz to więcej różnorakich pozycji, przesiadywać w internecie na różnych forach, aż w końcu odkrył stronę z amatorskimi pisarzami. Ludzie pisali opowiadania z tylu gatunków, z tylu różnych krajów! Dodatkowo nikt nie był jakimś wielkim pisarzem. Każdy z dostępem do Internetu mógł spróbować swoich sił w pisaniu. Postanowił dołączyć.
Jego pierwsze prace były mizerne, a pomysły i fabuła - słabe. Nie poddawał się jednak, przeciwnie. Czuł w środku chęć stworzenia czegoś super. Po prostu. Zwykła zajawka zmieniła się w sekretne hobby. Po niedługim czasie szło mu coraz lepiej i zaczął zdobywać czytelników oraz obserwujących.
Przynosiło mu to radość. Kiedy skupiał się na pisaniu (oczywiście, nie zawsze mu to wychodziło), czuł wewnętrzny spokój i odcinał się od codzienności. Często ubierał swe uczucia w słowa, stające się częścią wiersza lub opowiadania.Kilka dni temu, gdy był w księgarni, wpadł mu do głowy pewien pomysł. Wykiełkowało to w coś większego i nim się obejrzał, rozpisywał wymyślony, fantastyczny świat i fabułę. Myślenie o tym zajmowało mu większość czasu. Ale co w tym złego? Tworzenie własnego świata było świetne!
A teraz, przez własną nieostrożność ktoś do niego wkroczył.
— To… to jest świetne! Czemu się nie chwaliłeś?! Walić projekt. Masz tego więcej?!
Popatrzył odrętwiały na Oikawę.
— Ty tak na serio?
— No ba! Hej, może mógłbym ci w tym jakoś pomóc?
— Nie jestem….
— Czy ty zrobiłeś z siebie Łowcę w tej powieści, Iwa-chan?
Hajime trzasnął laptopem. Na dzisiaj wystraczy.
![](https://img.wattpad.com/cover/277318439-288-k614055.jpg)
YOU ARE READING
letters & jelly beans || iwaoi
FanfictionGdyby ktoś mu powiedział, że pandemia i kwarantanna są w stanie zbliżyć so siebie jeszcze bardziej dwójkę wieloletnich przyjaciół, nie uwierzyłby w to. A jednak, właśnie stał pod jego oknem, czekając aż ten drugi do niego zejdzie, by pocałować ukoc...