106

912 49 94
                                    

Wybrawszy już wszystko, skierowaliśmy się do kas. Wychodząc zza regałów, dostrzegłem jedną rzecz, na którą natychmiast się cofnąłem, ciągnąc za sobą przyjaciela. Ten zaskoczony na mnie spojrzał, a ja tylko jeszcze raz wyjrzałem zza regału, by upewnić się czy się nie przewidziałem. I niestety, ale nie.

– Ej, Naru, co jest?

– Tam ten gościu przy pierwszej kasie, widzisz go?

– Tak i co w związku z tym?

– To, że on się do mnie dowala. Na pewno kiedyś wam o tym wspominałem. Co parę razy się do mnie zalecał, a Sasuke go odganiał.

– Ale to przecież było jakieś dwa miesiące temu. Na pewno już o tobie zapomniał – oświadczył.

– Jesteś pewny? – Nie byłem tym zbytnio przekonany.

– Oczywiście. Kto by to jeszcze pamiętał?

– Może masz rację...

– No pewnie, że mam.

– A czy mogę sobie wyjść i tobie zostawić te zakupy? – spytałem niepewnie.

– No chyba żartujesz? Mam to wszystko sam dźwigać? Nigdzie nie idziesz.

– No dobra. Ale gdyby co, to twoja wina! – Zarzuciłem i ruszyłem w kierunku kas.

Tylko nie do tej, przy której siedział owy mężczyzna. Nie zamierzałem mu się pokazywać i mam nadzieję, że mnie nie dostrzeże. Kiba poszedł za mną. Gdy tylko nasze zakupy były kasowane, zauważyłem, że tego gościa nie ma przy stanowisku. Miałem wielkie nadzieje na to, że go gdzieś wezwali. Zaraz po zapłaceniu wyszliśmy z budynku, na co poczułem ulgę. Inuzuka się jeszcze ze mnie śmiał, że niepotrzebnie się niepokoiłem i przyznałem mu rację. Dopiero po chwili usłyszałem jak ktoś nas woła, na co spokojny i wesoły spytałem.

– Słucham?

– Jak to możliwe, że za każdym razem widzę cię z innym?

I właśnie teraz poznałem czyj to głos. Odwróciwszy się, już sam wygląd tej osoby uświadomił mi, że to nie może być dla mnie dobre. Kątem oka zauważyłem, że psiarz zdziwiony spogląda na tego gościa, nie do końca rozumiejąc o co mu chodzi. Ja natomiast wpatrywałem się w niego przez kilka sekund, po czym tylko się odwróciłem i powiedziałem do przyjaciela.

– Idziemy. – Pociągnąłem go za sobą.

– To niemiłe z twojej strony – warknął facet.

– Pospiesz się – mruknąłem do Kiby.

– Ale co się dzieje?

– Po prostu się pospiesz.

– Noo, ok. – Zgodził się niezbyt przekonany.

To mnie ucieszyło, gdyż nie musiałem się przejmować tym, że brązowowłosy będzie mnie tu z nim zatrzymywać. Aczkolwiek mój pech nie chciał odpuścić, więc zaraz usłyszałem tuż za sobą słowa mężczyzny.

– Chyba nie masz powodu, by ode mnie uciekać? – mówił miłym głosem, ale mimo to czułem przy tym spory niepokój.

– Spieszy nam się – odparłem tylko i przyspieszyłem.

– Przed chwilą nie było tego widać.

– Zaskoczyła mnie twoja obecność, to wszystko.

– Nie wydaje mi się, żeby cię aż tak zaskoczyła. Przecież już nie raz się widzieliśmy. – Szedł za nami.

– Ale dla mnie to i tak szok. – Naprawdę chciałem stąd uciec.

– Możesz go nie straszyć? – spytał nagle Kiba, zatrzymując się.

Ponad problemWhere stories live. Discover now