35. Jeśli da nam inne zadanie niż odkrycie jego tożsamości, będę zawiedziony

290 37 25
                                    

Winda zapikała. 

— Piętro minus jeden — rozległo się, a szklane drzwi po chwili się otworzyły. Ostrożnie wyszliśmy na parking.

— Co tu się właśnie stało — wyszeptała Elisa, kiedy tylko drzwi windy cicho zamknęły się za nami.

— Liam przesadził z mocą — odpowiedziałem z trudem — gdy próbował zatrzymać własne krwawienie. Stracił kontrolę, stąd ten wybuch... Nie sądziłem, że potrafi aż tyle...

— Od początku mogliśmy się wydostać — stwierdziła rudowłosa. — Mógł chociaż spróbować!

— Jak widać, na dobre nam wyszło niepróbowanie — odparł Luka. — Zabiliby nas, gdybyśmy spróbowali uciec... O co tutaj chodzi? Dlaczego pilnuje nas policja?

Wargi mi się trzęsły, cały dygotałem. Liam także nie żyje. W tamtej chwili, widok uzbrojonych policjantów wywołał u mnie lęk i jedyne, o czym myślałem, to strach o własne życie. Jednak teraz, gdy oddaliliśmy się od nich, chciałem płakać. On nie żyje.

— Mnie też to martwi — przyznała Elisa. — To zupełnie jakby od początku nie było dla nas szans... jakby wszyscy pragnęli naszej śmierci.

— Czyli co? — odezwałem się. — Myślicie, że walczymy z rządem? Chociaż, ciężko nazwać to walką...

— To niewykluczone — odparł Luka. — Ale, problem w tym, że nie widzę powodu...

Usiedliśmy na chłodnej podłodze podziemnego parkingu. Oparłem się o kolumnę z nazwą sektora D7. Ukradkiem zerknąłem na swoją nogę. Krew przebijała się przez biały bandaż. Uśmiechnąłem się z żalem. William naprawdę nie żyje. Efekt jego mocy także zanika.

Dyskretnie zsunąłem w dół podwiniętą nogawkę, zakrywając nią bandaż.

— Musi istnieć jakaś cecha wspólna — powiedziałem. — Jeśli za tym wszystkim stoi grupa, powinien być jakiś powód, dlaczego akurat my. To by oznaczało, że Pola została zmuszona do prowadzenia gry przez nich, a jej motywy miały być jedynie odwróceniem uwagi od prawdy.

— Okej, ale jakie jest kryterium? — spytał Luka. — Jesteśmy tylko grupą nastolatków, to nie ma sensu.

— W pierwszej grze myśleliśmy, że antagonista wybrał nas, bo jesteśmy potworami. Chciał się ich pozbyć. Co jeśli to jest właśnie powód? Zarówno ja i Elisa mamy moce. A ciebie mogli chcieć uciszyć, bo na przykład wiedziałeś za dużo...

— Przed drugą grą nie znałem żadnego potwora — odparł Luka. — I ogólnie, druga gra nie pasuje do kryterium... Możliwe, że w trzeciej grze zebrano tych, którzy wiedzą za dużo o potworach, ale, co z drugą? Większość z nas nawet nie wierzyła w ich istnienie, pamiętasz?

— Może byliście nieświadomie powiązani z jakimiś potworami? — odezwała się Elisa. — Ale still, kryterium mogło być kompletnie inne. Póki co, wiemy jedynie, że naszym wrogiem nie jest jedna osoba, a... — dziewczyna zawahała się.

— Cały kraj — wtrąciłem. — Czy to to chciałaś powiedzieć?

— Widzę, że dotarliście! — na parkingu rozległ się znajomy robotyczny głos. — Czy jesteście gotowi na ostatnie zadanie?

Od razu podnieśliśmy się z podłogi. Nie było czasu na rozmyślanie, ani na dalsze dyskusje. Opierając się na ramionach Elisy i Luki, czułem, że rudowłosa dygocze ze strachu. Luka był spokojniejszy, jednak jego twarz wyraźnie pobladła.

— Udajcie się na basen — dokończył antagonista. — Tam poznacie odpowiedzi na wszystkie wasze pytania...

Przyznaję, że byłem zaskoczony. Spodziewałem się, że z ust dyrektora padnie po prostu hasło "odkryjcie moją tożsamość". Jednak, to wyjaśniało, dlaczego kazał nam zebrać się na parkingu: w końcu, to z niego prowadzi jedyna droga na basen.

46800Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz