Rozdział 10

241 17 7
                                    

Jeśli kogoś interesuję wygląd głównej bohaterki, to w mediach jest zdjęcie jak ja ją sobie wyobrażam. To tyle i zapraszam do czytania!


Zbliża się koniec roku szkolnego. Przez ten cały rok nie działo się nic szczególnego, nie licząc tego, że zarobiliśmy 40 szlabanów, a pierwszorocznych Fred zgodnie z obietnicą nauczył farbowania sierści pani Noris. Skończyło się na tym, że dyrektor podczas jednej z kolacji wstał i powiedział, że o nas to oni nie zapomną nawet za kilka wieków, a później śmiał się w najlepsze, nie dając nam żadnej kary. Wygraliśmy też sporo meczy, nawet kilka ze Shlytherinem, ale nie zdobyliśmy pucharu quidditcha.

Dzisiaj po obiedzie bliźniacy przyszli do mnie z zaskakującą propozycją.

- Vix, może przyjechałabyś do nas z Remusem w te wakacje? Nastraszylibyśmy Rona, po wkurzali Percey'ego. Co ty na to?

- Nie chciałabym wam przeszkadzać. Poza tym wasza mama na pewno i tak ma z wami istny młyn.- odpowiedziałam.

- Bzdura! To ona to zaproponowała! Mogłabyś od razu ze stacji do nas przyjść.

- Ale moja ciocia z wujkiem by się nie zgodzili.

- To też już załatwione, masz ich zgodę!

- Czyli widzę, że nie mam nic do gadania?- zapytałam z uśmiechem.

- Absolutnie nie! To co?- zapytali z nadzieją.

- No jeśli wszyscy się zgadzają. A co na to Remus?

- Już o wszystkim wie, też się zgadza.

Zastanowiłam się nad tym. W sumie wszystkie potrzebne rzeczy mam ze sobą, przyrządy do oglądania gwiazd też, zapas eliksiru spokoju jeszcze mam, a w razie czego, umiem go robić, a u nich w domu na pewno znajdę składniki.

- W takim razie zgoda!

Tydzień później

Pov. Victoria

Właśnie czekam z bliźniakami i Remusem na ich rodziców. Percy zwolnił się ze szkoły kilka dni wcześniej. W pewnej chwili ich dostrzegliśmy.

- Pani Weasley. Bardzo dziękujemy za zaproszenie.- powiedziałam, kiedy już się przywitaliśmy.

- To nic takiego kochaniutka! Może pomożecie mi okiełznać tę dwójkę! Chodźmy.

Teleportowaliśmy się do ich domu. Od razu było widać w nim dużo ciepła i rodzinnej atmosfery. Po przywitaniu się ze wszystkimi siedliśmy do obiadu. Ja nałożyłam sobie trochę sałatki, pieczone udko z kurczaka, a na deser ciasteczka miętowe pani Weasley. Zjadłam dużo jak na mnie, ale pani Molly, chyba nie była co do tego przekonana.

- Kochaniutka, zjedz jeszcze trochę, przecież to jest tyle co nic. Nic dziwnego, że jesteś taka chudziutka, jeśli codziennie tyle jesz.

- Bardzo dziękuję, ale mnie już wystarczy, nigdy nie jem za dużo.

W końcu po kilku namowach dała sobie spokój. Remus poszedł napisać list do cioci i wujka, a ja z bliźniakami siedzieliśmy z Ronem na dworze. Mały chciał się strasznie dowiedzieć jak jest w Hogwarcie, więc uznaliśmy z chłopakami, że go trochę postraszymy.

- Żeby przydzielili cię do jakiegoś domu musisz stoczyć walkę z trollem.- zaczął George.

- Jeśli w walce wykażesz się sprytem trafiasz do Slytherinu, jeśli rozumem do Ravenclaw, jeśli jesteś niezdarny i cudem go pokonasz to do Haffelpafu, a jeśli odwagą przydzielają cię do Gryffindoru.- kontynuowałam. Może trochę nagięłam prawdę, ale mina Rona była bezcenna.

Zawsze będę przy tobie||Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz