21. Jestem Kotem

368 38 103
                                    

Marinette przez kolejne dni omijała gabinet Adriena szerokim łukiem. Czuła się zawstydzona i nie miała najmniejszej ochoty zbliżać się do niego, więc unikała go jak tylko mogła. Gdy przychodził do pracowni, wychodziła pod byle pretekstem. Widząc go na korytarzu, odwracała się w przeciwnym kierunku. Niejednokrotnie uciekała po schodach, gdy on wsiadał do windy. A przede wszystkim pilnowała, żeby nie schodzić z innymi do kafejki, wiedząc, że blondyn dołącza do reszty projektantów w porze obiadowej. Nie zamierzała się tam pojawiać i zacieśniać z nim stosunków. Było jej o tyle łatwiej, że nie pracowała na pełny etat, resztę dni pracując w kawiarni.

Tego dnia jednak zaspała. Żeby zdążyć odprowadzić Oscara do szkoły, musiała zrezygnować z przygotowania sobie posiłku. Uznała, że najwyżej nie będzie w ogóle jeść, albo wyjdzie w trakcie pracy do sklepu. Ewentualnie zejdzie do kafejki później, jak już będzie tam pusto i bezpiecznie, bez blondynów na horyzoncie. Jej plan został jednak doszczętnie zniszczony przez Davida, który po prostu zaciągnął ją tam siłą, argumentując to tym, że powinna się z nimi bardziej integrować. W końcu pracuje już dwa tygodnie i ani razu nie zjadła z nimi posiłku, co przecież stanowiło w ich grupie ważny punkt dnia pracy.

Marinette, próbowała się jeszcze wykręcić, ale David nie chciał jej słuchać. Zrezygnowana weszła z nim do środka i już od progu dostrzegła niezwykły obrazek. Adrien stał przy stole przy którym siedziało kilkoro projektantów. Inni stali obok. Nawet pracownicy sekretariatu przysiedli się bliżej i wszyscy z czegoś się śmiali. Marinette pokiwała do siebie głową z myślą, że to zawsze było takie typowe dla Czarnego Kota. Ciągle w centrum uwagi.

— A znacie to? — odezwał się blondyn, uśmiechając pod nosem. — Dlaczego Czarny Kot jest singlem?

Kilka projektantek zachichotało, spoglądając na siebie. Reszta czekała w napięciu. Adrien skrzyżował ręce na piersiach i z błyskiem w oku odpowiedział:

— Bo tylko on jeden wie, jak odpowiednio używać jego kija.

W kafejce rozbrzmiał śmiech wszystkich obecnych i nawet Marinette nie mogła powstrzymać prychnięcia. Adrien słysząc to, zerknął w stronę drzwi i dopiero wtedy ją zauważył. Dostrzegł jej uśmiech, więc mrugnął do niej porozumiewawczo.

Patrzyła teraz na niego zagryzając usta i nie był pewien co sobie o nim pomyślała. Czy robiła to ze wstydu czy może próbowała powstrzymać śmiech. Ostatecznie uznał, że chyba po prostu bawiło ją to, że on żartuje z samego siebie, ale nie chce tego okazywać, co odrobinę go zaintrygowało.

Od stolika podniósł się wtedy jeden z projektantów, którego imienia Marinette nawet nie pamiętała, bo należał do grupy z innej pracowni.

— Ej, a myślicie, że Biedronka umiała odpowiednio obchodzić się z jego kijem? — zarechotał.

— No jakby umiała — dodał drugi — to by się nie rozeszli nie? — roześmiał się w głos.

— Widać jej jojo nie mogło się zgrać z jego kijem!

— Anthony, to jest złe, serio — powiedziała rozbawiona Nina, pracownica sekretariatu, uderzając go w ramię.

— Przestańcie, bo moja wyobraźnia tego nie zniesie! — krzyknęła Olivia, ocierając łzy— Już mnie brzuch boli.

Tylko Adrien zerkał teraz ze skrępowaniem w stronę Marinette, która na te śmiechy jedynie westchnęła, w pośpiechu odwracając wzrok. Kompletnie tracąc apetyt, zamówiła sobie tylko herbatę, po czym skierowała się na drugi koniec pomieszczenia, chowając się za ścianką. I to by było na tyle, jeśli chodzi o integrację.

Wprawdzie wiedziała, że nikt nie miał złych intencji, że to były tylko żarty, a oni nie mogli wiedzieć, że ci z których się nabijają siedzą tu razem z nimi. Mimo to, gdzieś w środku serca czuła nieprzyjemny ból, bo tak perfidnie śmiali się z niej i to w najbardziej obrzydliwy sposób, od którego robiło jej się niedobrze. A najgorsze w tym wszystkim było to, że została przez paryżan zapamiętana tylko jako ta, która uciekła, zniknęła bez śladu... Była tego świadoma i dlatego tak bardzo to bolało. Wiedziała, że popełniła wiele błędów, których on jej pewnie nigdy nie wybaczy, a przede wszystkim nigdy jej nie zrozumie.

Druga szansa, Agreste! (Zakończone)Where stories live. Discover now