#24

2.8K 74 12
                                    

Pamiętajcie!
Instagram: Vicanfia_
Twitter: Vicanfia_
#Vicanfia_bogacz

Miłego czytania!

***

Zazdrość. Uczucie każdych kochanków. Męża, czy żony. Dziewczyny, czy chłopaka. Narzeczeństwa, czy singli. Bo zazdrość jest z nami zawsze. Choćbyśmy nie wiem, jak bardzo chcieli, zawsze będziemy czegoś zazdrościć.

Bo taka jest natura człowieka.

Dlatego, nie warto oszukiwać. Samych siebie i innych. Właśnie dlatego, Giovanni mnie nie oszukiwał. Nie krył zazdrości w sobie. Bo nie wyjaśnione sprawy - w związku, czy nie - ciągną się później jak domino.

Dlatego, intruzów trzeba usuwać.

O tym właśnie myślał Giovanni, odbierając klucze od chuja, który podrywał jego ukochaną.

***

Giovanni

- Miejmy to już za sobą.

Powiedziałem, patrząc na swoje odbicie w lustrze. Kątem oka zerkałem na Dianę, leżącą na naszym łóżku. Na piękną brunetkę, która skradła moje serce.

- Nie będzie tak źle. Pojechałabym z tobą, al-

- Nigdzie nie pojedziesz. Źle się czujesz, więc siedzisz w domu. Freddie ma tu przyjść za dwadzieścia minut.

Przerwałem jej. Zmrużyła na mnie oczy, próbując wyglądać groźniej. Wyszedł jej tylko słodki grymas. Zaśmiałem się z tego widoku, poprawiając koszulę.

- Odbiorę klucze, pojadę do pracy i odbiorę Hylie, ok?

- Miałam ją odebra-

- Ty odpoczywasz.

Znów jej przerwałem, na co brunetka fuknęła pod nosem. Nachyliłem się nad nią, całując w jej pełne, smakiem przypominające truskawki, usta. Oddała pocałunek, pogłębiając go. Uśmiechnąłem się lekko, odrywając od niej. Mruknęła tylko. Cmoknąłem ją tylko w czoło, rzucając pożegnanie.

Zabrałem z szafki klucze od samochodu. Zjechałem windą na dół, wzrokiem szukając czarnego mercedesa. Wsiadłem do auta, wyciągając telefon.

Massage:
To: Fredward
Fredwardzie... Nie, a tak serio, lukniesz do Diany? Mam dziś w chuj roboty do zrobienia. Próbuję z tymi zaręczynami ogarnąć, plus firma i dom...

From: Fredward
Giovanni... Oczywiście, wpadnę do twojej dziewczyny, mojej przyjaciółki itd. Powodzenia.

Zaśmiałem się, odpisując mu krótkie podziękowania. Odpaliłem samochód, wyjechałem z garażu, kierując się w stronę naszego domu.

I przy okazji, młodego frajera.

- Dzień dobry.

Przywitałem się z tym sukinsynem, ledwo pilnując się, by mu nie wpierdolić.

- Dzień dobry. Proszę, klucze. Przelew wczoraj przyszedł...

Adwokat DiabłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz