Krwawy Ratunek

16 6 10
                                    

„Potęgi nie można zapomnieć, to tak jakby wyjątkowo głupie dziecko zapomniało jak oddychać."

—Mistrz Mrocznej Kultywacji—

Wszystko tak bolało. Nie mógł i zresztą nie chciał poruszyć niczym poniżej szyi. Rozwarł lekko powieki, lecz promienie słońca natychmiast go zbombardowały. Słyszał piski ptaka, trzepot skrzydeł i wszechogarniający szum liści.

– Jak mogłeś wszystko zapomnieć?

Głos wybuchł w jego pulsującej głowie. Uchylił powieki tylko odrobinę, na tyle, by zobaczyć, postać nad nim stojącą. Była ona rozmazana - czuł się, jakby patrzył przez jakąś błonę. Spróbował wydać z siebie dźwięk, lecz język był zbyt drętwy.

– Bracie, jak mogłeś wszystko zapomnieć? Jestem Sutnetnoc, Mistrz Mrocznej Kultywacji. Chyba się myliłem... Wyjątkowo głupie dzieci, mogą zapomnieć jak oddychać.

– A-a-a-tr... – próbował wydobyć z siebie słowa.

– Dobrze, jesteś już bardzo blisko, lecz teraz potrzebujesz innego zaklęcia.

Rozmazany mężczyzna schylił się i przystawił usta do ucha Fidelisa. Poruszył wargami, lecz nim elf zdołał zrozumieć słowa, mrok ogarnął jego oczy i umysł.

***

Nie lecieli, zużyłoby to zbyt wiele aon, więc postanowili związać ją i prowadzić po ziemi. Szła krok za krokiem, niczym potulna owieczka prowadzona na ścięcie. Dokładnie tak się czuła - związana owca, która nigdy nie była przeznaczona do niczego innego, niż do ścięcia. Każdy zapytałby ją „Czemu uciekłaś? Przecież to wysoki klan! Jak mogłaś w ogóle myśleć odejściu?". Nie dziwiła im się. Niektórym wystarczy miska ciepłej strawy, wygodny domek i praca, którą mogliby zająć swój wolny czas, jednak jej zawsze było mało.

Pamiętała to jak dziś. Patrzyła na dolinę poniżej górskiego szczytu i czuła w sercu to coś. Spoglądała na skraj półki skalnej i tworzyła, jednak po parudziesięciu latach to wszystko zamieniło się jedynie w zaschły obraz, który nie oferował już niczego nowego. Czasami zazdrościła rasie ludzi - oni dożywają zaledwie części tego co elfy. Gdyby żyła krócej, może to wszystko by jej tak nie nużyło. Tak - odeszłam, bo mi się nudziło, wykrzyczała w duchu.

Mimo wszystko wiedziała, że to nie do końca prawda.

Jestem przeklętą artystką, przypomniała sobie. My zawsze chcemy więcej, uzależniamy się od tej całej sztuki i nie potrafimy przestać jej tworzyć. Gdy jednak malarz nie ma czego malować, pisarz nie ma czego opisywać, grajek nie ma o czym śpiewać i tkacz nie ma czego uwieczniać, umieramy, jak narkoman bez kolejnej dawki opium, jak ryba bez wody, jak ptak bez skrzydeł, jak płomień bez tlenu. Nie uciekłam, bo mi się nudziło, uciekłam, bo tam umierałam, powoli każdego dnia.

Klan Garuda prowadził ją po wydeptanych drogach. Po prawej miała jezioro, po lewej górskie szczyty, a na końcu drogi swój kopiec. Poddała się i krok za krokiem szła prowadzona, jak potulna owieczka.

***

Nagle otworzył oczy, lecz tym razem światło go nie oślepiło. Leżał na czymś innym niż ziemia, lecz równie chłodnym. Poruszył się, chcąc rozruszać mięśnie. Ogarnęło go zdziwienie, gdy zrozumiał, że nie czuł ani odrobinki bólu. Rozejrzał się, ostrożnie wstając. Leżał na usypanym z liści i trawy łożu pośród dających cień koron i grubych pni.

Obejrzał swoje ciało i choć ubrania wciąż były w opłakanym stanie, to na skórze nie miał nawet jednej rany. Wtem pisk przeciął powietrze, a dreszcze przeszły ciało elfa. Podskoczył i już miał uciekać, gdy ujrzał sprawcę zamieszania. Fibreux zaciskał swoje szpony na gałęzi i swoim ostrym wzrokiem przeszywał zaskoczonego elfa.

Blask NiepamięciWhere stories live. Discover now