Rozdział 36

47 2 2
                                    

- Zostaje z tobą Ryder, w końcu takie wyznaczyłaś mi zadanie, obserwowanie twoich misji. Jeśli jesteś sabotowaniu przez Sarisse to i tak to zrobi, a Yani się przekona jaki ma intencje. Jeśli to nie ona to przynajmniej będzie ktoś obserwował i to zauważy. - stwierdziła Protektor. Ryder ze zrezygnowaniem podszedł do naukowców
- To ja idę. Jeśli Sarissa za tym stoi to dam wam znać, mimo to wierzę że nie jest taka zła, jest ambitna, czasem za bardzo ale nie jest złą osobą. - stwierdziła Yani
- Wydajesz się bardzo rozsądna osobą, czemu tak w nią wierzysz? -
- Gdy osiągnęłam wiek Matrony to postawiłam sobie za cel pomoc zagubionym asari, takie które zbłądziły, popełniły błąd. Chce im pomóc wyjść na prostą, by nie zapadły się jeszcze głębiej w swoich błędach. Dlatego pracuje dla Sarissy, chce jej pomóc odzyskać dobre imię, ale nie kosztem innej osoby. -
- Nie wyglądasz mi na Matkę, wybrałaś sobie bardzo szlachetny i trudny cel. Przecież niektóre asari chcę trafić na zła drogę. -
- Nie mówię o takich które obrały taka ścieżkę świadomie, im nie da się pomóc, ale takie które miały gorzej w życiu, przypadkiem popełniły błąd, albo po prostu miały pecha i ich życie zaczyna podupadać. Im chce pomóc. -
- W takim razie życzę powodzenia. Miejmy nadzieję że to faktycznie nie wina Sarissy. - stwierdziła Kamani i udała się za Ryderem który zaczął już odprowadzać naukowców.
Całą trasę do kolonii odbyli w ciszy, dopiero gdy naukowcy rozeszli się to spojrzała na towarzyszkę
- Lepiej zabierz ze sobą towarzyszy. Nasza następna misja jest niebezpieczną nawet dla was. -
- Dobrze, a powiesz mi coś więcej? - poprosiła Kamani wysyłając wiadomość na Oxton. Uznała że Taris, Bron i Jarosh zasługują na odpoczynek i wyleczenie ran więc poprosiła o przybycie Rorika i Amaie.
Sean zaprowadził Protektor do jednego z budynków który był pusty i czekali na wszystkich
- Dobrze że już jesteś, szybko wyjaśnię sytuację. Poszukujemy gangu który napada podróżnych w małych grupach lub samotnych. Wymuszają na nich oddanie drogocennych rzeczy, broni i przelaniu wszystkich kredytów. Jeśli to zrobisz to ciebie wypuszczają, jeśli nie to najpewniej ich torturują aż się nie zgodzą. Nie wiemy jednak co konkretnie im robią bo wszyscy którzy wrócili nie chcą nic mówić. W każdym razie dostałem od burmistrza dwie lokacje, pierwsza dotyczy odległości w jakiej jest bezpieczny obszar tam udacie się wy. Druga lokalizacja to teren gdzie występują ataki, tam udam się ja, Vetra i Cora spróbujemy ich sprowokować do ataku przy odrobinie szczęścia uda nam się ich pokonać, jeśli nie to będziecie robić za naszych stróżów i przyjdziecie ze wsparciem. - wyjaśnił Sean
- Bardzo ryzykujecie, nie ma innego sposobu? - spytała Amaia
- Ataki trwają zaledwie tydzień i nie pozwolę by trwały dłużej. Problem jest taki że porwanie i wypuszczenie odbywa się z dala od miejsca porwań i najpewniej od kryjówki. Nie wiemy gdzie ich szukać, a ciągłe przemieszczanie się piasku przez wiatr zaciera za nimi ślady. - wyjaśnił Ryder
- Cóż to życzymy powodzenia i będziemy mieć na was oko. - stwierdził Rorik i rozeszli się.
Dotarli na wysokie wzniesienie z którego mieli dobry widok na okolicę, a przy okazji znajdywało się po za terenem zagrożenia. Po chwili ujrzeli drużynę Pionierską
- Zmienili ubiór, zapewne po to by wygląda jak zwykli koloniści. - stwierdziła Protektor i obserwowała dalszy teren za pomocą snajperki
- Jest ustalony czas po którym rezygnujemy? - spytał Rorik
- Nie, ale wątpię by to trwało ponad kilka godzin. Co najwyżej podejmiemy druga próbę na przykład jutro. - stwierdziła Kamani.
Minęły dwie godziny obserwacji, drużyna pionierska udawała badaczy i skanowała minerały
- W ogóle nie dziwi was to miejsce? Jakbym ja był porywaczem to nie atakował bym na tak otwartym terenie. - stwierdził Rorik
- Coś w tym jest. Przecież jak coś tu się zacznie dziać to z daleka będzie widać. - stwierdziła Amaia
- Może oni nie są tak bystrzy za jakich się uważają. Zmieniając temat, wiecie czy ktoś z załogi połączy się z GUSem? Już są cztery osoby licząc mnie. Thrax bardzo szybko się poddał operacji, teraz Destra i ty Rorik. - spytała Domino ale nie usłyszała żadnej odpowiedzi. Odsunęła twarz od lunety snajperki by się rozejrzeć, jednak nie zdarzyła tego zrobić. Poczuła tylko jak ktoś zasłonił jej twarz, czuła dziwny zapach, a zaraz potem straciła przytomność.
Nie wie ile była nieprzytomna, ale gdy się obudziła to siedziała na krześle mając związane ręce za plecami. Pokój był bez okien, jedynie posiadał drzwi, a po za nią znajdywało się tutaj również pozostali członkowie drużyny. Nim jednak zdążyli się odezwać to drzwi się otworzyły, a do środka wszedł człowiek, kroganin i turianin. Przyjrzeli się uwięzionym
- Witam drogich gości. Teraz przedstawię wam sytuację w jakiej się znaleźliście. Możecie nam udostępnić wszystkie swoje kredyty i cenne przedmioty, po czym was wypuścimy z dala od kryjówki. Druga opcja jeśli się nie zgodzić to zapłacicie nam w naturze. W końcu po to tu przylecieliśmy by się pieprzyć i zwiększać naszą populację. - zaśmiał się człowiek podchodząc do Protektor i łapiąc ja za twarz boleśnie ściskając. Jednak Kamani pozostała nie wzruszona, w przeciwieństwie do Amaii która się zaczęła stresować
- A co ze mną? Mnie zabijecie dla zasady? A może wypuście bo jestem nie potrzebny. - zaśmiał się Rorik gdy do niego podszedł turianin i zasłonił mu usta dłonią
- Możemy ci znaleźć lepsze zastosowanie dla twoich ust. Bo widać jesteś napalony do ich używania. - zaśmiał się złośliwie wywołując dezorientacje na twarzy Aktoma. Mężczyzna który trzymał Kamani za twarz chwycił ją za włosy i szarpnął
- To co? Ktoś chętny oddanie nam wszystkiego co posiadacie, zaczynając od kredytów kończąc na zbroi i broni. -
- Chyba śnisz. - odrzekła Protektor nadal pozostając niewzruszoną, nie bała się, nie była też zła czy zestresowana. Wiedziała jednak że tak po prostu nie może oddać wszystkiego co ma
- W takim razie pójdziesz pierwsza. Wolisz przed swoimi towarzyszami by się bardziej wstydzić, czy sam na sam by ich bardziej stresować na to co ich czeka. - szepnął jej wprost do ucha obrzydliwie się przy tym śmiejąc. Przez kobietę przeszedł nieprzyjemny dreszcz i odruch wymiotny
- Zostaw ją, chcesz to oddam ci wszystko co mam ale ją masz zostawić. - warknął Rorik
- Mamy tu bohatera, ale ty możesz dać tylko kasę za siebie. - wyjaśnił kroganin
- Pieprz się. Co najwyżej mogę wam podarować bombę która włączę. - warknął Aktom, jednak na jego groźbę rozległ się tylko śmiech
- Może od razu go rzucimy na głęboką wodę. Zobaczymy czy dalej będzie taki wyszczekany. - stwierdził człowiek
- Idziesz z nami, reszta grupy się ucieszy że tak szybko ktoś nowy im się trafił. - zaśmiał się kroganin i szarpnął Rorika za róg kierując go do wyjścia. Gdy zniknęli za drzwiami to mężczyzna zaczął całować Protektor po szyi i włożył rękę pod jej koszulkę. Jak cały czas Domino nic nie czuła, tak w tamtym momencie poczuła jednocześnie ogromny strach, stres, obrzydzenie. Szarpnęła się, ale oprawca nie przerywał, udało jej się go kopnąć w krocze. Mężczyzna wycofał się parę kroków, wtedy Kamani zauważyła że turianin przytrzymuje Amaie tak by cały czas obserwowała ją
- Spróbuj jeszcze raz suko, a nie będę taki miły. - warknął mężczyzna i uderzył z liścia Domino po czym zaczął szarpać ją za koszulkę aż się rozerwała. Protektor zaczynała wpadać w panikę, mimowolnie z jej oczu popłynęły pojedyncze łzy. Amaia również zaczęła panikować i starała się wyszarpać, ale wtedy turianin chwycił ją boleśnie za kark. Mężczyzna zaczął lizać Kamani po klatce piersiowej i gdy miał ściągnąć z niej stanik to rozległ się głośny hałas. Oboje oprawców podeszło do drzwi, gdy się otworzyły to zostali odepchnięci biotyką pod ścianę. Do środka weszła Yani i Sarissa, odstrzeliły oprawców, a zaraz potem do pomieszczenia wbiegł Rorik z rozerwanym kombinezonem. Podbiegł do Kamani
- Nic ci nie jest? Zrobili ci coś? - spytał się uwalniając kobietę. Równocześnie Yani uwolniła Amaie. Domino nie umiała złapać oddechu, była roztrzęsiona, Rorik objął ją i czekał aż się uspokoi.
Za ten czas Sarissa wyszła z pokoju i po chwili wróciła z pancerzami od Protektorów
- Pozbyliśmy się wszystkich, po za wami było tu jeszcze parę osób. Moi ludzie zaczęli ich ewakułować, zostaliście tylko wy. -
- Co się stało? Czemu was porwali? - spytała Yani
- Mieliśmy obserwować Pioniera, to on miał robić za wabik na tę grupę. - wyjaśniła Domino uspokajając się i ponownie zaczęły zanikać w niej emocje. Odsunęła się od Rorika i zaczęła zakładać pancerz
- Dziękujemy wam za ratunek, ale powiedzcie skąd wiedziałyście gdzie jesteśmy? - spytała Amaia
- Po rozmowie z Sarissą chciałam wyjaśnić wszystko Protektor. W kolonii przekazali nam gdzie jesteście, dziwne jest to że Pionier był na lokalizacji do obserwacji, a wy na terenie gdzie najczęściej porywano. Z tej przyczyny że widzieliśmy Pioniera to poszłyśmy na drugą lokalizację i widzieliśmy wasze porwanie. Polecieliśmy za ich promem. - wyjaśniła Yani
- My byliśmy na terenie porwań? - spytała zaskoczona Protektor
- Tak. Wróćmy do koloni tam dokończymy rozmowę. - stwierdziła Sarissa.
Po dotarciu do koloni udali się do budynku gdzie natknęli się na turianina który krzyczy na Pioniera
- Jak mogłeś się tak pomylić. Gdyby nie Sarissa to kolejne osoby by zostały porwane. -
- Nie wiem jak do tego doszło, byłem pewny że pierwsza lokalizacja to bezpieczny obszar. - rzekł Ryder
- Może powinieneś odpuścić na jakiś czas misje i odpocząć. - stwierdziła Kamani
- Przecież podejrzewałaś że to wina Sarissy. - stwierdził Sean
- Rozmawiałyśmy i wyjaśniła mi że to prawda iż ciebie obserwuje, ale tylko po to by w sytuacji jak nie wychodzi ci misja to ją naprawić. Nigdy nie sabotowała twojej misji. - wyjaśniła Yani
- Tylko za pierwszym razem co poprawiłam twoją misję dostałam cynk od nieznanego źródła. Nawet wtedy nie wiedziałam że to była twoja misja. Potem chciałam obserwować ciebie dalej, ale ani razu nie widziałam nic podejrzanego co by mogło sugerować sabotaż. - wyjaśniła Sarissa
- Mam ci uwierzyć? Przecież mnie nienawidzisz po tym jak ciebie wydałem. -
- To prawda, ale jestem jedną z najlepszych komandosek, nie potrzebuje sabotować czyiś misji by się wykazać. -
- Po za tym dobrze że udało nam się ocalić Protektorów, nie mieli szans zareagować na atak skoro byli skupieni na obserwowaniu was. - wyjaśniła Yani
- Od dawna zajmujecie się ochroną Eladeenu? - spytała się Kamani
- Od jakiegoś czasu. - wyjaśniła Sarissa
- Nie raz nas uratowała wraz ze swoim małym oddziałem. - stwierdził turianin
- A w ogóle kim ty jesteś? - spytał Rorik
- Zajmuje się tu ochroną koloni, mam parę osób pod sobą, ale gdyby nie Sarissa to nie dał bym rady aż tak dobrze chronić Eladeenu. -
- Widzisz Sean. Nikt ciebie nie sabotuje, powinieneś odpocząć. - stwierdziła Kamani
- Mi nic nie jest. Ktoś utrudnia mi misję, wiem że to nie jest przypadek mimo że nie mam dowodów. Ale udowodnię wam. - krzyknął Ryder i wyszedł z budynku
- Wybaczcie za niego. Jeszcze raz dziękujemy za ratunek. - rzekła Protektor i wyszła wraz z drużyną.
Po wejściu na Oxton cały zespół czekał na nich w hangarze
- Jesteście. Nic wam nie jest? Zdążyli wam coś zrobić? - spytała przerażona Destra podchodząc do każdego i obserwując
- Nic nam nie jest. - stwierdziła Protektor i poszła do swojej sypialni by przebrać pancerz na codzienny strój bez zniszczonejkoszulki.
Tym czasem Rorik zaczepił Destre i Nidro
- Podczas próby gwałtu Domino dostała ataku paniki. Rozbudziły się w niej emocje, ale gdy udało mi się ją uspokoić znikły całkowicie. -
- To dobrze i źle. Mordin przekazał że dobrze by było wywoływać u niej nagłe emocje, ale raczej polegające na tym że ją wystraszymy, zdenerwujemy. - zasugerowała Destra gdy do ambulatorium gdzie rozmawiali przyszła Protektor
- Chciałam z tobą porozmawiać. Tann coś wspomniał o rozbudowaniu grupy Protektorów. Wytłumaczysz o co chodzi? -
- Zapomniałam wspomnieć. Gdy kolonie się zaczynają rozbudowywać jest potem coraz ciężej wspierać każdą z nich, już teraz kolonie starają się radzić i zakładać coś w rodzaju ochroniarzy w obawie na długie czekanie aż przybędzie Protektor lub Pionier. Dlatego na każdej z planet gdzie jest założona kolonia Protektor może wybrać Stróża który zorganizuje dla siebie ludzi i będą odpowiedzialni za chronienie koloni i najbliższej okolicy. Jeśli coś się będzie działo dalej lub coś poważniejszego to wtedy będzie wzywana Protektor. - wyjaśniła Destra
- Rozumiem. Muszę wybrać kogoś na Stróża, a on już zajmie się zbieraniem zespołu, a jakby miała taką osobą już swój zespół? -
- To nawet lepiej, rozumiem że masz kogoś na myśli. -
- Sarisse, już i tak chroni Nową Tuchankę, ma własny oddział więc jedynie brakuje tytułu. Skontaktuje się z nią. - stwierdziła Protektor
- Dobry pomysł. Nim zadzwonisz chciałabym porozmawiać w sprawie działań osłabiających działanie serum na ciebie. - stwierdziła Kenma
- Mordin sugerował bym w momencie poczucia emocji to podtrzymać je jak najdłużej. Dobrze by było jakbyście wy wywołali jakieś emocje u mnie, wystraszyć mnie, zdenerwować. -
- Rozśmieszyć, rozkochać. - zaśmiał się Rorik
- Wtedy poczułabym zawstydzenie, nie wiem czy dałoby się utrzymać tą emocje dłużej. - stwierdziła Kamani
- Czemu zawstydzenie? - spytała Destra
- Nigdy z nikim nie byłam, mieszkając wśród salarian nie było okazji do romansów. W każdym razie robienie sobie ze mnie żartów w ten sposób że podrywało by się mnie, a potem informowano że to żart by wywołać zawstydzenie nie wiem czy wywołało by zawstydzenie, możliwe że byłoby to za słabe bym zareagowała. -
- Kto powiedział że dla żartów. Może ktoś serio chciałby zostać przez ciebie zauważony. - stwierdziła Kenma
- Bez żartów. Jednak skoro już mówimy o kwestii walki z serum to muszę się skontaktować z siostrą. - stwierdziła Protektor i wyszła.
W pierwszej kolejności zadzwoniła do Sarissy z propozycją zostania Stróżem, którą chętnie przyjęła. W następnej kolejności zadzwoniła do młodszej siostry Cortney która nie odbierała. Stwierdziła że zadzwoni do drugiej siostry
- Cześć Domi, co u ciebie? - spytała Megi
- Próbuje się skontaktować z Cortney, ale nie odbiera. Byłaby potrzebna by stworzyć kolejną dawkę antyserum dla mnie. -
- Nie wiem czemu ale ostatnio nie umiem za bardzo znaleźć z nią kontakt. Cały czas jest zajęta przy rozbudowach, jak tylko próbuje z nią porozmawiać to burmistrz nam przerywa i wzywa do pracy. Nie podoba mi się to, może pomożesz mi to sprawdzić? -
- Zawsze wam pomogę, faktycznie to brzmi podejrzanie. - stwierdziła Domino
- Możesz pogadać ze mną w Porcie Kadara i ustalimy wspólnie plan. -
- Chyba że ja wślizgnę się do placówki, a ty za ten czas zwrócisz na siebie uwagę by pilnowali ciebie. -
- To też jest jakaś opcja, ale nie wiem czy tam coś się złego dzieje czy tylko panikujemy. Takim wkradaniem możesz stracić ich zaufanie, ja przy okazji też. -
- Zastanowię się i dam ci znać. -

***

Jaki plan
- Wspólnie ustalimy
- Wkradamy się

Mass Effect Serce AndromedyWhere stories live. Discover now