5. Dwie koperty

420 51 206
                                    

Pov. Ethan

Czułem się zmęczony, pomimo że był to dopiero początek gry.

Zmęczył mnie mój własny płacz. Ale musiałem płakać.

Ellen była dla mnie okropnie ważna. Przetrwaliśmy razem jedno piekło i to ona pomogła mi przygotować się do kolejnego. Była silna, silniejsza ode mnie. Mądrzejsza, milsza, odpowiedzialniejsza...

Więc dlaczego leży martwa na podłodze ostatniego piętra?

— Jesteśmy — powiedział William, gdy dotarliśmy do sklepu. — Swoją drogą, czemu naszą bazą jest Media Expert?

— Zupełnie przypadkowo — stwierdził Noah. — Moglibyśmy właściwie zmienić bazę... Aha, właśnie! Sara wróciła.

— Sama do nas przyszła — dodała Ava.

— Przepraszam — szatynka podeszła do nas. — Oddaliłam się, od was, gdyż mój nakaz polegał na wykrzyczeniu pewnej rzeczy w ciągu każdej godziny... wstydziłam się robić to przy was, jednak gdybym wiedziała jakie będą skutki... To przeze mnie! Gdybym wtedy nie wyszła, nie musielibyście mnie szukać, rozdzielać się, a Ellen nadal by...

Nie widziałem wyraźnie, gdyż poza niewielką ilością światła docierającą do nas z korytarza, w sklepie było kompletnie ciemno, jednak wydaje mi się, że miała łzy w oczach.

— Za dużo dzisiaj gadania o winnych — przerwałem Sarze. — Ty się obwiniasz, Luka wcześniej też, jeszcze tylko brakuje, żeby Williamowi coś odwaliło. Od teraz przestańmy z szukaniem winnych. Po prostu zróbmy to tak, aby mieć wszystko z głowy.

Byłem zażenowany swoją wypowiedzią. Chciałem zabrzmieć poważnie, ale ciągle miałem gulę w gardle i mój głos brzmiało okropnie słabo i żałośnie.

— W porządku — odezwał się Luka. — Ale ty też masz przestać się obwiniać.

Zerknąłem na bruneta, który siedział na podłodze obok związanego pana Kellers.

— Jasne — odpowiedziałem.

— Wygląda na to, że nie poradziliście sobie z przejściem tego poziomu bez ofiar — w galerii rozległ się głos dyrektora. — Niedobrze, oj, niedobrze! Wygląda na to, że zakazy pozostaną z wami do końca gry. Ogłoszę wam teraz zadanie trzecie, jesteście gotowi?

Nie poradziliśmy sobie bez ofiar, co? Tak naprawdę, było to niemożliwe. 

Jeśli David nie zabiłby Ellen, sam by zginął. Tak czy siak, byłyby ofiary na tym zadaniu. Czy to oznacza, że dyrektorowi bardzo zależało na przedłużeniu zakazów? Pewnie chodzi o mnie. Tak długo, jak mam to ograniczenie nie mogę użyć mocy i jestem całkowicie bezużyteczny.

— Oj tak — odparł William. — Czekamy z niecierpliwością.

Pan Kellers siedział związany sznurem, zmęczony i przerażony. Był śmiertelnie blady. Wiedziałem, że zginie przy najbliższej okazji oraz, że zabił Ellen, gdyż sam chciał żyć, jednak nie byłem w stanie mu współczuć. Byłem zbyt wkurzony.

— Szkoda, że nie spróbował pan współpracy — odezwała się Ava.

— Współpraca nic by nie dała z moim nakazem... — odparł pan Kellers.

— Niekoniecznie — dziewczyna zaśmiała się. — Tak się składa, że jestem nieśmiertelna. Rozumie pan? Gdyby pan mnie ładnie poprosił, pozwoliłabym się zabić! Pański nakaz zostałby wykonany, a ja zregenerowałabym się i po chwili wróciła do żywych. Jednak wolał pan bezmyślnie pozbawić życia jednego ze swoich i naszych sojuszników. Mógł pan podzielić się swoim problemem z nami, jako swymi drogimi wspólnikami i przyjaciółmi! — rozłożyła ręce. — Zdradził pan nas, nie może pan mieć więc żalu za to, że podłożymy panu kłody pod nogi.

46800Where stories live. Discover now