#9

3.7K 106 20
                                    

Diana

Obudziłam się, znów próbując otworzyć oczy. Gdy poczułam lekki ból, mruknęłam cicho. Kolejna próba, uchyliłam lekko powieki. Mocne światło, aż zabolało moje oczy. Znów je zamknęłam, po chwili regeneracji otworzyłam je całkiem. Oczy zaczęły mnie piec od jasnego światła w pomieszczeniu. Pomrugałam parokrotnie, by wyostrzyć zamazany obraz.

Rozejrzałam się po pokoju. Pomalowane na biało, ściany i jasne kafelki na podłodze rozjaśniły pokój, który był pusty, jedynie na krzesełku obok mojego łóżka, spał Gio.

Jego ręka czule dotykała mej dłoni, a jego głowa leżała na moim udzie. On sam chrapał cicho pod nosem. Pogładziłam wierzch jego dłoni kciukiem. Zaczął się powoli przebudzać. Przełożyłam rękę na jego miękkie włosy, masując jego głowę. Mężczyzna zaczął mruczeć jak kot, na co zaśmiałam się pod nosem.

- Giovanni... Wstajemy.

- Mhm, jeszcze chwilę Diana...

Powiedział pod nosem. Po chwili podniósł się nagle, patrząc na mnie jakby zobaczył ducha.

- Coś się stało?

Spytałam, patrząc na jego zszokowaną minę.

- Obudziłaś się? Żyjesz?

Zapytał głupio, na co mimowolnie się uśmiechnęłam.

- Na to wygląda, nie sądzisz?

Zaśmiałam się. On wstał z krzesełka i mnie przytulił.

- Przepraszam...

Szepnął, chyba nie chcąc bym usłyszała.

- Za co?

- Przeze mnie on tam czekał, wolałem jechać do rodziców, niż zostać z tobą... To moja wina, że on cię pobił, że po- poroniłaś. To jest moja wina i nie wybaczę sobie tego.

Zaczął mu się łamać głos. Spojrzał na mnie, a ja dostrzegłam jak bardzo jego oczy są przekrwione.

- To nie jest twoja wina. Jak już to moja, albo... Jego.

Szepnęłam, patrząc mu prosto w oczy. Parę łez zleciała po jego policzkach. Niepewnie podniosłam dłoń i starłam je lekko.

- Długo spałam?

Zapytałam, po paru minutach patrzenia sobie prosto w oczy.

- Cztery dni.

Jakim cudem?! Ktoś zapukał do drzwi, powiedziałam „proszę”, a w sali pojawił się mój lekarz położnik.

- Widzę, że się wyspałaś.

Uśmiechnął się w moją stronę, oddałam uśmiech, kiwając głową. Mężczyzna zaczął coś robić z kablami, które były do mnie podpięte.

- Za pół godziny weźmiemy cie na prześwietlenie, by sprawdzić czy kości dobrze się zrastają. Dwa dni zostaniesz na obserwacji i będziesz mogła wrócić do domu.

- Ile kości mam złamanych?

Spytałam ciekawa.

- Cztery żebra, jeśli nie będzie zagrożenia życia, obandażujemy ci klatkę piersiową, by się dobrze zrosło, później wymagane są rehabilitacje. Prawy nadgarstek, też bandaż. Lewa noga... Zależy od złamania, wymagane są rehabilitacje i gips możliwe że również operacja.

Adwokat DiabłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz