13. Będę na pewno

3.5K 132 7
                                    

Jurij.


Wczoraj miałem problem ze snem, po tych lekach. Moja kochana córeczka, przyszła mi z odsieczą. Byłem z niej taki dumny, każdego dnia pokazywała jak dorasta. Zaopiekowała się mną, czytała bajkę. Nie spałem kiedy wyszła z Bianką. Udawałem, widziałem, że kobieta jest jakaś nieobecna, jakby smutna. Musiałem się koniecznie dowiedzieć dlaczego. Nie spałem długo w nocy. Gdy rano wstałem, postanowiłem wstać sam. Wczoraj nawet nieźle mi poszło. Dojście na koniec korytarza był dla mnie jak wygrana w loterii. Każdy krok sprawiał mi trudność. Jaka to załamująca sprawa, po trzydziestu latach, uczysz się znowu chodzić. Trudno, takie życie. Cieszę się, że w ogóle żyję. Mogłem wrócić do Sophii, Bianki i rodziny oraz przyjaciół. Na szczęście do pokoju Bi mam parę kroków. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka, ale przystanąłem w pół kroku. Moje dwie, ukochane dziewczyny, smacznie spały w siebie wtulone. Miałem ogromne szczęście, że były moje. Już miałem wychodzić, ale moja córeczka się poruszyła i otworzyła oczy. Przyłożyłem palec do ust, a ona się uśmiechnęła. Przypomniała sobie sytuację z wczoraj. Podeszła do mnie po cichu i wyszeptała na ucho.

- Ma strasznie twarde łóżko, idę do siebie spać. Kocham Cię.

- Ja Ciebie też Słoneczko. - pocałowałem ją w czoło i gdy wyszła, położyłem się obok ukochanej.

Tak bardzo mi jej brakowało. Wiem byłem idiotą myśląc, że zdrada uchroni nas. Teraz już nic, ani nikt mi jej nie zabierze. Będziemy walczyć, mamy o co. Przysunąłem jej cudowne ciało, do siebie i syknąłem z bólu. Kurde zapomniałem, że to ten bok. Oczywiście ją obudziłem, spojrzała na mnie zaspanymi oczami. W końcu chyba dotarło do niej, że to ja i usiadła.

- Co ty tutaj robisz? Miałeś przecież leżeć.

- Dzień dobry kochanie. Tak. Dzisiaj cudowny dzień się zapowiada. Owszem Ciebie też miło widzieć.

- Nie wkurzaj mnie. Miałeś leżeć i zbierać siły.

- Przecież leżę i zbieram siły.

- U siebie w łóżku

- Wolę u Ciebie.. - powiedziałem i pocałowałem ją delikatnie w usta. Mruknęła w odpowiedzi.

- Dobra. - oddała pocałunek.

- Dlaczego byłaś wieczorem smutna?- spojrzała na mnie.

- Udawałeś?

- Tak. Wiem, że się starała i nie chciałem zrobić jej przykrości. - wywołałam u kobiety ogromny uśmiech.

- Jesteś cudowny. - znowu mnie pocałowała.

- Wiem. Powiesz mi dlaczego byłaś smutna?- wzięła głęboki wdech.

- Wczoraj byłam w mieszkaniu i wszystko spakowałam. Później pojechałam do klubu i Vivi powiedziała, że przyszli jacyś dwaj faceci, którzy obmacują dziewczyny i są przysłowiowo niegrzeczni. Poszłam to wyjaśnić, a tam spotkałam Pereza i Torresa. - Zmarszczyłem brwi.

- Skąd znasz Torresa?

- Był na ogłoszeniu Twojego zastępcy. - widziałem, że nie mówi mi całej prawdy.

- Bi.

- Pamiętasz jak opowiadałam Ci o tym, że to bydlę mnie gwałciło? - pokiwałem głową. Wiedziałem, że cokolwiek powie, bardzo mi się nie spodoba. - opowiadałam też, że najgorszy był wraz z kolegą. - przerwała na chwile. - właśnie tym kolegą był Torres. - otworzyłem szeroko oczy i patrzyłem się na nią. Po jej policzkach zaczęły popłynąć łzy. Pomimo bólu, zerwałem się, żeby ją przytulić.

Odnaleziona tożsamośćHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin