rozdział 1: decyzja

141 4 31
                                    

Od samego poranka w pałacu panowało dziwne poruszenie. Wszyscy biegali w tę i spowrotem, będąc bardzo pośpieszni. Służący zaczęli pozbywać się kurzu, nawet z najciemniejszych zakamarków, a kucharze robili spis asortymentu pałacowej kuchni w międzyczasie gotując. Jedynie w pałacowym ogrodzie ta atmosfera nie miała miejsca.

I właśnie tam przy niewielkim jeziorku siedziało spokojnie rodzeństwo, oparte o wielki dąb nieopodal. Eubul wykorzystał kolana Damazego jako poduszkę, aby wygodnie czytać podkradzione pisma z pałacowej biblioteki na tematy polityczne ich watahy na przełomie tamtego wieku. Kai, siedząc obok rysował coś w swoim notatniku, który był ostatnim prezentem od ich matki.

Orion był naprawdę wspaniałym Luną. Był piękny, mądry i czuły, zarówno dla męża i dzieci. Niestety zmarł przy porodzie Eubula z powodu wykrwawienia. Była to ogromna strata dla watahy. A Eubul jedynie znał swoją matkę z opowiadań Damazego. Kai niestety był za małym szczeniakiem aby pamiętać także o matce.

W trakcie tego lenistwa z braćmi w końcu naszło ich wołanie doradcy ich ojca. Rodzeństwo spojrzało na siebie szybko, a omega schował pod szatą podwędzone papiery. Kiedy starszy beta stanął naprzeciw nim, cała trójka stała nienagannie obok siebie.

— Szukałem Was tyle czasu... - powiedział zziajany, a potem otarł wyimaginowany pot z czoła — Ojciec Was wzywa. Mamy dobre wieści - powiedziała szczerze radosny, a potem zachęcił ich do przejścia do gabinetu alfy stada.

Cała trójka nie miała wiele czasu, aby razem spekulować co takiego się stało, ale potem omega zaczął się domyślać. Zbliżał się przecież ten dzień...

Coroczne święto, aby sparować się z partnerem. Ale oni... Tylko działali biernie. Królewska etykieta  zabraniała im parowania się od razu w lesie czy gościncu w Synoro. Musiał się odbyć uroczysty ślub, a następnie noc poślubna odbywała się przy członkach Rady, by mieli pewność że doszło do stosunku płciowego i jest chociaż najmniejsza szansa, że omega będzie być może po jakimś czasie oczekiwała miotu. Trochę było niekomfortowo, ale dzięki temu nikt nie podskakiwał sobie do gardeł. Bynajmniej tak mu się wydawało...

Z chwilą wejścia do gabientu ojca każdy z nich czuł lekkie podenerwowanie, chociaż Eubul był najbardziej przejęty. Miał dwadzieścia lat i od dwóch lat jego organizm przygotowywał się już na ciążę. Obliczając średnią przeżycia, szansa na posiadanie dużego miotu spadała. A było to ważne, gdyby stale w przyszłości urodził same bety albo omegi...

Neron spojrzał na synów, odkładając papiery. Wstał po chwili, energicznym krokiem znalazł się naprzeciw nim, nie odrywając  spojrzenia.

— Najświętszy  Igetis dał dzisiaj znak... Podczas tegorocznego parowania znajdziecie swoich przeznaczonych. - powiedział bez ogródek, krzyżując swoje ramiona — Oczekuję od Was odpowiedzialności i rozsądku. Wyjdziecie jutro w południe do Synoro, by się zapoznać z tamtejszym terenem, a raczej byście pomogli bratu tam się odnaleźć. Damazy, Kai... - zwrócił się do alf — Pilnujcie brata. Eubul nie jest tak doświadczony jak wy w razie niebezpieczeństwa. I nie przynieście stadzie wstydu - dodał, a potem położył rękę na ramieniu Damazego oraz Kaia, tylko Eubula pogłaskał po policzku, na co ten się zmieszał. Bał się trochę ojca, bo wiedział że ma twardą rękę co do ich wychowania i jak coś się stanie to oberwą, ale najbardziej jego bracia, a tego nie chciał. Nie chciał ich krzywdy. Był przywiązany do braci.


[pytania]

[rp — Damazy, Kai, Eubul]

GADABOUT [omegaverse rp] [otwarte]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz