Rozdział 54

4 1 1
                                    

Protektor wyznaczyła kurs i nakazała ruszyć Mirze jak tylko reszta da znać że naprawy skończone. Sama wróciła do ambulatorium gdzie zauważyła że kapsuły zostały otworzone. Nidro nadzorował stan zahibernowanych, aż jeden z nich się powoli podniósł. Zalu zatrzymał salarianina by jeszcze nie wstawał
- Wiem że szybko się regenerujemy ale poczekaj aż sprawdzę czy nie ma żadnych powikłań. -
- Nie ma, to nie pierwszy raz gdy zostałem poddany krio, wiem jak wyglądają powikłania. - stwierdził salarianin wstając i rozciągając się jakby wstał ze zwykłej drzemki. Potruchtał trochę w miejscu na dodatkowe rozbudzenie po czym rozejrzał się po pomieszczeniu. Spojrzał z zapytaniem na doktora
- Jesteśmy na statku Oxton. Należy on do drużyny Protektora, a o to nasza Protektor. - Zalu wskazał na towarzyszkę
- Domino Kamani miło mi. Zostałeś zabrany z arki quarian przez ketty, obcą rasę która próbuje wszystkich zmienić na swoje podobieństwo. Zabraliśmy was nim zdążyli wam coś zrobić. Kim jesteś, czemu byłeś na arce quarian, a nie salarian? -
- Jestem Vervo Nima, specjalista od krio. Znam się na zamrażaniu zaczynając od organów i innych części ciał aż po hibernację. - rzekł z lekkim zakłopotaniem i zerknął do drugiej kapsuły i odetchnął z ulgą. Nidro podszedł do nadal nieprzytomnej ludzkiej kobiety
- Znacie się? - spytała Kamani
- Tak Gia Nelson, po za znajomością krio jej główną specjalizacją jest psychologia. Wspierała wszystkich którzy mieli opory przed zaśnięciem. Jest świetną motywatorką i potrafi każdego uspokoić. Zostaliśmy wybrani do wsparcia załogi arki quarian, dużo osób miało strach przed zamrożeniem więc pomagaliśmy, ja zajmowałem się kwestią praktyczną, ona uspokajaniem innych. - wyjaśnił obserwując starszą czarnoskórą kobietę.
Zaczęła się ona właśnie wybudzać
- Zgaście te światło, chce jeszcze pospać. - rzekła zasłaniając sobie twarz
- Nie wygłupiaj się tylko usiądź, trzeba cię zbadać. - zaśmiał się Vervo
- Kogo ja słyszę. Już wstaję. - zaśmiała się kobieta i usiadła. Posłusznie wykonywała polecenia Nidro po czym spojrzała na Protektor
- Wydajesz się niezadowolona z mojej obecności. -
- Pani Protektor nie lubi przedstawicieli swojej rasy. - rzekła Amaia. Wtedy nowo poznana dwójka spojrzała na angarkę
- Wybacz tę bezpośredniość, ale kim jesteś? - spytał Nima
- Jest przedstawicielką angarów. Są naszymi sojusznikami, albo raczej my ich w walce z kettami. - wyjaśniła Kamani
- Miło mi cię poznać. Masz śliczne oczy. - stwierdziła Gia i wstała powoli
- Macie może jakieś notatki lub inne informacje tak byśmy się zaznajomili z tym co się już wydarzyło? - poprosił Vervo
- Wszystkie informacje dostaniecie na Nexusie, teraz jednak musimy się spieszyć i w pierwszej kolejności polecimy na Eos. Tam powstała nasza pierwsza kolonia i właśnie ma kłopoty. - stwierdziła Domino, gdy usłyszała jak rdzeń napędu się uruchamia
- No musisz się dowiedzieć jak wygląda tu sytuacja, to ci bardzo pomoże w rozwoju. - stwierdziła Nelson
- Przestań. Ja już mam swoją pracę. -
- Ale nie taka którą byś chciał. -
- O co chodzi? - spytał Zalu przerywając sprzeczkę
- Widzicie ja mam ojca, co prawda nie jestem z nim spokrewniony bo salarianie nie mają ojców, jedynie salarianki. Jednak niektórzy ojcowie salarianki adoptują jej braci nie zawsze wszystkich, po to by powiększyć swoją rodzinę. Zazwyczaj to na tym się kończy ale niektórzy ojcowie chcą mieć wpływ na życie ich dzieci, by nie tylko dalatrasy rodu decydowały. Mój taki był i wybrał mi ten kierunek, głównie dlatego że sam chciał zostać zahibernowany by zobaczyć przyszłość. Zmarł jednak nim dotarłem do tego momentu w karierze. - wyjaśnił Vervo, po czym zwrócił uwagę na spokój Domino - nie dziwi cię to? -
- Wychowałam się na Sur'Kesh, wiem więcej o salarianach niż ludziach. Jednak to wszystko nie tłumaczy tej waszej drobnej sprzeczki. -
- Ja robię w życiu to czego najbardziej chciałam, czyli pomagam innym w ich problemach, motywuje ich i obserwuję jak zyskują siły i wiarę. Od razu widziałam że mimo tego iż Vervo zna się na swojej pracy to nie cieszy go ona. Wiedziałam już jakie jest jego przeznaczenie i próbuje go namówić na zmianę. Jednak upiera się że nie chce tego robić bo chce uszanować wybór ojca. - wyjaśniła Gia
- Mało który salarianin ma ojca, nie chce go zawieść ani mojej rodziny. Po za tym mimo osiągnięcia pełnoletności nadal mam strach przed wydziedziczeniem. - stwierdził z zakłopotaniem Nima
- Co oznacza wydziedziczyć? - spytała Amaia
- Pozbawienie możliwości otrzymania spadku po kimś. Tak najprościej mówiąc. Jednak wśród salarian również to oznacza wyrzucenie z rodziny, zostaje się wtedy bez nazwiska. Taki salarianin ma bardzo ciężkie życie, inni salarianie nie chcą ich zatrudniacie i nieoficjalnie nie mogą też przebywać na Sur'Kesh oraz na innych koloniach salariańskich. Oficjalnie nie ma takiego prawa ale tacy salarianie i tak nie mają tam czego szukać. W takiej sytuacji szukają byle jakiej pracy, ale nawet jako najemnik jest im ciężko ze względu na to że każdy inny salarianin będzie odradzał współpracę z nim. - wyjaśniła Kamani
- To straszne! My nigdy byśmy czegoś takiego nie zrobili, nawet jak w naszej rodzinie pojawia się Marud to nigdy go nie wyrzucilibyśmy z rodziny. -
- Pozbawić salarianina nazwiska może tylko rodzic lub dalatrasa i tylko za czasów gdy jeszcze nie osiągnął pełnoletności bo każdy jego zły czyn jest dla nich hańbą. Jednak gdy będzie pełnoletni to już nie można go pozbawić nazwiska bo wtedy jedynie może okryć hańbą siebie, co prawda rodzinę trochę też ale prawnie już go nie można pozbawić nazwiska. Jedyna osobą która może przywrócić nazwisko jest ta osoba która go ciebie pozbawiła czyli albo rodzic albo dalatrasa. Ewentualnie jeśli to salarianka została pozbawiona nazwiska to może zawrzeć małżeństwo, one zdarzają się tylko wtedy gdy jakaś rodzina chce przygarnąć do siebie kobietę, po za tym są umowy rozrodcze. - dodał Vervo
- Wiesz że to irracjonalny strach? Jesteś już dorosły, możesz przecież zmienić swoją karierę. - stwierdził Zalu
- Właśnie. Rób to co sprawi ci radość, do zajmowania się krio zawsze możesz wrócić ale to nie oznacza że nie możesz próbować nowych rzeczy. Przypilnuje cię jak tylko wrócimy na Nexus. - rzekła Gia pełna motywacji. Nima tylko westchnął i już nic więcej nie dodał. Kamani spojrzała na Amaie, a potem na Nidro
- Myślisz że ona będzie miała takie samo zakażenie co ci z arki? -
- Wątpię, tamto zakażenie było spowodowane tym że same komory się skaziły, podejrzewam że tlen lub krio które było przesyłane zostało skażone. Ale w razie czego niech się zbada jak wrócimy na Nexus. Dobrze by było wiedzieć. - zasugerował Zalu. Kamani podziękowała i kazała odpocząć reszcie. Wyszła z ambulatorium i o mało nie wpadła na GUSa
- Nie strasz mnie tak, ostrzegaj jak stoisz za drzwiami. - rzekła z lekkim przerażeniem
- Doktor Mordin zalecał częste wzbudzanie uczuć w tym również strachu. -
- Wiem, wiem. - dodała Domino i dopiero teraz zwróciła uwagę na to że GUS nadal nie ma dłoni
- Nie mieliśmy zapasowej. Gdy twórca Crona wróci będzie chciał stworzyć nową. -
- Czemu sam tego nie zrobisz? -
- Widzimy ile to sprawia radość twórcy. Jeśli jesteśmy jednak potrzebni to stworzymy nową dłoń. -
- Będziecie potrzebni. Wygląda na to że na Eos sytuacja jest nieciekawa, potrzebuje wsparcia od ciebie, Rorika, Brona i Jarosha. Nie wiemy co nas tam czeka więc bądźcie w gotowości. - poprosiła Protektor. Skierowała się na mostek i tam czekała aż dotrą na miejsce.
Po wylądowaniu na Podromos poprosiła Mirę i Lin by znalazły kogoś kto pomoże im sprawdzić stan Oxton. Nidro zajął się Amaią oraz dwójką ocalałych, a z resztą wybrała się do burmistrza.
Mężczyzna odetchnął na ich widok
- Dobrze cię widzieć Protektor, odkąd Stróż wraz jej ekipa zostali wezwani na Nexus nie mieliśmy chwili spokoju. Gdy przybyli Sara Ryder z drużyną od jej brata to mieliśmy nadzieję na to że nam pomogą, ale nie udało się. Więcej ci wyjaśni Meani, my się zajmowaliśmy tworzeniem przejścia tutaj, ona byla ze swoją ekipą i drużyną Pioniera, wyjaśni ci co się z nimi stało. Wiem tylko że ich nie ma ale dzięki temu na razie zmniejszyła się ilość ataków. - wyjaśnił Bradley
- Dostałam dość niepokojącą wiadomość od Sary Ryder, spodziewałam się że ketty nadal wam przeszkadzają w budowie. Jestem dość zaskoczona że tak nie jest. - stwierdziła Kamani. Pożegnała się i razem z GUSem, Jaroshem, Rorikiem i Bronem udało się na Ados.
Tak jak powiedział August ketty odpuściły atak, ale to nie oznaczało niczego dobrego.
Wysiedli z Sharpicka i od razu podeszła do nich Meani
- Dobrze że jesteście. Sara Ryder i drużyna Pioniera przylecieli nam pomóc, ale kompletnie nie dawali sobie rady. Było tragicznie ale powiedzieli że mają pewien pomysł i odeszli. Nie wiem co wykombinowali ale zadziałało, ketty nas zostawiły ale od tamtej pory też nie mamy z nimi kontaktu. - wyjaśniła sytuację
- Sara wysłała nam niepokojące nagranie, musimy się spieszyć. W którym kierunku się udali? - spytała Protektor. Meani odsunęła się od konstrukcji kettów by łatwiej mogła wskazać kierunek. Kamani bez zawahania od razu wsiadła z ekipą do Sharpick i ruszyli we wskazanym kierunku.
Na początku niczego szczególnego po drodze nie widzieli po za piaskiem. Minęli co prawda dwa wiatraki kettów i jedną ich konstrukcje ale nic tam nie znaleźli. Dopiero jak natknęli się na Porzuconych dostrzegli coś niepokojącego
- Co to za pojazd? - spytała się Kamani próbując się z daleka przyjrzeć
- ND1 Nomad, korzysta z niego pionier ludzi i załoga statku Tempest. - wyjaśnił GUS w momencie jak podjechali bliżej.
Pojazd był blisko konstrukcji Porzuconych ale był ukryty nieco za skałami tak jakby Sara zrobiła to specjalnie
- Wszyscy nim przyjechali? Do Sharpicka ledwie się połowa z nas mieści. - stwierdził Bron obserwując jak Rorik sprawdza pojazd
- Nie wszyscy, za Nomadem jest też ich prom. - stwierdził Rorik. Domino zmartwiła się więc zaczęła się przyglądać konstrukcja Porzuconych. Widzieli kilka zniszczonych Porzuconych ale po za tym nic specjalnego
- Czy Tempest się z tobą też kontaktował? Nie widziałem go nigdzie. - spytał Bron
- W sumie ja też nie. Nie dostałam też od Kallo żadnej wiadomości. - stwierdziła Kamani gdy odezwał się komunikator
- Chodźcie tutaj. - rzekł Jarosh który dość mocno się oddalił. Stał i pomachał ręką by wskazać gdzie jest. Reszta skierowała się do niego i dopiero wtedy dostrzegli duży spad ziemi, a w nim Tempest. Sytuacja wyglądała nieciekawie
- Rorik, Bron przyjrzyjcie się Nomadowi i Promu, poszukajcie poszlak. GUS sprawdź teren i konstrukcje Porzuconych może uda ci się coś znaleźć. Jarosh idziesz ze mną, sprawdzimy Tempest. - rozkazała Kamani. Reszta zgodziła się i się rozeszli.
Domino stwierdziła że dostaną się pieszo do Tempesta, nie spodziewali się jednak że jest aż tak stromo. Bez dwóch zdań nie uda im się wrócić na nogach spowrotem na górę, jednak teraz mieli inne zadanie.
Tempest był postawiony i miał otwartą klapę dolną innymi słowy wylądowali tutaj statkiem, a nie zostali zaatakowani.
Kamani wyciągła na wszelki wypadek pistolet i weszła do środka wraz z towarzyszem.
W maszynowni nie znaleźli nikogo i niczego interesującego z wyjątkiem paru narzędzi porozrzucanych byle jak. Oznaczało to że albo komuś wypadły gdy został zaatakowany, albo ktoś nie lubi porządków.
Kamani skierowała się na górę, a Jarosh sprawdzał dół. Zajrzała do wszystkich pomieszczeń ale nie zauważyła niczego podejrzanego więc skierowała się na mostek. Wtedy po drabinie tuż przy wejściu wszedł Jarosh
- Na dole nic podejrzanego, z wyjątkiem ambulatorium coś lub ktoś wylądowało na szybie. -
- Ktoś się bronił, pytanie tylko czy Lexi czy ten kto zaatakował. - stwierdziła Kamani i otworzyła mostek. Wyglądało tu spokojnie póki nie dostrzegła parę dziur po strzałach właśnie w kierunku drzwi. Po za tym nie dostrzegła niczego niezwykłego, próbowała nawet użyć skanera, dostrzegła tylko że było tu nieco więcej osób po śladach butów ale nic po za tym. Westchnęła ze zrezygnowaniem
- Bardzo łatwo ich załatwili, mało oznak walki. Tylko gdzie ich zabrali? - spytała się pod nosem
- Nie wiem, przez ten wiatr szybko piasek przysypał ślady na zewnątrz. - stwierdził Jarosh
"Świetnie. Mam nadzieję że Rorik i GUS mają lepsze wiadomości." Pomyślała
"Ja niestety nie mam, Nomad i Prom zostały normalnie opuszczone przez pasażerów. Prom należy do Podromos, podejrzewam że był z nimi jakiś pilot z koloni." stwierdził Rorik
"Wśród sprzętów Porzuconych po za śladami walki nie znaleźliśmy nic, jednak niedaleko jest już nieco zasypany ślad po kołach. Pojazd który tędy jechał był cięższy od Nomada."
"To oznacza że mógł należeć do kettów. Musimy się udać za śladami. Podlećcie po nas, nie damy radę wyjść, jest zbyt stromo." stwierdziła Kamani i spojrzała na towarzysza
- Mają ślad po jakimś ciężkim pojeździe, ruszamy jak najszybciej póki jeszcze jest choć trochę widoczny. - stwierdziła Kamani kierując się do wyjścia
- Kiedy rozmawialiście? - spytał Jarosh po czym dodał - Dzięki implantom. - brzmiało to bardziej jak potwierdzenie niż pytanie więc Protektor tylko skinęła głową.
Musieli się spieszyć więc jedynie wysłali Bradleyowi lokalizację Tempesta i ruszyli dalej.
Ślady nie były widoczne, ale dzięki skanerą od Sharpicka które GUS nieco zmodyfikował, mieli okazję widzieć je na mapie.
Podążali tak dość długo aż w oddali ujrzeli bazę kettów. Nie była za duża, ale ewidentnie była w trakcie rozbudowy. Do tego obok były konstrukcje Porzuconych i wyglądało to tak jakby próbowali rozbudowywać swoją bazę z ich pomocą.
Kamani pomyślała o tym by zostawić Sharpic gdzieś między skałami, ale nim zdążyła to zasugerować to GUS który prowadził już tam się skierował. Przewróciła oczami i uśmiechnęła się pod nosem.
Gdy tylko upewnili się że nie widać pojazdu to skierowali się powoli do bazy starając się ukrywać albo za skałami albo w spadach piasku.
Gdy byli już blisko, bardziej od strony Porzuconych gdzie było mniej strażników to zwróciła się do reszty
- Jarosh idziesz ze mną, wejdziemy po cichu do środka. Rorik zajmujesz się dywersją, Bron pomożesz mu od strony wshodu. GUS zajmujesz się ich systemami, jeśli dasz radę to również zrób dywersję na zachodzie. My postaramy się wejść tą drogą, od tej strony mają najmniej strażników. - stwierdziła Kamani
- Znajdują się też uśpione konstrukty Jaarvan. - stwierdził GUS
- Chyba od Jaardan. - stwierdził Bron
- Nosiły nazwę Jaarvan, jednak z czasem Jaardan zapomnieli o tym bo zaczęli wydawać im rozkazy zdalnie i nie było potrzeby nazywać jednostek. Mają to jednak zapisane w swoim kodzie. -
- Potrafisz sprawdzić ich kod? Będziesz potrafił również ich wyłączyć albo zablokować by nie zaczęli atakować jak przejdziemy z Jaroshem? - spytała Kamani
- Jesteśmy w stanie to zrobić, jednak nie będę w stanie moc ustawić ich by nie zaatakowali Jarosha. Mogę to zrobić tylko z kimś podłączonym ze mną. -
- W takim razie idziesz ze mną, Jarosh zajmujesz się trzecia dywersją. Ruszajcie, my ruszymy jak zaczną was atakować. Jakbyście byli w tarapatach macie się wycofać, nie walczcie na siłę. Zrozumiano. -
- Oczywiście. To ja się idę pobawić. - zaśmiał się Rorik i ruszył. Bron i Jarosh po chwili namysłu ruszyli na swoje pozycję.
Gdy ataki się rozpoczęły to był znak dla Domino. Bez problemu weszli do bazy kettów, trochę się jednak zaskoczyli bo z zewnątrz wyglądała na bardzo małą, okazało się jednak że mieli część bazy pod ziemią.
Był duży ruch ze strony kettów którzy wybiegli by bronić miejsca, ale gdy opustoszało to udało im się skierować na platformę zjeżdżając niżej.
Przeszli krótkim korytarzem i dostali do pomieszczenia gdzie z prawej strony było jakieś laboratorium gdzie ketty aktualnie badały jakąś zwierzynę, a z lewej strony klatki z innymi zwierzętami. Ketty mimo szyby nie dostrzegli ich jeszcze więc stwierdzili że udadzą się dalej po cichu.
W następnym pomieszczenia mieli identyczną sytuację tylko że w klatkach była drużyna Pioniera, a w laboratorium Sara.
Cała ekipa zerwała się na widok ratunku, próbowali coś powiedzieć ale przez szybę która oddzielała pomieszczenie z klatkami nic nie udało im się usłyszeć. Kamani skinęła głową w kierunku klatek by zasugerować GUSowi by im pomógł. Sama skierowała się do drzwi od laboratorium. Tutaj również ketty były tak zajęte swoją pracą że nie zwróciły uwagę na przeciwników, do póki nie otworzyły się drzwi.
Protektor weszła i odrzuciła dwójkę kettów za pomocą biotyki, następnie wzięła pistolet i ich zastrzeliła nim zdążyli wstać. Podeszła do Ryder
- Jak się cieszę że cię widzę. Chcieli mnie podłączyć do jakiejś maszyny by wykorzystywać moje połączenie z SAMem by mogli panować nad Porzuconymi obok. -
- Spokojnie zaraz cię uwolnię. - rzekła Domino gdy usłyszała otwierane drzwi, nikt jednak nie wszedł. Wycelowałam więc pistoletem czekając na ewentualny ruch gdy nagle dostała w tył kolan przez co upadła. Podniosła się szybko i odwróciła ale nadal nikogo nie widziała
- Co się dzieję?! - spytała Sara z paniką gdy nagle włączył się system do którego była podpięta. Kamani podbiegła do konsoli gdy poczuła silne uderzenie w kark. Wylądowała na kolanach, a gdy się podniosła to zauważyła że Sara dostała dawkę usypiającą.
Ponownie zaczęła rozglądać się za przeciwnikiem, ale z nikąd dostała uderzenie w brzuch i dostrzegła Omni-ostrze od którego została przecięta na policzku, a następnie poczuła jak ostrze przejechało po jej plecach rozcinając jej zbroję.
Nim zdążyła coś zrobić, dostała w twarz, a następnie pociągnięta za włosy i uderzyła z całej siły o ścianę głową.
Zaczęło się jej kręcić przed oczami i nie umiała przez chwilę się ruszyć, poczuła jednak że jest ciągnięta przeć coś lub kogoś za włosy. Wtedy przed sobą dostrzegła GUSa który celuje karabinem maszynowym w jej kierunku. Zaczął strzelać i poczuła jak ktoś puścił jej włosy. Chwilę potem Vetra pomogła jej wstać i przerzuciła jej rękę przez swoje ramię
- Nie ma go? - spytała Suvi
- Potwierdzam, wycofał się do drugiego pomieszczenia. - odrzekł GUS
- Co to było? - spytała Kamani gdy świat przestał wirować
- Kett, używa kamuflażu i jest bardzo zwinny. Zaatakował nas na Tempest, mimo walki nie mieliśmy z nim szans. - stwierdziła Lexi
- Zabrano Dracka, Kallo i Jaala do tego ostatniego pomieszczenia, musimy im pomóc. - stwierdziła Cora
- Trzeba też zabrać Sarę. Co jej zrobili? - spytał Liam
- Nic, jedynie ją uśpili. - stwierdziła Protektor stając już o własnych siłach. Połączyła się z reszta ekipy - Jak wam idzie? -
- Rorik jest w swoim żywiole, właśnie widziałem jak w minutę przerobił broń od kettów w bombę i rzucił nią w nich. Większość się skupia na nim więc jeśli potrzebujecie pomocy to jesteśmy do dyspozycji. - stwierdził Bron
- Ustawcie się od strony wschodniej i oczyścić wyjście byśmy mogli uciec. Wolę nie ryzykować od strony Porzuconych. - stwierdziła Kamani po czy zwróciła się do reszty - Jeśli ktoś jest ranny lub nie umie walczyć to kieruje się do wyjścia. Liam, Peebee poprowadzicie ich i zabierzecie też Sarę? -
- Ta ta, już zbieramy się Suvi, Gill, Lexi. - stwierdziła Peebee
- Ja biorę Sarę. -
- Uważajcie, w poprzedniej sali nie pozbyliśmy się dwóch kettów naukowców. - dodała Kamani i zwróciła się do reszty - Ruszamy. - dodała biorąc pistolet do ręki.
Gdy weszli do kolejnej sali to dostrzegli trzy zbiorniki z płynem używanym do apotezy oraz kilkanaście kapsuł. W zbiornikach dostrzegli Kallo i Dracka, ostatni był pusty. Kamani podeszła do nich i włączyła opróżnianie zbiorników cały czas uważając na atak, w końcu to tu uciekł kett z tego co mówił GUS.
Cora wraz z Vetra zaglądały do kapsuł
- Widziałam dwóch angarów. Jak otworzyć te kapsuły? - spytała Nyx
- Tutaj jest kolejną dwójka i Jaal. - dodała Harper z przerażeniem
- Możemy je otworzyć. - odrzekł GUS i po chwili kapsuły zaczęły się otwierać. W tym samym momencie opróżnianie zbiorników również dobiegło końca i zaczęły się one też otwierać.
Nagle rozniósł się głośny trzask metalu, Kamani odwrocila się i zauważyła że GUS ma przekręconą głowę i przebity tors. Leżał na ziemi i się nie ruszał
- O nie, GUS! GUS wszystko okej? - spytała Domino i ruszyła w jego kierunku
- Nic... Cały... Protektor... Za. - jego głos się zacinał. Nim zdarzyła podejść do niego to przed oczami ujrzała błysk ostrza, udało jej się odchylić i uniknąć go, ale przewróciła się na ziemię. Wycelowała bronią w miejsce gdzie przed chwilą widziała ostrze i strzeliła. Jednak trafiła w sufit
- To znowu ten kett? - krzyknęła Vetra gdy nagle równocześnie ktoś złapał jej broń i dostała od ostrza przez co puściła karabinu upadła na ziemię. Chwilę potem Cora rzuciła parę pocisków biotycznych w miejsce gdzie jeszcze chwilę temu widziała unoszący się karabin ale w nic nie trafiła.
Wtedy oberwała w plecy od ostrza i najpewniej została kopnięta w bok lądując niedaleko Protektor. Wstały we trzy i ustawiły się plecami do siebie. W rękach każda z nich trzymała tylko pistolet.
- Co robimy? - spytała się Harper
- Ciszej, może ich usłyszymy. - stwierdziła Nyx.

***

Co robimy? Czym się posłużymy
- Bronią
- Biotyką
- Słuchem

Mass Effect Serce AndromedyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz