4.

11 0 0
                                    

Usiedli na dachu wysokiego wieżowca, po długim maratonie, po prostu biegli i biegli, a ile kilometrów przebiegli, wiedzą tylko ich obolałe nogi. Nagle usłyszeli dźwięk komórki.

" Moi bracia"- rzekł niechętnie - " Nie chcę z nimi gadać" - dodał

" Chciałeś się gdzieś wyrwać"- stwierdziła

" Tak"- Mikey spojrzał w oczy dziewczyny, na jej twarz. Blizna na brodzie zawsze będzie jej przypominać o tragedii sprzed lat, ale także o jej odwadze. O tym, iż pomimo bólu, postanowiła żyć dalej.

Byli do siebie tacy podobni, nie mieli łatwego życia, relacji rodzinnych, wiecznie napotykali trudności, otaczał ich smutek i radość, odgrywali rolę, by ukryć prawdziwy ból.

Lecz gdy byli sami, mogli być sobą. Prawdą było to, że Wiera gotowa by była oddać życie za niego. Nieraz udowodniła mu jak bardzo zależy jej na tym by zbudować jakąś więź z tym mutantem o błękitnych oczach.

Z kolei Mikey napotkał na swojej drodze Renet. Ale w tej relacji on się angażował, a ona wtedy tylko jak chciała. Gdy przechodziła przez portal, nie czuła tęsknoty, było jej wszystko jedno czy zobaczy się z żółwiem czy nie.

Nagle po długiej ciszy, oboje w tym samym momencie przysunęli się bliżej siebie.

" Uwierz mi lub nie, aniele, ale nie ma już momentu w moim życiu, w którym bym nie myślała o Tobie" - wyznała szczerze, poważnym tonem.

Mikey tym razem bawet na moment się nie rozproszył, nie widział też ani cienia wątpliwości. Postanowił przyjąć wyzwanie, które rzucało mu serce. Intuicja wiele razy go nie zawiodła. Tym razem mogło być podobnie. Miał jednak jedno pytanie.

" Nie przeszkadza Ci to że jestem, mutantem?"

" Przeszkadzają mi ludzie, przeszkadzają mi niektóre mutanty, ale Ty się nigdy do nich nie będziesz zaliczał" - rzekła. Mikey nie był tacy jak bracia. Był inny i to właśnie On skradł jej serce.

Była północ. Blask księżyca można by rzec, że oświetlił tylko ich twarze. I tyle im wystarczyło do podjęcia ostatecznego kroku.

" Moment, w którym Cię poznałam, był najlepszym, od wielu lat" - po tragedii, od momentu ujrzenia tego błękitu, uśmiechnęła się ponownie.

" Wiera..."

Od słów przeszli do czynów. Co mieli na ten moment wyznać, wyznali. I tak nie byli by w stanie więcej powiedzieć...

Sekundę później ich wargi się spotkały, najpierw delikatnie a później odważnie. Pocałunek trwał nie więcej niż kilka sekund, ale myśleli że minęły godziny. Odsunęli się tylko na ułamek sekundy. Ale znowu się połączyli. Całowali się z miłością i pożądaniem, które tłamsili w sobie od dawna. Mikey objął ją w talii, przyciągając ją bliżej.

Teraz czuł tą subtelną różnicę. Czuł głośne bicie dwóch serc. Jedno i drugie było poranione, lecz na tą chwilę zostało zagojone.

Kilkanaście nieodebranych połączeń, nie zrobiło to na nich wrażenia. Nie słyszeli muzyki z komórki w tle, wokół nich była cisza. Tylko oni i nikt więcej, nikt w tamtym momencie nie był w stanie przerwać im cudownej chwili pod gwiazdami.





TMNT**Dwa Światy, Jedno SerceKde žijí příběhy. Začni objevovat