Rozdział 21

165 10 34
                                    


Skończyliśmy grać w Eksplodującego Durnia po pięciu rundach. No i oczywiście George wygrał wszystkie, jak zawsze. W sumie nie wiem czego się spodziewaliśmy, on ma taką taktykę, że nawet mistrzowie nie dali by z nim rady.

Przedstawiłam chłopcom pomysł taty na wysadzenie łazienki. Wszyscy jednogłośnie zgodziliśmy się na miejscówkę Marty. Teraz siedzieliśmy na kanapach i gadaliśmy o wszystkim.

- W ogóle mama kazała nam się opiekować Ronem.- powiedział w pewnym momencie George.

- Więc teraz musimy sprawić, by nasz malutki Ronuś był z nami całkiem bezpieczny.- dokończył jego brat.

- No to ja już widzę te listy ze skargami od Minnie posyłane przez sowy do waszego domu. I to co najmniej raz w tygodniu.- zaśmiał się Lee.

- No wiesz co!- oburzyły się rudzielce.

- Ale jest w tym jakiś plus.- zauważyłam po chwili.- Nie będzie takim sztywniakiem jak Percy.

- No właśnie. A poza tym to my świetnie umiemy zajmować się dziećmi.- George od razu podłapał temat.

Podniosłam brew. Niby od kiedy? I dlaczego ja nic o tym nie wiem. Zresztą, z tego co widziałam to Jordan też nie ogarniał o co chodzi.

Widząc nasze zdezorientowanie zaczęli wyjaśniać.

- A niby kto robi wszystko by Percy nie był sztywniakiem do potęgi, tylko wielkim sztywniakiem...

- Kto wychowuje Irytka po dzielnych Huncwotach...

- Kto dba o dzieciaki w domach, żeby się nie nudzili w szkole...

- Kto nauczył Ginny jak się robi warkocze?

- Także doświadczenie mamy świetne!- dokończyli zgodnie.

Chwilę patrzyliśmy na siebie w czwórkę, a następnie wszyscy wybuchliśmy śmiechem.

- À propos warkoczy to twój ci się rozwalił.- stwierdził po pewnym czasie Fred, patrząc na fryzurę.

Już wiedziałam o co mu chodzi. Obróciłam się tyłem do niego, a chłopak od razu wziął się do roboty.

- W ogóle jak tam u Harry'ego?

- Jest okej. Ostatnio coś tam mówił, że ma spinę z Malfoy'em, ale nie powiedział o co dokładnie chodzi.

- Ron coś o tym wspominał. Podobno coś tam mamrał o czystości krwi, jaki to on nie jest ważny, takie duperele. No i coś o tym, że wszyscy w jego rodzinie od wieków są ślizgonami.- powiedział Georgie.

Słysząc ostatnią uwagę nie powstrzymałam wybuchu śmiechu, za co dostało mi się w głowę od rudzielca za niszczenie jego pracy.

- Co cię tak śmieszy?- zapytał skołowany komentator.

- Ż-że niby... w-wszyscy z j-jego rodziny b-byli w...w...w S-slythernie?- zapytałam trzęsąc się nadal ze śmiechu.

- A nie?

- To wy nie wiecie?- zapytałam zdziwiona, kiedy się już opanowałam.

- Niby o czym?

- Serio tego nie wiecie!

- Vix!

- No dobra, dajcie mi się trochę nacieszyć tą chwilą. Matka Dracona pochodzi z Blacków, jest kuzynką mojego ojca. I idąc tą drogą to tak: mój ojciec był w Gryffindorze, tak jako pierwszy z rodu.- dodałam widząc ich miny.- Nimfadora Tonks jest córką siostry Narcyzy, a była puchonką, moja mama krukonką, ja z Remusem też nie jesteśmy ślizgonami. Z resztą ojciec Dory, a mąż jej matki Andromedy jest mugolakiem. Wprost od Malfoy'ów też nie wszyscy byli w domu węża, takich przypadków jest mnóstwo.

Zawsze będę przy tobie||Fred WeasleyNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ