Rozdział XXVI

880 76 3
                                    

Gaya
Przebudziłam się. W pokoju było ciemno. Na łóżku nie leżałam sama. W pierwszej chwili pomyślałam, że to Irina dała się przekonać i zamiast drzemać powyginana w fotelu położyła się wygodnie. Nie rozumiałam dlaczego Dymitr żądał, by nie odstępowała mnie na krok. Przecież noc jest od spania. Dziewczyna nie może ciągle przy mnie czuwać, musi kiedyś wypoczywać. Poza tym, pod drzwiami sypialni stało dwóch wielkich panów, którym bym nie uradziła chcąc zwiać. Chciałam okryć ją kołdrą i wtedy zobaczyłam, że to nie ona.

Na moim łóżku leżał Dima. Jego spokojny, miarowy oddech pozwalał mi sądzić, że śpi. Nie byłam zachwycona z jego towarzystwa. Od lat nie dzielił ze mną łóżka mężczyzna. Odkąd po raz pierwszy przyłapałam męża na zdradzie, wyprowadziłam się ze wspólnej sypialni. Sebastian był moim pierwszym i jedynym kochankiem. Nigdy nie narzekałam na brak zainteresowania ze strony płci przeciwnej, jednak należę do tych kobiet, dla których sex bez miłości nie istnieje. Emi i Kate mnie rozumiały, za to Pola i Anna zapewniały, że takim podejściem do życia jedynie pozbawiam się wielu przyjemności. Pociąg fizyczny to czysta chemia, przyjemność wypełniająca najdrobniejszą komórkę organizmu. Miłość to tylko chemia mózgu. No cóż, osobiście nie miałam porównania.

Przyglądałam się mężczyźnie, który leżał naprzeciw mnie. Miał nieziemsko kształtne, pełne usta. To zbrodnia, żeby facet był ich posiadaczem. Tysiące kobiet płacą chirurgom plastycznym, a i tak mogą pomarzyć o takim efekcie. Czułam już te usta na moim czole. Na skroniach. Czułam je też, kiedy całował opuszki moich palców. Kilka dni temu omal nie poczułam ich na swoich ustach. Zatrzymałam ten pocałunek, bo coś we mnie krzyczało, że to nie dla mnie droga. Życie to nie klawiatura komputera. Nie ma tu przycisku „esc", który pozwoliłby mi cofnąć się o krok. Nie można cofnąć raz wypowiedzianych słów. Nie można odzobaczyć tego, co się zobaczyło i odczynić tego, co się uczyniło. Całe dotychczasowe życie byłam odpowiedzialna. Jednak teraz, kiedy wpatrywałam się w jego usta miałam ochotę zapomnieć się, choć na chwilę. Jego dotyk był zawsze czuły, był blisko, ale nie narzucał się. Jego zachowanie była tak różne od tego, co zafundował mi Xavier. Gdybym skosztowała smaku ust Dimy, to byłaby zdrada? Przecież, tak naprawdę, to nie łączy mnie nic z Xavierem. Niczego mu nie obiecywałam. A jednak pojawił się w mojej głowie w chwili, kiedy myślałam o pocałunkach innego mężczyzny.

Wyciągnęłam dłoń, ale zatrzymałam palce kilka milimetrów przed jego twarzą. Choć bardzo chciałam dotknąć jego ust, to coś mnie blokowało. Już cofałam palce, kiedy Dima, jakby czytał w moich myślach, przyłożył je do swoich ust. Nakrył moją dłoń swoją. Oczy miał cały czas zamknięte. Po chwili delikatnie ujął moje palce i obrysował nimi kształt swoich ust. Wysunął język i przesunął nim po opuszkach moich palców i każdy z nich delikatnie przygryzał. Dreszcz przyjemności przepłynął po całym moim ciele. Ogarnęła mnie cudowna błogość. Chyba, jeszcze nigdy tak się nie czułam. Było w tym coś magicznego. Nagle, przestraszyłam się, że mógłby uznać moje zachowanie jako zaproszenie do czegoś, na co nie byłam gotowa. Natychmiast wyswobodziłam dłoń i odwróciłam się do niego plecami. Co ja najlepszego robiłam. Dałam się ponieść chwili, a przecież to nie jest mężczyzna, który pozwoli przyciągać się i odpychać niezdecydowanej trzpiotce.

Poruszył się i jęknął, jakby ruch sprawiał mu ból. Wyszeptał w moją szyję.

- Dlaczego tak się przed tym bronisz maleńka?- zsunął nieco koszulkę z mojego ramienia i musnął ustami gołą skórę.

Zadrżałam, ale nie z zimna. Co ten facet ze mną robił.

- Teraz jestem już pewien, że poczułaś to, co ja, kiedy pierwszy raz wziąłem cię w ramiona – znów musnął ustami moje ramię – Zaczekam. Zaczekam, aż twoja głowa zrozumie, czego pragnie twoje ciało. A wtedy zamieszkam w twojej duszy, tak jak ty rozgościłaś się w mojej.

Nabrałam odwagi, by znów na niego spojrzeć. Odwróciłam się, a on był tak blisko, że moja dłoń wylądowała na jego nagim torsie. Pod palcami wyczułam opatrunek. Chciałam szybko zabrać rękę, żeby go nie urazić, jednak on pochwycił ją i przysunął tak, bym mogła poczuć rytm jego serca.

- Ono bije dla ciebie. – Wyszeptał.

- Jesteś ranny? – jego wyznanie było zbyt intymne. Musiałam zmienić temat.

- Tak, ale to tylko draśnięcie. Nie ma potrzeby o tym rozmawiać – tymi słowami dał mi do zrozumienia, że temat uznał za wyczerpany.

- Dlaczego nie śpisz w swoim łóżku? – odważyłam się zadać pytanie.

- Przy tobie czuję spokój - głośno wypuścił powietrze, jakby chciał wyrównać oddech – A teraz bardzo tego potrzebuję. Chcę wykorzystać każdą chwilę, by się tobą nacieszyć.

- Czy Irina podała ci jakieś środki przeciwbólowe? Coś bredzisz – roześmiałam się.

Nagle uniósł się i zawisł nade mną.

- Jestem boleśnie przytomny – w jego oczach dostrzegłam ból, jakby walczył ze sobą – Xavier jest wolny. Będę musiał cię oddać, a bardzo tego nie chcę – nachylił się i delikatnie musnął moje usta – Zostań ze mną do nowego roku. To tylko kilka dni. Zostań ze mną i nie dlatego, że musisz, ale dlatego, że cię o to proszę.

W głowie miałam totalną pustkę. Te słowa, ten pocałunek, to jakieś szaleństwo.

- Jeśli jestem wolna, to chciałabym wrócić do Bushmills. Nie mam przy sobie żadnych dokumentów, więc planowanie powrotu tradycyjną drogą może być kłopotliwe. Czy mógłbyś dostarczyć mnie do domu tak, jak mnie z niego zabrałeś?

Wpatrywał się we mnie dłuższą chwilę. Potem wstał i skierował się do wyjścia. Chwycił klamkę, jednak zanim wyszedł usłyszałam słowa

- Byłabyś ze mną szczęśliwa. 

Kłamałem...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz