48. Wieczny friendzone

295 37 41
                                    

— Ale ja serio nie wiem czemu on mi się tak przygląda! — wyjaśniała Marinette.

Siedziała właśnie w kawiarni wraz z Adrienem, Nino i Alyą. Oscar skakał w basenie kulkowym w sali zabaw, a Ned zjeżdżał z plastikowej mini zjeżdżalni. To był ten rodzaj lokalu w którym można było, będąc rodzicem, posiedzieć we względnym spokoju i wypić w miarę ciepłą kawę. Tylko o ciszy to można było pomarzyć, ale przynajmniej nie przeszkadzało się reszcie klientów, bo każde dziecko tam krzyczało i nikt się temu nie dziwił.

— Jakby nie był gejem to bym wiedział co na to powiedzieć. A tak to nie wiem — wzruszył ramionami Nino.

— Ale jesteście pewni, że nie jest na przykład bi? — zapytała Alya.

— Nie — zaśmiał się Adrien. — Wprawdzie nie interesuję się jakoś szczególnie orientacją moich pracowników, ale Anderson definitywnie jest gejem.

— No to ja już nie wiem — westchnęła Marinette. — Jednego dnia patrzy na mnie jakoś podejrzliwie, a drugiego jak najlepszy kumpel pokazuje mi zdjęcia jakichś facetów na Tinderze. Cudem go powstrzymałam od założenia mi tam konta.

— O! — zareagował Adrien. — A mnie mówił, że brunetki do mnie nie pasują i powinienem szukać wśród szatynek.

— Czy on sobie dorabia jako swatka? — Alya uniosła jedną brew w wyrazie zdziwienia.

— No już bez przesady — obruszył się teatralnie Adrien. — Dobrze mu płacę, nie musi dorabiać.

— To musi być jakaś tajna akcja — stwierdził Nino, kiwając głową. — Może on jest jakimś szpiegiem? Działa w podziemiu i szpieguje człowieka dla którego pracuje, żeby...

— Oglądasz za dużo filmów akcji kochanie... — poklepała go po ramieniu Alya. — A to tylko firma modowa...

— Którą kieruje kto? — zauważył Nino. — Adrien, jesteś pewien, że twój ojciec...

— No przestańcie! — wykrzyknęła Marinette. — Nino, weź... oddaj mi kawę, tobie starczy już kofeiny.

— Nigdy nic nie wiadomo — zaśmiał się Adrien. — Powinniśmy przekabacić Andersona na swoją stronę póki czas. Może mu obiecać jakieś miraculum?

— Padnie ze szczęścia jak mu Czarny Kot przyniesie, kto normalny by odmówił? — stwierdziła Marinette. — Tylko co mu dać?

— Może królika? — zaproponował Nino.

— Hmm... — zamyśliła się Marinette. —Mam dziwne wrażenie... że Harry Anderson podróżujący w czasie to nie najlepszy pomysł.

— Fakt — przyznał blondyn, kiwając głową.

— Świnka — stwierdziła Alya. — Świnka będzie spoko.

— Tak — zgodził się Adrien ledwo powstrzymując śmiech. — To takie wesołe miraculum. Pasowałoby mu.

— Rozważę to — przyznała Marinette i jako pierwsza nie wytrzymała i parsknęła śmiechem. — Wyobraziłam go sobie z ryjkiem na twarzy!

— Chyba zaszliśmy za daleko — dodał Adrien, zakrywając twarz dłonią.

Ich wspólny śmiech przerwał telefon blondyna. Adrien zerknął na wyświetlacz i przewrócił oczami. Mimo wszystko odebrał, porozmawiał przez chwilę z ojcem i wzdychając schował komórkę do kieszeni.

— Co jest? — zapytała od razu Marinette widząc jego niezadowoloną minę.

— Jedna z modelek zrezygnowała — wyjaśnił, stukając palcami w stolik. — Mieliśmy kilka rezerwowych, ale już są zajęte. Musimy teraz na szybko ogarnąć kogoś nowego. Po moim wywaleniu części zgłoszeń nikt już nam nie został.

Druga szansa, Agreste! (Zakończone)Where stories live. Discover now